W końcu stycznia 1973 roku Bydgoszcz obiegła sensacyjna wieść o tym, że władze miasta planują wzniesienie rekordowo wysokiego jak na polskie warunki wieżowca mieszkalnego. Nikt się temu nie dziwił. W czasach „wczesnego Gierka” po latach stagnacji gospodarka nabierała rozmachu, a wraz z nią przybywało śmiałych pomysłów. Czy realnych do wykonania - to już zupełnie inna rzecz.
Dom dla chwały miasta
Pomysł na budowę wysokościowca z prawdziwego zdarzenia zrodził się w głowach bydgoskich decydentów podczas jednej z licznych „wizyt przyjaźni” w Niemieckiej Republice Demokratycznej. W drugim co do wielkości mieście tego kraju, Lipsku, budowano właśnie budynek, który miał się stać chlubą miasta i symbolem rozwoju NRD, a mianowicie Wintergartenhochhaus, czyli wieżowiec przy ul. Zimowe Ogrody. Miał on ponad 100 metrów wysokości i liczył 26 kondygnacji, a wewnątrz miały się znaleźć mieszkania.
Handel w Bydgoszczy na archiwalnych zdjęciach [galeria]
Trudno się dziwić bydgoszczanom, że pozazdrościli Niemcom takiego budynku i zapragnęli mieć u siebie podobny. Stałby się on wówczas najwyższym mieszkalnym budynkiem w Polsce, dwukrotnie wyższym od dotychczasowego warszawskiego rekordzisty.
Podczas narady w Prezydium Miejskiej Rady Narodowej po powrocie delegacji z NRD idea została zaakceptowana. Na ewentualne miejsce budowy wyznaczono ówczesną ul. Szeroką jako dzięki położeniu przy przelotowej trasie północ- południe, eksponowane miejsce.
W marcu 1973 roku do Lipska udała się grupa fachowców z Bydgoskiego Przedsiębiorstwa Budownictwa Miejskiego celem omówienia możliwości skorzystania z gotowej dokumentacji oraz zapoznania się z zakresem robót.
Niestety, przywiezione do Bydgoszczy informacje nie były pomyślne. Lipski wieżowiec realizowany był metodą tzw. budownictwa ślizgowego. Konstrukcję gmachu uzyskiwano, zalewając metalowe formy betonem. Po jego stwardnieniu formy przesuwano ruchem ciągłym na wysokość następnej kondygnacji i manewr zalewania powtarzano. Stosowanie tej metody wymagało jednak nie tylko ogromnej precyzji, ale i zastosowania przy tłoczeniu betonu dużych i bardzo drogich pomp, których w Polsce nie produkowano. Ponadto każdy błąd wymagał natychmiastowej korekty, a w tym czasie stygł beton i były kłopoty ze wznowieniem prac.
Mosty i wiadukty w Bydgoszczy. Tak je budowano. Zobacz archi...
Polska niemoc
Fachowcy ostudzili w ten sposób gorące głowy bydgoskich decydentów, którzy zdali sobie sprawę, że nie będą w stanie sfinansować takiego przedsięwzięcia, ani też znaleźć w Polsce odpowiednich ekip wykonawców.
Znalazła się jednak opcja rezerwowa. Według wzoru, którym posługiwać się miała Warszawa, postanowiono w Bydgoszczy przy ul. Szerokiej wznieść aż trzy budynki 23-piętrowe ze 144 mieszkaniami. Początek robót zaplanowano na koniec 1973 roku.
Remont węzła przy Szarych Szeregów w Bydgoszczy. Wideo z drona
Jednak i ten pomysł nie doczekał się realizacji. Tym razem z bardziej prozaicznej przyczyny. Żadne z polskich przedsiębiorstw nie podjęło się produkcji potrzebnych wind. I ta koncepcja zatem upadła. Pozostało budować „klasyczne”, 11-piętrowe punktowce.
