
Taksówkarze mają z Bydgoszczy dość. Pojadą na wielki protest w Warszawie
Problem powstał w wejściem na polski rynek przed kilku laty firmy Uber. Potem pojawiły się kolejne aplikacje na smartfony pozwalające zamawiać taksówki i umożliwiły klientom płacenie, np. za pomocą kart kredytowych.

Taksówkarze mają z Bydgoszczy dość. Pojadą na wielki protest w Warszawie
Rząd pracuje nad rozwiązaniami prawnymi. Ostatnia, siódma już wersja nowelizacji ustawy o transporcie zakłada, m.in. by „pośrednik w przewozie osób” miał wpis do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej albo numer KRS. Taki wymóg mógłby uderzyć zarówno w korporacje taksówkowe obecne od lat w Polsce, ale zupełnie wyeliminowałby z ryn-ku takie firmy, jak Uber.

Taksówkarze mają z Bydgoszczy dość. Pojadą na wielki protest w Warszawie
- Inspekcja transportu Drogowego niby sprawdza tych kierowców, którzy jeżdżą i zarabiają korzystając z aplikacji. Ci formalnie nie mogą jeździć, ponieważ nie posiadają uprawnień do przewozu osób, nie wiadomo, czy nie są karani, czy ich auta są przystosowane i tak dalej - mówi Szatkowski. - Jakieś trzy czwarte „taksówkarzy” jeżdżących z aplikacjami takimi jak Taxify, pracuje nocami. Z naszych szacunków wynika, że w samej tylko Bydgoszczy nocami po mieście jeździ około 70 takich aut. Zabierają nam klientów, a my musimy płacić podatki, ZUS. Kiedy kończy się okres legalizacji taksometrów i kas fiskalnych, kupno nowej kasy to wydatek rzędu 3,5 tys. zł. A ci nielegalnie przewożący klientów nie ponoszą takich kosztów.