W Brzozie tworzą się gigantyczne korki. Kierowcy szybko przekonali się, co oznacza remont przejazdu na szosie Bydgoszcz- Inowrocław.
<!** Image 2 align=right alt="Image 138187" sub="Po zamknięciu przejazdu kolejowego w Nowej Wsi Wielkiej w Brzozie na drodze
z Łabiszyna tworzy się gigantyczny korek. Rano ma nawet półtora kilometra. Fot. Radosław Sałaciński">- Tragedia! - mówi zrezygnowany pan Kazimierz z Łabiszyna, który codziennie jeździ tą trasą. - Słyszałem, że kolejarze zamierzali zamknąć przejazd w Nowej Wsi Wielkiej. Jednak nigdy nie spodziewałbym się, że to ja będą stać w gigantycznym korku. Przez szosę 254 i dalej od Łabiszyna na Złotniki poprowadzono objazd dla ciężarówek. Skrzyżowanie w Brzozie nie wytrzymuje tego. Gdy rogatki są zamknięte, sznur pojazdów jeszcze bardziej się wydłuża i korek sięga cmentarza. Ma z półtora kilometra i można tam utknąć na 20 minut. Składa się prawie wyłącznie z ciężarówek. Współczuję ludziom, którzy mieszkają na Łabiszyńskiej. Ja mam tam dość na kilkanaście minut. Oni muszą w hałasie i spalinach wytrzymać pół dnia.
Nie miał wyboru
Drogowcy, którzy zatwierdzali organizację ruchu na czas remontu, podkreślają, że wykonawca nie miał dużego wyboru. W grę wchodziło tylko kierowanie tirów na drogi wojewódzkie, które mają odpowiednią nośność. Z kolei w przypadku objazdu przez Szubin kierowcy musieliby pokonywać modernizowaną obwodnicę między Białymi Błotami a Stryszkiem.
Pogoda sprzyja
Kolejarze twierdzą, że prace zakończą do końca listopada. - Mamy idealne warunki pogodowe - mówi koordynator prac z Przedsiębiorstwa Napraw i Utrzymania Infrastruktury Kolejowej w Krakowie, Józef Wilk. - Montujemy już płyty na wylanej żelbetowej ławie. Liczymy na wyrozumiałość kierowców, ponieważ nie było szansy na wytyczenie innych objazdów. W Nowej Wsi Wielkiej też mieliśmy pewne problemy, ponieważ z lokalnych ulic korzystałby tiry. Do akcji włączyła się policja, która dyscyplinowała kierowców. Wszystko będzie gotowe 30 listopada. Być może ruch przywrócimy szybciej.
<!** reklama>Drogowcy zaznaczają tymczasem, że chociaż kolej miała termin do końca listopada, objazdy zatwierdzali wyłącznie na 7 dni. - I nie zamierzamy go przedłużać. Jeśli po 26 listopada objazdy nadal będą wykorzystywane, wyciągniemy konsekwencje - ostrzega Tomasz Okoński. Najprawdopodobniej wykonawca będzie więc kończył remont, gdy pojazdy będą już korzystać z drogi. W grę wchodzi wcześniejsze otwarcie połowy przejazdu.