https://expressbydgoski.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Tony ulotek tylko na rozpałkę?

Jarosław Hejenkowski
Wyjątkowo spokojnie minęła tegoroczna kampania samorządowa. Zdaniem wielu osób była też nudna, bo niewielu kandydatów potrafiło zaprezentować się w niekonwencjonalny sposób.

Wyjątkowo spokojnie minęła tegoroczna kampania samorządowa. Zdaniem wielu osób była też nudna, bo niewielu kandydatów potrafiło zaprezentować się w niekonwencjonalny sposób.

<!** Image 2 align=right alt="Image 37571" sub="O 23 mandaty w inowrocławskim samorządzie ubiegają się 372 osoby. Daje to średnią 16 kandydatów na jeden fotel w Radzie Miejskiej. Nic więc dziwnego, że na ulicach aż roi się od plakatów wyborczych">Najbardziej oryginalny starał się być Marcin Wroński, który swoje plany opisywał w internetowym pamiętniku tzw. blogu. Ale on też był jednocześnie autorem największej kompromitacji w czasie kampanii.

Siła w promocji

Ma to związek z sondażem opublikowanym w redagowanym przez członków jego ugrupowania „Kurierze Kujawskim” i roznoszonym po domach inowrocławian. Marcin Wroński był w nim liderem wśród kandydatów na prezydenta. Sondaż przeprowadziło Centrum Badań Preferencji Wyborczych, o którym nie można było się niczego dowiedzieć, a nadzorujący go Hubert Donat ma takie same nazwisko, jakie nosi wielkopolski działacz Ligi Polskich Rodzin. O wszystkim tym pisaliśmy wcześniej w „Expressie”.

<!** reklama left>- Przedstawiciele firmy wpadli w szał i po niedzieli autorowi artykułu wytaczają proces - mówił Marcin Wroński o reakcji centrum badań. Żadnego procesu do dziś nam nie wytoczono, a polityk nadal odmawia podania adresu instytucji, która sondaż wykonała.

Plakaty w mieście

Poza tym, w trakcie kampanii doszło do jednego procesu sądowego, w którym starli się prezydent Ryszard Brejza ze swoim byłym zastępcą Jackiem Olechem. Werdykt sądu obaj określili jako swoje zwycięstwo.

Inni kandydaci stawiali bardziej na promocję. Zarówno pretendenci do najwyższego stanowiska w ratuszu jak i chętni do bycia radnymi rozesłali tony ulotek.

- Od kilku dni nie muszę brać gazet do rozpałki w piecu. Sami przynoszą mi do skrzynki - mówi ze śmiechem jeden z inowrocławskich radnych, także kandydat.

Ulotki są domeną kandydatów na radnych. O 23 mandaty w inowrocławskim samorządzie ubiegają się 372 osoby. Daje to średnią 16 kandydatów na jeden fotel w Radzie Miejskiej.

Na ulicach aż roi się także od billboardów wyborczych. Tu dominują osoby walczące o fotel prezydenta. Niesmak wielu Czytelników, którzy dzwonili do nas, budziły bannery reklamowe, m.in., Jacka Olecha w pobliżu cmentarzy w okresie Święta Zmarłych.

Z kolei Marek Słabiński ma wiele małych plakatów oraz jeden ogromny w centrum miasta. Pierwszym, który w ogóle pojawił się na plakatach był Janusz Radzikowski.

Wśród komentatorów dominuje opinia, że do wyłonienia prezydenta potrzebna będzie dogrywka. Żaden z dziewięciu ubiegających się o fotel nie zdobędzie bowiem ponad połowy głosów. Druga tura odbyłaby się 26 listopada.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski