Przez wiele miesięcy przyzwyczailiśmy się, że jeśli Iga Świątek dociera do finału, to potem go wygrywa. Porażka w decydującym meczu w Ostrawie dla polskich kibiców musiała być więc sporym zaskoczeniem.
Barbora Krejcikova niczym Iga Świątek, choć w mniejszej skali
Najlepsza obecnie tenisistka świata dotychczas dwanaście razy walczyła o końcowy triumf i tylko dwa razy nie zakończyła decydującego spotkania jako zwyciężczyni. Zwłaszcza w ubiegłym roku pod tym względem zachwyciła - osiem wygranych turniejów i tylko jeden przegrany finał musiały robić wrażenie.
Krejcikova w ostatnim czasie nieco rzadziej miała okazję do gry o najwyższe laury, gdy już jednak docierała do finału, podobnie jak Świątek wygrywała go. Dość powiedzieć, że od przegranego finału w Dubaju przed dwoma laty Czeszka w spotkaniu o trofeum grała sześciokrotnie i - tak jak Iga - tylko raz musiała uznać wyższość przeciwniczki (porażka po zaciętym meczu z Hiszpanką Paulą Badosą w Sydney w 2022 roku).
Kto przedłuży dobrą serię w sobotę?
W dzisiejszym finałowym meczu w Dubaju tylko jedna z tenisistek będzie mogła przedłużyć dobrą serię. Wiele przemawia za Świątek, która w ostatnim czasie nie tylko nie przegrywa, ale nie pozwala rywalkom na triumf choćby w jednym secie. Mało tego, nasza tenisistka rzadko traci w partii więcej niż dwa gemy!
Co przemawia na korzyść Czeszki? Przede wszystkim fakt, iż poprzednie finałowe starcie z Polką padło jej łupem. Jeśli dziś długo toczyć będzie się wyrównana rywalizacja, Iga może zacząć przypominać sobie starcie sprzed kilku miesięcy i... zacząć się denerwować.
Krejcikova już w turnieju w Dubaju była z kolei w stanie pokonać Arynę Sabalenkę, choć w pierwszym secie przegrała 0:6. Umie więc podnieść się nawet wówczas, gdy jej sytuacja wydaje się być niezwykle trudna. Z kolei z Pegulą pokazała, że potrafi - tak jak Świątek - wygrać do zera seta z rywalką z światowej czołówki.
Początek finałowego meczu turnieju WTA w Dubaju, w którym Iga Świątek zmierzy się z Barborą Krejcikovą, zaplanowano na godzinę 16:00.
