- W Nakle nic się nie działo, nie było dokąd pójść w wolnym czasie i siłownia była najzwyklejszym sposobem na nudę - mówi Karol Nitka, reprezentant Polski w kulturystyce.
<!** Image 2 align=none alt="Image 179159" sub="fot. archiwum">Długo Pan ćwiczy?
Od dwudziestu lat. Hantle dostałem od ojca już na szóste urodziny, bo podobno byłem tłustawy, ale potem schudłem bez ich używania i tak naprawdę poważnie ćwiczenia zacząłem mając 16 lat.<!** reklama>
Dlaczego akurat na siłowni?
W Nakle nic się nie działo, nie było dokąd pójść w wolnym czasie, sekcje sportowe, które działały nie interesowały mnie i był to najzwyklejszy sposób na nudę. Takich jak moja siłowni wówczas nie było, więc z kolegami ćwiczyliśmy w piwnicy. Mieliśmy też swojego idola. To był czas, kiedy w filmach grał Mister Universum, Arnold Schwarzenegger. Chcieliśmy wyglądać jak on. No i z czasem weszło mi to w krew, ćwiczę do dzisiaj i będę to robił, jak długo będę mógł. W zawodach startują 45-letni kulturyści, a nawet starsi. To już jest styl życia.
Późno jednak, bo po trzydziestce, przyszły sportowe sukcesy...
Nie ćwiczyłem z myślą o nich i późno zdecydowałem się na starty w zawodach. Dwanaście lat temu pojechałem do pracy w Niemczech i tam, po pięciu latach pobytu, zaproponowano mi udział w lokalnych zawodach. Zostałem mistrzem Hesji i zakwalifikowałem się do mistrzostw Niemiec, zdobyłem tytuł w kategorii 80 kilogramów. Rok później, w 2007 roku, zająłem piąte miejsce na mistrzostwach świata w Korei. Potem były kolejne tytuły w Niemczech, aż na jednych zawodach porozmawiałem z reprezentantami Polski, którzy zachęcili mnie do powrotu i startów w kadrze narodowej. Od dwóch lat znowu mieszkam w Nakle i z Aliną Pettke prowadzę siłownię.
Kulturyści nie mają dobrej prasy&
Bo to karki i napakowane mięśniaki? Znam te opinie. Są też jednak kibice i pseudokibice. Wszędzie znajdą się ludzie nieodpowiedzialni, czarne owce. Ja w kulturystyce jestem od dwudziestu lat i zapewniam, że zdecydowana większość osób, które ćwiczą ma dobrze poukładane w głowie.
To znaczy?
Ćwiczą nie dla szpanu, a dlatego, że sprawia im to przyjemność. Dla taniego efektu - szybkiego i wielkiego przyrostu masy mięśniowej - nie szprycują się sterydami, a po prostu cierpliwie kształtują sylwetkę. Widzę to dobrze w naszej siłowni. Przychodzą tutaj ludzie po trzydziestce, jest ich nawet więcej niż młodych, którzy się szybko zniechęcają, bo wydaje im się, że raz dwa wyrobią sobie muskulaturę. Odwiedzają nas panie, które chcą zgubić zbędne kilogramy i centymetry, ale to też nie jest takie proste.
Brakuje cierpliwości, samozaparcia&
Owszem, ale głównie wiedzy o organizmie. Same ćwiczenia - minimum 3-4 razy w tygodniu - nic nie dadzą bez odpowiedniej, indywidualnej diety. Ta zasada dotyczy wszystkich - starających się poprawić sylwetkę i rzeźbiących mięśnie.
Co je kulturysta?
To zależy w jakim okresie. Przed zawodami, na przykład, staramy się zredukować wszelkie nadwyżki tłuszczu w mięśniach, czemu służy właśnie dieta. W zależności od wagi staramy się jeść w odpowiednich ilościach wybrane produkty. Chodzi o to, aby organizmowi w optymalnych dawkach dostarczyć węglowodany, białko i tłuszcz. Cukier jest zabroniony, nie je się nawet owoców, może zielone jabłka. Jemy pięć razy dziennie określone produkty: ryż, który jest źródłem węglowodanów; piersi kurcząt, wołowinę i ryby, bo dostarczają białko oraz orzechy, olej, oliwki - zawierające tłuszcze.
A odżywki, które też budzą podejrzenia?
Niesłusznie, bo to są suplementy diety, szybko przyswajalne przez organizm składniki mineralne i witaminy, których organizm potrzebuje po wyczerpujących ćwiczeniach.
Uprawianiem kulturystyki można zarobić na życie?
To niemożliwe. W Polsce jest tylko 1 zawodowy kulturysta, w Niemczech może 6-7. Żeby ją uprawiać, trzeba najpierw zarobić. Będąc w Niemczech normalnie pracowałem, teraz też tak jest. Bez sponsora nie da rady.
Karol Nitka, mieszkaniec Nakła
Absolwent Zespołu Szkół Żeglugi Śródlądowej, kilkanaście lat spędził w Niemczech, gdzie pracował i uprawiał kulturystykę. Był, m.in., mistrzem Hesji, Niemiec, zajął 5 miejsce na mistrzostwach świata w Korei w 2007 roku, trzecie w mistrzostwach Polski i takie samo w ME w 2008 r., reprezentant Polski. Dwa lata temu wrócił do rodzinnego miasta, w którym razem z Aliną Pettke, mistrzynią fitness, prowadzi siłownię.