Nie wiadomo jeszcze, kto zawinił. Urząd Marszałkowski, który zbyt późno zabrał się za kontrolę, czy prokuratura, która odmówiła wszczęcia postępowania.
- Gdyby prokuratura zabrała się za badanie sprawy, to kilkadziesiąt osób mniej straciłoby swoje pieniądze - twierdzi Jan Szopiński, wicemarszałek województwa , który 22 września złożył doniesienie do Prokuratury Rejonowej Centrum-Zachód o możliwości popełnienia przestępstwa przez OTG. - Nie zgadzam się z takim zarzutem. Odrzuciliśmy wniosek marszałka, bo nie zawierał dostatecznych danych - ripostuje Ewa Janczur, prokurator. Nie chce jednak wyjaśnić, jakie dane ma na myśli. - Dziękuję! Do widzenia! - odkłada słuchawkę. Odmawiając wszczęcia postępowania 25 września prokuratura nie podała nawet poprawnie nazwy biura podróży, pisząc, że chodzi o „Open Ravel group”.
<!** reklama left>Historia afery z toruńskim biurem podróży sięga przynajmniej lipca tego roku. Wtedy to do Urzędu Marszałkowskiego, którego obowiązkiem jest kontrola legalności działalności biur turystycznych, dotarły pierwsze poważne skargi.
Urząd odbierał informacje o tym, że turystom polskim grozi wydalenie lub niewpuszczenie do hoteli, bo biuro za nie nie zapłaciło.
- Część należności za te hotele została uregulowana po interwencjach przedstawicieli Urzędu Marszałkowskiego. Interwencje podejmowały m.in. MSZ, Ambasada RP w Atenach oraz Konsulat RP w Meksyku - informuje Szopiński. Kopie faksów dokumentujące te interwencje także trafiły do Prokuratury Rejonowej. Podobnie jak wiadomość o tym, że zagrożeni są turyści w Grecji i na Dominikanie.
Prokuratura wszczęła postępowanie dopiero po ogłoszeniu plajty przez OTG i szumie medialnym, „mając na uwadze ujawnienie się nowych okoliczności”. Pawła P., prezesa Open Travel Group, zatrzymano i przesłuchiwano. Przedstawiono mu zarzut działania na szkodę klientów.
Zwolniono za kaucją w wysokości 10 tys. zł, zabezpieczając mienie (m.in. dwa mercedesy) oraz zatrzymując paszport. Obecnie prokuratura wzywa do zgłaszania się pokrzywdzonych turystów.