Odszedł Edmund Kapłoński, jedyny polski intarsista, który w ubiegłym roku obchodził jubileusz 50-lecia pracy twórczej. Miał 84 lata.
Był członkiem Międzynarodowego Stowarzyszenia Twórców Intarsji w Paryżu. Należał też do Związku Polskich Artystów Plastyków. W swoim życiu wykonał ponad trzy tysiące obrazów techniką intarsji. Mówił prawdę prosto w oczy i zawsze to, co myśli. Kiedy swego czasu Zbigniew Jaszczuk, starosta żniński, powiedział mu, że fajnie, iż powiat posiada jego intarsje, Edmund Kapłoński wstał i powiedział „To prawda, macie, ale za dużo pieniędzy mi za nie nie daliście.” <!** reklama>
Malował już od najmłodszych lat.
- Gdy miałem 10 lat zainspirował mnie artysta, który odnawiał kościół św. Marcina w Górze. Chodziłem tam codziennie i przyglądałem się jego pracy. W końcu on zainteresował się, dlaczego ja tak chodzę do tego kościoła. Przyznałem, że przyciąga mnie jego praca. Wtedy powiedział „narysuj dłoń”. Kiedy zobaczył obrazek, krzyknął „ty masz niesamowity talent” - wspominał Edmund Kapłoński podczas swojego ostatniego wywiadu dla „Expressu Żnińskiego”.
Podczas II wojny światowej pracował u Niemców, gdzie cały czas spędzał w warsztacie stolarskim. Po jej zakończeniu natomiast pracował jako stolarzrobiąc meble artystyczne, wtedy też wykonał stół dla Ministerstwa Spraw Zagranicznych. W swoim życiu miał również niezliczoną liczbę wystaw w kraju i za granicą, najczęściej wspominał jednak tę w Chorzowie. Podczas spaceru natknął się na Gierka i Ziętka, przewodniczącego Wojewódzkiej Rady Narodowej, którzy podążali na jego wystawę. Jeden z ówczesnych obrazów przedstawiający Kolumnę Zygmunta, Edward Gierek podarował królowi Gustawowi XVI, kiedy był w Szwecji z delegacją rządową. Inne jego dzieło, podarowane przez burmistrza Leszka Jakubowskiego, trafiło także do rąk Jana Pawła II.<!** Image 2 align=none alt="Image 182126" sub="Na otwarcie wystawy prac Edmunda Kapłońskiego (pierwszy z prawej) w 2010 roku przyszło wielu przyjaciół artysty / fot. archiwum">
W Polsce był prekursorem intarsji, choć technika ta znana jest już od starożytnego Egiptu, a polega na dobieraniu odpowiedniego drewna, gdyż każde ma inny kolor. - Wraz ze śmiercią Edmunda Kapłońskiego skończyła się w Żninie pewna epoka - mówi ze smutkiem Stefan Czarnecki, prezes Żnińskiego Towarzystwa Kulturalnego. - Był duszą towarzystwa, zawsze wesoły i pogodny. Jego praca wymagała przede wszystkim wyobraźni, smaku, a także siły fizycznej. Był również honorowym członkiem naszego towarzystwa - dodaje.
Warto wiedzieć:
Dwie, z licznych prac Edmunda Kapłońskiego, „Śmierć Leszka Białego” i szafa z rysunkami królów Polski, znajdują się w Muzeum Ziemi Pałuckiej w Żninie.