Przez 30 lat żadna z polskich produkcji nie cieszyła się tak dużym zainteresowaniem jak „Kler”. Wojciech Smarzowski może otwierać szampana - jego nowe dzieło po raz kolejny wbiło kij w mrowisko i w ciągu pierwszych trzech dni zarobiło aż 19 milionów złotych.
Zdaniem portalu Money.pl, premiera „Kleru” przyniosła jego twórcom dokładnie 18 707 140 złotych zysku brutto, dzięki czemu konta reżysera i jego współpracowników zostały zasilone łącznie kwotą 9 353 570 złotych netto. Warto dodać, że wyprodukowanie filmu kosztowało 10 milionów złotych. Część kosztów – dokładnie 3,5 miliona złotych – wziął na siebie Państwowy Instytut Sztuki Filmowej, który zdecydował się przyznać dotację na realizację „Kleru”. Teraz postanowił ją zabrać...
„Zgodnie z art. 23 ust. 5 ustawy o kinematografii każdy, kto otrzymał dofinansowanie PISF do swojego dzieła i udało mu się osiągnąć zysk, ten musi zwrócić dotację” – czytamy w regulaminie instytutu. Warto podkreślić, że dodatkowo PISF powinien też otrzymać 1,5 proc. od ceny każdego sprzedanego biletu. W ostatnich kilku latach tego rodzaju sytuacje dotyczyły również filmów „Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej”, „Bogowie” i „Moje córki krowy”.