Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To był najdroższy bimber w Bydgoszczy

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Nowe, o wiele bardziej surowe niż dotąd przepisy prawa karnego, obowiązywały od 1 lipca 1986. Szczególnie ostro mieli być traktowani pokątni bimbrownicy.

Nowe, o wiele bardziej surowe niż dotąd przepisy prawa karnego, obowiązywały od 1 lipca 1986. Szczególnie ostro mieli być traktowani pokątni bimbrownicy.

<!** Image 3 align=none alt="Image 209791" sub="Jedynym miejscem, gdzie w latach 80. bez problemu kupowało się wódkę (po godzinie 13.00), były lokale gastronomiczne Fot.: archiwum/Adam Zakrzewski">

Podstawą zmiany prawa było twierdzenie ówczesnych władz, w znacznej jeszcze mierze osobiście związanych z wprowadzeniem i nadzorowaniem stanu wojennego, że picie alkoholu stało się ogromną polską plagą, nigdy wcześniej niewystępującą.

Zapomniano już, albo udawano, że zapomniano, że to raczej niedobory zaopatrzeniowe w 1981 roku i wprowadzenie sprzedaży wódki na kartki spowodowały po pierwsze wzrost spożycia alkoholu (no, bo jak mogłyby kartki „przepaść”), po wtóre zaś, rozkwit domowego wyrobu trunków, w czym najpoważniejszym ograniczeniem wobec rosnącej pomysłowości obywateli była reglamentacja cukru.

Doniósł sąsiad

Pierwszą ofiarą nowego prawa, wprowadzonego na mocy ustawy z 20 maja 1986 roku w Bydgoszczy, padł 47-letni wówczas Zenon S., mieszkaniec nowego Fordonu. To do jego mieszkania 2 lipca 1986 r. przed południem po otrzymanym anonimowym donosie od sąsiadów przyszli funkcjonariusze ówczesnego Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych. W wyniku przeszukania znaleziono w mieszkaniu Zenona S. dowody rzeczowe: aparaturę do produkcji bimbru w łazience oraz 9 litrów zacieru w szklanym balonie do produkcji wina. Okazało się, że spirytusowy osprzęt łazienkowy osobiście wykonał winowajca, korzystając z ogólnie dostępnych przedmiotów, a aparatura służyła mu od grudnia poprzedniego roku aż do dnia aresztowania. Skrupulatni śledczy wyliczyli, że mieszkaniec nowego Fordonu wyprodukował w domu przez pół roku kilkadziesiąt litrów alkoholu.

<!** reklama>

Sprawę przekazano do Sądu Rejonowego w Bydgoszczy, który rozpatrywał ją w dodatku w nowym, przyspieszonym trybie, będąc w tej sytuacji pozbawiony możliwości warunkowego zawieszenia wykonania kary, co było dotąd normalną praktyką w przypadku, kiedy przestępstwa dokonywano pierwszy raz. Sądzący zobowiązani byli również do wydania orzeczenia o... konfiskacie mienia osoby uznanej za winną. Tak to sobie ówczesny Sejm PRL-u wymyślił, że przyłapanemu na produkcji bimbru w domu, nawet jeśli czynił to na swoje potrzeby, można było w majestacie prawa zabrać to, co posiadał, np. pralkę, telewizor, a nawet samochód.

Pech Zenona S. polegał przede wszystkim na dacie wykrycia przestępstwa, dzień po reformie prawa. Była to pierwsza tego typu rozprawa sądowa po wprowadzeniu nowych zaostrzonych przepisów.

Po udowodnieniu winy Zenona S., która była ewidentna, oskarżyciel zażądał dla bydgoszczanina kary pozbawienia wolności na dwa lata, 200 tys. zł grzywny, przepadek urządzeń służących do produkcji alkoholu, częściową konfiskatę mienia oraz upublicznienie wiadomości o ukaraniu.

„Topaza” już nie oglądał

Sąd tylko częściowo okazał się bardziej wyrozumiały od prokuratora. Zenon S. skazany został bowiem na karę 2 lat bezwzględnego pobytu za kratami, 120 tys. zł grzywny (z możliwością dodatkowej odsiadki po przeliczeniu w proporcji 1000 zł grzywny za 1 dzień pozbawienia wolności), częściową konfiskatę mienia (zarekwirowany został telewizor marki „Topaz”) i podanie orzeczenia z imieniem, nazwiskiem i adresem do publicznej wiadomości.

„Tak drogiego bimbru jeszcze w Bydgoszczy nie było” - jednoznacznie komentowano w mieście wyrok.

- To nie był odosobniony przypadek, jednak w żadnym stopniu tak drakońskie kary nie wpłynęły na poziom produkcji alkoholu na własne potrzeby - powiedział nam jeden z byłych milicjantów, funkcjonariusz RUSW z lat 80. - Skala produkcji bimbru była tak powszechna, że pędzili go w mieszkaniach nawet... sami milicjanci. Chodziło jedynie o to, by zachować dyskrecję, a zwłaszcza unikać niechętnych sobie sąsiadów. Z drugiej strony, przed zmianą przepisów prawa, kiedy za tzw. nielegalny wyrób groziła kara „w zawiasach”, to najczęściej za pędzącego w rzeczywistości wnuczka do winy przyznawała się babcia, której nie mogło grozić nic więcej niż parę miesięcy w zawieszeniu i drobna grzywna z uwagi na niską emeryturę...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!