
17. Kenneth Zeigbo
Idealny przykład na to, że każdy piłkarz ma swoje pięć minut. Zeigbo przyszedł do Legii jako król strzelców ligi nigeryjskiej. Polacy zwrócili się w tamtym kierunku, bo nigeryjska młodzież była wówczas na topie, wygrywając wcześniej złoto Igrzysk Olimpijskich. W lidze ma tylko dziesięć bramek, ale za to jakich! Trochę jak James Rodriguez z najlepszych lat - po prostu nie strzelał brzydkich goli. Z Ekstraklasy latał na zgrupowania reprezentacji Nigerii, gdzie w debiucie cieszył się już z bramki. Jego kariera potoczyła w złym kierunku po wyjeździe z naszego kraju, ale kibice Legii do dziś pewnie uśmiechają się, gdy zabrzmi nazwisko "Zeigbo". Zobaczcie tylko reakcje fanów na poniższym filmiku.

16. Gija Guruli
Do Polski przyjechał w trakcie kontuzji, której leczenie miało jeszcze potrwać kilka miesięcy. Skauting na początku lat 90-tych praktycznie w naszej lidze nie istniał (a teraz istnieje?), więć GKS Katowice mógł zaliczyć ogromną wtopę. Guruli - jeśli tylko był zdrowy - prezentował na boisku prawdziwą magię. Był znakomtym dryblerem, a do tego potrafił zagrać piłkę do kolegi "na nos". Starsi kibice na pewno doskonale go pamiętają - ogromną przyjemnością było oglądanie go w akcji. Choćby dlatego znalazł się w tym zestawieniu.

15. Aleksandar Vuković
Jako piłkarz zagrał w Legii ponad 200 meczów. Dał się poznać jako zawodnik niezwykle twardy, charakterny, ale i potrafiący grać w piłkę. Grywał z Legią w europejskich pucharach, świętował z tą drużyną dwukrotnie mistrzostwo Polski. Karierę w Ekstraklasie zakończył w barwach Korony, gdzie również bardzo dużo dawał zespołowi.

14. Maor Melikson
Jego liczby w barwach Wisły Kraków nie zachwycają, ale gdy tylko pojawił się na polskich boiskach, można było doświadczyć prawdziwej magii. Melikson lubił popisywać się niekonwencjonalnymi zagraniami. A to podanie plecami, a to "no look pass", a to strzał z 20 metrów prosto w okienko. Piłka mu nie przeszkadzała absolutnie, a to w naszej lidze rzadki widok.