Współczuję tym, którzy co roku na Wielkanoc wydeptują te same alejki w tych samych parkach. Dla mnie spacer to nie spacerniak.
<!** Image 2 align=right alt="Image 116011" sub="Okolice pałacu w Ostromecku to jedno z ulubionych miejsc spacerowych bydgoszczan / Fot. Radosław Sałaciński">Subiektywny przewodnik świątecznego globtrotera powinienem rozpocząć od Myślęcinka, z którym „Express” łączy umowa patronacka. I to od razu rodzi konflikt pomiędzy powinnością i szczerością. Bo Myślęcinek lubię, ale nie w święta. Kto tak jak dziennikarz zawodowo lgnie do ludzi, prywatnie może mieć ich tłumu dosyć. Przyjemny świąteczny Myślęcinek zaczyna się więc dla mnie za Centrum Edukacji Ekologicznej. Z urokliwej polany pod skarpą miło ciemnym parowem wdrapać się (lub wjechać rowerem, jeśli kto ma parę w nogach) w stronę wiaduktu w Rynkowie, a za nim skręcić w prawo i ładnym leśnym duktem powędrować w stronę leśniczówki, i dalej - do Kotomierza. Od parkingu blisko wiaduktu do Kotomierza jest mniej niż pięć kilometrów. Fraszka, nieprawdaż?
Pałacowa klatka
<!** reklama>Panie, które po świątecznym śniadaniu nie chcą wyskoczyć ze szpilek i z wąskiej spódnicy, oraz małżeństwa zmuszone do pchania wózka często wybierają na świąteczny wypad parki wokół podbydgoskich pałaców - w Ostromecku i Lubostroniu. Pałace, owszem, są pięknie. Oba parki z roku na rok coraz bardziej zadbane. Ale dla mnie to klatki bez wyjścia. Nawet z wózkiem okrąży się wszystkie alejki w trzy kwadranse. Komu to wystarcza, proszę bardzo. Tylko niech potem nie płacze, gdy po świętach wejdzie na wagę. Jeśli więc już uparliśmy się, że koniecznie musimy zobaczyć w Wielkanoc jakiś pałac, to polecam skromniejszą budowlę - pałacyk myśliwski zbudowany przez familię Skórzewskich (ci sami, którzy wznieśli Lubostroń) na łąkach nadnoteckich. Z centrum Bydgoszczy jest to o połowę bliżej niż do pałacu w Lubostroniu. Po drodze natomiast można zaliczyć dróżkę przez urokliwy rezerwat przyrody, leżący tuż za opłotkami Brzozy. Jak tam dojechać? Trzeba pojechać jak na Łabiszyn, minąć Brzozę i tuż przed cmentarzem przy drodze skręcić w lewo w gruntową drogę prowadzącą wprost do rezerwatu. Z południa na północ przemierzy się go w jakieś 20 minut, a do pałacyku drepce się jeszcze dwa razy tyle, skęcając za rezerwatem w lewo i później, na rozstaju dróg, w prawo. Do wnętrza zabytku wprawdzie nie wejdziemy (własność prywatna, drut kolczasty, dwa groźne psy), lecz rzucić na niego okiem warto.
Do lasu najbliżej
Tym, którzy nie chcą jeździć na przechadzkę dalej niż kilka kilometrów za miasto i dla których las jest wartością samą w sobie, polecam skok za Błonie lub za lotnisko. Jeśli zdecydujemy się na pierwszy wariant, wystarczy pokonać wiadukt nad torami i zatrzymać się gdzieś na prawym poboczu lub wjechać w odchodzącą w prawo drogę na Miedzyń. Mniej więcej kilometr dalej na zachód zaczyna się dydaktyczna ścieżka, po której przedłużeniu można pieszym szlakiem powędrować aż do obwodnicy. Droga jest lekka, łatwa i przyjemna - zwłaszcza na rowerze. Za lotniskiem zaś, po prawej stronie od wylotówki, przy pomniku ku czci pomordowanych patriotów, zaczynają się aż trzy szlaki. Każdy wart pomęczenia nóg, choć ten czarny przede wszystkim dla ekstremalnych cyklistów. Przewędrować można nimi nawet kilkadziesiąt kilometrów, aż pod Inowrocław. Albo tyle, ile potrzeba. A potrzeba...