Tego jeszcze nie było! Bydgoski sąd składa doniesienie na fałszywie zeznających funkcjonariuszy

[break]
„Ty myślisz, że jesteśmy harcerzykami? Nie wiesz z kim zadzierasz. Chcesz mieć zarzuty? To można ci zrobić!” - te i inne wypowiedzi Łukasza L. i Marka W., policjantów z Białych Błot, zarejestrowane na taśmach, analizują teraz śledczy.
Mundurowi siłą wyrwali panu Darkowi telefon komórkowy, z którego dzwonił do adwokata, co dało im pewność, że nie są nagrywani. Złudną, bo zatrzymany miał jeszcze jedną nagrywarkę, która rejestrowała, co funkcjonariusze czynili z nim w urzędzie, radiowozie i później na posterunku.
Siłą wyprowadzili pana Darka z Urzędu Gminy w Białych Błotach, choć to on wezwał policję. Chciał, by zabezpieczyła podejrzane dokumenty przetargowe, które urzędnicy wyrwali mu z rąk. - Zostałem poszczuty policją, bo mundurowi z mety stanęli po stronie władzy, robiąc ze mnie awanturnika, stawiając fałszywy zarzut, jakobym ignorował ich wezwania do okazania dowodu osobistego i kierując sprawę do sądu - twierdzi pan Darek. Złożył na policjantów skargę do miejskiego komendanta, ale ten uznał zarzuty za nieuzasadnione bądź za nierozstrzygnięte, a w postępowaniu podległych mu funkcjonariuszy nie dopatrzył się „zachowań sprzecznych z zasadami etyki zawodowej”.
Wnikliwiej do sprawy podszedł bydgoski sąd, który po odsłuchaniu nagrań orzekł, że pan Dariusz jest niewinny, a zeznania funkcjonariuszy mijają się z prawdą i podzielił się tym podejrzeniem z prokuraturą. Wyrok uniewinniający pana Darka zapadł w marcu i jest prawomocny, ale przełożonym policjantów nie jest on znany. Wiedzą natomiast, że pan Dariusz wniósł przeciw Łukaszowi L. o Markowi W. prywatny akt oskarżenia, zarzucając im zniesławienie, znieważenie i naruszenie nietykalności cielesnej.