
Jak wyjaśnia Kancelaria Prezesa Rady Ministrów - limit 2 tys. kWh zbliżony jest do średniego zużycia energii w gospodarstwie domowym w 2020 roku.
Po przekroczeniu odpowiednio 2 tys., 2,6 tys. oraz 3 tys., za każdą kolejną kilowatogodzinę gospodarstwa będą rozliczane według cen i stawek opłat, które obowiązują w taryfie danego przedsiębiorstwa z 2023 roku lub w przypadku ofert wolnorynkowych – według cen zawartych w umowie ze sprzedawcą.
Wzrost cen prądu zostanie w przyszłym roku zablokowany na poziomie tegorocznym, jeśli tylko trzymać się będziemy ustalonych limitów zużycia. Ich przekroczenie wiązać się będzie z koniecznością zapłacenia rachunku według normalnych stawek.

Te normalne stawki będą oczywiście znacznie wyższe od tych, jakie płacimy w 2022 roku, bo wynikać będą z cen i stawek opłat, które obowiązują w taryfie danego przedsiębiorstwa z 2023 roku lub w przypadku ofert wolnorynkowych – według cen zawartych w umowie ze sprzedawcą energii.
Każda polska rodzina zużywająca rocznie do 2 tys. kilowatogodzin prądu może być spokojna – mimo gwałtownie drożejących cen energii elektrycznej, w przyszłym roku nie zapłaci wyższego rachunku. Tak wynika z projektu ustawy Rady Ministrów o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców energii elektrycznej w 2023 roku. Rozwiązanie przyjęto w ramach Tarczy Solidarnościowej.

Z rządowych wyliczeń wynika, iż z zamrożenia cen energii elektrycznej skorzysta w przyszłym roku prawie 17 mln gospodarstw domowych, które są odbiorcami grupy taryfowej G). Na to rozwiązanie rząd przeznaczy ok. 23 mld zł.