Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taksówkarz kontra inowrocławscy znakolodzy

Jarosław Hejenkowski
Inowrocławianin prowadzi bój z obstawieniem centrum zakazami zatrzymywania się. Tylko w okolicach Rynku jest ich ponad 30. Na razie jego walka jest bezskuteczna, choć argumenty przewoźnika są logiczne.

Inowrocławianin prowadzi bój z
obstawieniem centrum zakazami zatrzymywania się. Tylko w okolicach
Rynku jest ich ponad 30. Na razie jego walka jest bezskuteczna, choć
argumenty przewoźnika są logiczne.

<!** Image 2 align=middle alt="Image 196497" >

A właśnie kompletny brak logiki
zarzuca osobom decydującym o oznakowaniu Inowrocławia Marek
Browiński, którego wóz jest oznaczony numerem 14. Niedawno zwrócił
się do Ryszarda Brejzy z pytaniami dotyczącymi komplikowania mu
pracy przez znaki drogowe.

- Dlaczego na większości ulic w
mieście ustawił Pan znaki B-36 „zakaz zatrzymywania się”,
które bezwzględnie nie pozwalają zatrzymać się by „zabrać”
bądź „wysadzić” klienta? Dlaczego zmusza mnie pan do
codziennego łamania przepisów ruchu drogowego i narażania się na
ukaranie mandatem w wysokości 100 zł plus 1 punkt karny? – pyta
prezydenta taksówkarz.

<!** Image 3 align=middle alt="Image 196497" >

Dotąd mało kto zwracał uwagę na ten
problem. Owszem, każdy kierowca z Inowrocławia wie, że zwłaszcza
w centrum trudno jest znaleźć miejsce, gdzie za dnia uda się
spokojnie zaparkować. Ale właściciele zwykłych „czterech kółek”
nie liczyli zakazów zatrzymywania się. W ścisłym centrum jest ich
ponad 30!

- Taksówka osobowa tym różni się od
autobusu komunikacji miejskiej, że nie wozi pasażerów od postoju
do postoju, tylko od „adresu” do „adresu” . Klient oczekuje,
że zabierze go ona z zamówionego miejsca i dowiezie pod wskazany
adres, a nie kilka ulic dalej – przedstawia swoje argumenty Marek
Browiński.

<!** reklama>

Taksówkarz wysłał zestaw swoich
zapytań do ratusz, ale odpowiedzi na nie jeszcze nie dostał. Wie
jednak, że urzędnicy czytają jego bloga poświęconego sprawom
drogowym.

- Oni czyli „znakolodzy” moje blogi
czytają bo zauważyłem, że coś latami nikomu nie przeszkadza, a
jak to opiszę, to zaraz jest naprawione – zwierza się Marek
Browiński, który w planach ma dalsze obnażanie inowrocławskich
absurdów drogowych.

<!** Image 4 align=middle alt="Image 196497" >

My postanowiliśmy jednak zapytać o
wyjaśnienia dotyczące aktualnego problemu. Skoro taksówkarz
odpowiedzi nie uzyskał, zadzwoniliśmy do ratusza sami.
Wiceprezydent Ireneusz Stachowiak wyjaśnia, że projekt organizacji
ruchu w centrum przygotowano 2 lata temu i został zaakceptowany
przez wszystkie odpowiednie instytucje.

- To jest konsekwencja pewnych zasad,
które sobie ustalamy. Przecież mamy świadomość, że uliczki z
centrum są wąskie i kręci się tam dużo ludzi, więc w wielu
miejscach nie wolno się zatrzymywać, a tam gdzie było to możliwe,
ustalamy miejsca do parkowania – argumentuje nasz rozmówca.

<!** Image 5 align=middle alt="Image 196497" >

To nie pierwsze kontrowersje związane
ze znakami drogowymi w Inowrocławiu. Kilka lat temu kierowcy dostali
oczopląsu po modernizacji ul. Laubitza. Obliczyliśmy, że na
długości pół kilometra jest ich dokładnie sto, co oznacza, że
średnio jeden występuje co 5 metrów.

- To przesada – mówił wtedy
podinspektor Sławomir Kosiński z inowrocławskiej drogówki, ale
sprawdził później, że są rozstawione zgodnie z prawem.

Z czasem kierowcy przyzwyczaili się do
tego natłoku informacji i na ul. Laubitza bardzo rzadko dochodzi
choćby do kolizji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!