To jest walka na doniesienia do prokuratury, personalne ataki i pomówie- nia. Sami medycy z Wojewódzkiego Ośrodka Lecznictwa Psychiatrycznego w Toruniu przyznają, że „osiągnęła poziom szamba”.
<!** Image 2 align=right alt="Image 101519" sub="Kiedyś
w przyjaźni, dziś po dwóch stronach barykady. Doktor Mieczysław Janiszewski (z lewej) jest zastępcą dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Lecznictwa Psychiatrycznego w Toruniu. Doktor Maciej Czerwiński (obok) do 6 listopada był ordynatorem jednego
z oddziałów. Na pierwszym planie zatroskany sytuacją
prof. Aleksander Araszkiewicz. / Zdjęcia: Jacek Smarz">Po dwóch stronach barykady stoją lekarze psychiatrzy, niegdyś przyjaciele: doktor Maciej Czerwiński, po 29 latach odwołany z funkcji ordynatora oddziału II męskiego, i doktor Mieczysław Janiszewski, zastępca dyrektora WOLP. Obok każdego z nich - silne grupy wsparcia. Gdyby wierzyć płynącym z obu obozów głosom (nieoficjalnym) i docierającym do redakcji anonimom, w toruńskim psychiatryku pracują sami „weterynarze, łąpówkarze i przekręciarze”...
Po dwóch stronach barykady
Po stronie pożegnanego 6 listopada ordynatora stoi Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych. Sprzyja mu też Kujawsko-Pomorska Izba Lekarska w Toruniu, bo jest jej szefem. Nie sprzyja za to układ polityczny. Maciej Czerwiński jest prawicowcem. Przed laty, dzięki poparciu senator Alicji Grześkowiak i Porozumienia Centrum, miał nawet zostać wojewodą. Nie został, bo nagłośniono sprawę pacjenta samobójcy z Iławy, za którego los miał być odpowiedzialny („Po trzech latach zostałem uniewinniony”).
Po stronie Janiszewskiego stoi po pierwsze jego żona Danuta, również psychiatra. W WOLP łączy ją z mężem dwojaka zależność. Jako koordynator ds. lecznictwa jednego z oddziałów podlega mu jako zastępcy dyrektora. Z drugiej strony, on podlega jej, bo jest też zastępcą koordynatora.
<!** reklama>Małżeństwo trzyma wspólny front z dyrektorką Ewą Skonieczną (trzy lata temu przejęła stołek po Janiszewskim), księgową z wieloletnim doświadczeniem. Przychylny bardziej niż Czerwińskiemu jest im także prof. Aleksander Araszkiewicz z Bydgoszczy, wojewódzki konsultant ds. psychiatrii. Nie do przecenienia są także towarzyskie znajomości Janiszewskich. Wiele z nich zawiązało się w latach 80., w czasach opozycji. Później doktorowi Janiszewskiemu bliżej okazało się do środowiska Unii Wolności, dziś - do PO. A to ludzie z tej opcji rządzą dziś regionem, siedzą w pokojach Urzędu Marszałkowskiego, któremu podlega WOLP.
<!** Image 3 align=left alt="Image 101519" sub="To Ewa Przewięźlikowska, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych w WOLP w Toruniu, podpisała zawiadomienie do prokuratury. Decyzję o tym, by zgłosić śledczym podejrzenie, że córka psychiatrów była fikcyjnie zatrudniona, pielęgniarki podjęły jednak kolegialnie, poprzez uchwałę.">Doktor Czerwiński ma dziś status podejrzanego przez prokuraturę w Grudziądzu. Chodzi o niedopełnienie obowiązków, którego miał dopuścić się w lipcu 2007 roku. Wtedy z oddziału zbiegł mu pacjent, który na toruńskich Wrzosach nożem zaatakował matkę z dzieckiem. Według prof. Araszkiewicza, ordynator poczynił złe rozpoznanie i dopuścił się zaniedbań. - Nie mogłem diagnozować schizofrenii u pacjenta będącego pod wpływem środków - broni się lekarz.
Na razie śledztwo jest zawieszone, bo prokuratura oczekuje na dodatkową opinię medyków z Łodzi. Zamiar rozwiązania współpracy z doktorem dyrekcji WOLP udało się zrealizować dopiero 6 listopada. Wiedział on jednak o nim już w lipcu. Podobnie jak pielęgniarka oddziałowa Ewa Przewięźlikowska, ukarana naganą za ucieczkę pacjenta. Tak się składa, że przewodniczy ona zakładowej komórce Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych (należy do niej prawie 90 proc. pielęgniarek z WOLP).
Jesienią 2007 roku obóz Czerwińskiego przystąpił do kontraataku. Do toruńskiej prokuratury powędrowało zawiadomienie o pozornym zatrudnieniu w WOLP Aliny W., córki państwa Janiszewskich, korzystaniu przez dyrektora z zakładowego garażu i dziwnych małżeńskich podległościach służbowych. Podpisał je OZZPiP, bo to on podjął uchwałę o konieczności zgłoszenia nieprawidłowości. Ordynator nie kryje jednak, że śledzi tę sprawę. Jeden z najpoważniejszych, jak na razie, dowodów w tej sprawie, to lista lekarzy WOLP, płacących składki Izbie Lekarskiej.
- Zostałem zaatakowany z pozycji szamba, więc postanowiłem się bronić - tłumaczy Czerwiński. Mówi, że mu przykro, bo Alina w dzieciństwie mówiła mu „wujku”, ale dłużej na temat rzekomo nielegalnego procederu milczeć nie może. Uprzedza zresztą, że niebawem do prokuratury powędrować może kolejne zawiadomienie, dotyczące WOLP.
W opinii marszałkowskich urzędników, chodzi o klasyczną wendettę. - Doktor reaguje w ten sposób na utratę stanowiska i na fakt, że w styczniu odeszła z pracy w WOLP jego własna córka. Ale strzela ślepymi nabojami - mówi jeden z nich, prosząc o anonimowość.
Tajemnica składek
Prokuratura początkowo odmówiła wszczęcia śledztwa. Pielęgniarki złożyły jednak zażalenie do sądu i ten je uwzględnił. Toruńscy śledczy zabrali się więc do pracy. 21 października tego roku Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum Zachód poinformowała związek, że wszczęła śledztwo w sprawie nieprawidłowości w WOLP.
Na czym pielęgniarki opierają przekonanie o fikcyjnym zatrudnieniu? Po pierwsze, na wspomnianej liście lekarzy, za których odprowadzane są składki branżowe. Pochodzi ona z lipca 2007 roku, podczas gdy oficjalnie Alina W. rozwiązała umowę o pracę w 2004 roku. Po drugie, widziały też pewne dokumenty, świadczące o tym, że dyrekcja WOLP wyrejestrowała młodą lekarkę z ZUS dopiero w marcu 2008 r. - Mamy pewność na 180 procent - mówią.
Prokuratura wystąpiła już o dokumenty do ZUS, a także o historię konta ośrodka.
Dyrektor Ewa Skonieczna zdecydowanie negatywnie zareagowała na próbę umówienia się z dziennikarzem na rozmowę w tej sprawie. Doktor Janiszewski zaś proponuje, by poczekać do jej zakończenia.
Opinia: Prof. Aleksander Araszkiewicz
<!** Image 4 align=right alt="Image 101519" >Nie wiedziałem, że prokuratura wszczęła postępowanie
Prof. Aleksander Araszkiewicz, wojewódzki konsultant ds. psychiatrii:
- Nie wiedziałem o tym, że Okręgowy Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych, działający w Wojewódzkim Ośrodku Lecznictwa Psychiatrycznego w Toruniu, złożył zawiadomienie do prokuratury, ani o tym, że prokuratura wszczęła postępowanie. Sama sprawa rzekomo fikcyjnego zatrudnienia Aliny W. jest mi nieznana i nie leży bezpośrednio w moich kompetencjach. Pozostawmy jej wyjaśnienie prokuraturze.
Według mojej wiedzy, konflikt w WOLP zaczął się w lipcu ubiegłego roku i łączy się z raportem, jaki sporządziłem na oddziale wówczas kierowanym przez doktora Macieja Czerwińskiego. We wcześniejszych latach doktorzy Maciej Czerwiński i Mieczysław Janiszewski nie tyle może byle skonfliktowani, co rywalizowali o pozycję w środowisku. Nie wykluczam, że angażowanie personelu WOLP w konflikt negatywnie odbije się na funkcjonowaniu ośrodka i wówczas będę musiał interweniować.
Prokuratura wyjaśnia
Jak długo pracowała doktor Alina W.?
Aliny W., zatrudnionej w toruńskim Wojewódzkim Ośrodku Lecznictwa Psychiatrycznego, córki psychiatrów, prawie nikt w Toruniu nie widywał. Tu miała etat, a specjalizację robiła w innych miastach. Prokuratura bada szczegóły.
Z ustaleń kontrolerów Urzędu Marszałkowskiego wynika, że z Aliną W. zawarto dwie umowy o pracę: próbną od grudnia 2002 roku do lutego 2003 roku, a następnie na czas określony do 29 lutego 2008 roku. W drodze porozumienia stron WOLP rozwiązał z młodą lekarką umowę z końcem 2004 roku.
Alina W. odbywała tak zwaną specjalizację „z etatu”. W Toruniu była zatrudniona, a dokształcała się w szpitalu im. dr. A. Jurasza w Bydgoszczy i w gdańskiej Akademii Medycznej.
Płaci lekarka, płaci ośrodek
Z dokumentacji wynika, że córka psychiatrów odbywała staże, chorowała, urodziła dziecko i się nim opiekowała. W 2004 roku miała od 16 stycznia po koniec grudnia, kolejno: chorobowe, urlop macierzyński, wypoczynkowy, zasiłek opiekuńczy nad dzieckiem i urlop wychowawczy.
Kontrolerzy w raporcie odnotowali, że WOLP w Toruniu płacił za Alinę W. składki do Izby Lekarskiej jeszcze trzy lata po tym, jak odeszła z pracy. Za dobrą monetę przyjęli jednak raporty kasowe i dowody wpłat świadczące o tym, ze Alina W. najpierw przekazała ośrodkowi 930 zł na opłacenie jej składek za 31 miesięcy, potem 30 zł za sierpień 2007 roku, a następnie 120 zł za kolejne cztery miesiące. Urzędnicy uznali, że finansowo WOLP straty nie poniósł i nie drążyli tematu.
Dziś jednak, w świetle stawiania zarzutu o fikcyjne zatrudnienie Aliny W., spytać trzeba, czy kontrolerzy byli dostatecznie dociekliwi. W lipcu tego roku dr Maciej Czerwiński poinformował Urząd Marszałkowski, że wie, iż Alina W. najprawdopodobniej została wyrejestrowana z ZUS dopiero w marcu 2008 roku. Ale urzędnicy tematu nie podjęli.
Zainfekowane popłuczyny?
Z Ewą Skonieczną, dyrektorką Wojewódzkiego Ośrodka Lecznictwa Psychiatrycznego w Toruniu, usiłowałam umówić się na osobistą rozmowę 7 listopada. Telefonowałam po godz. 9. Usłyszałam, że ze mną rozmawiać nie będzie, bo opieram się na „zainfekowanych popłuczynach”, czyli doniesieniu złożonym do prokuratury przez związek zawodowy. Dowiedziałam się też, że „kłamię”, ponieważ w informacji o wszczęciu śledztwa użyłam terminu „śledztwo” właśnie, a nie „postępowanie przygotowawcze”. Nie zdążyłam wytłumaczyć, że słowa „wszczęcie śledztwa” widnieją na zawiadomieniu z prokuratury.
Dyrektor Skonieczna poinformowała mnie także, że mogę pytania złożyć na piśmie w sekretariacie, ale nie gwarantuje, że na nie odpowie. Odmówiła odebrania pisma osobiście. Zaznaczyła też, że wszystkie dokumenty z ZUS ma w porządku. Na koniec dodała, że rozmowę nagrywa i nagranie przekaże właścicielowi gazety.
Poczekajmy z tą rozmową
Z doktorem Janiszewskim udało mi się telefonicznie porozmawiać 7 listopada, po godz. 12.30 (6 listopada odebrała kobieta i powiedziała, że doktor ze mną nie porozmawia). Nie wyraził zgody na spotkanie. - Poczekajmy do zakończenia sprawy. A zresztą, pani już wydała wyrok - stwierdził.
Urzędnicy z kolei niechętnie mówią o wynikach kontroli NIK, która wytknęła Mieczysławowi Janiszewskiemu, iż w okresie szefowania WOLP sam z sobą podpisał umowę na świadczenie całodobowych świadczeń zdrowotnych, w tym dyżurów. Ofertę złożył sobie „in blanco”, bez określenia wynagrodzenia.