- To prawdziwy brylant - tak o 16-letnim Michale Łopaczewskim mówi jego pierwszy trener, Stanisław Śmigielski.
<!** Image 2 align=right alt="Image 6069" >W Pawłowicach niedaleko Leszna jest słynny minitor. Na nim ćwiczyli Jarosław Hampel i Robert Miśkowiak. Tam żużlowych podstaw uczył się też Łopaczewski.
- Tak odważnego chłopaka w szkółce jeszcze nie widziałem, a oglądałem już wielu zawodników. To brylant - opowiada o Michale trener Śmigielski.
Słodka tajemnica
Wieści o dużych możliwościach 16-latka szybko obiegły Polskę. Wydawało się, że trafi do pobliskiej Unii Leszno. Jednak 12 września do egzaminu na licencję, który odbył się w Krośnie, przystąpił jako żużlowiec BTŻ Polonia. Jak się wygrywa rywalizację z innymi klubami o tak utalentowanego zawodnika?
- To słodka tajemnica - uśmiecha się Leszek Tillinger, wiceprezes bydgoskiego klubu. - Działacze Unii nie przejawiali wielkiej ochoty, by go pozyskać. Jego opiekun, Stanisław Śmigielski, stwierdził, że BTŻ Polonia będzie dobrym miejscem. Michał przyjechał na trening, a Zdzisław Rutecki pozytywnie ocenił jego umiejętności. Wyjechał więc do Krosna z naszymi dokumentami. Podpisaliśmy z nim kontrakt do 2008 roku, płacąc ekwiwalent za jego wyszkolenie. To były drobne pieniądze. A chłopak rzeczywiście jest odważny. Trzyma gaz od startu do mety, nie boi się jechać po dechach - dodaje.
WTS w potrzebie
BTŻ Polonia załatwiło transfer zgodnie z wszelkimi zasadami, płacąc za wyszkolenie Michała.
Inną drogą, która budzi jednak wątpliwości, poszło WTS Wrocław. Do tego samego egzaminu podchodził Marek Czerwiński, młodszy brat Zbigniewa, zawodnika rybnickiego RKM.
Młody Czerwiński uczył się speedwaya w Rybniku, ale zdobył licencję jako jeździec WTS. To podobno średnio uzdolniony żużlowiec, ale ekipie z Dolnego Śląska był bardzo potrzebny. Dlaczego? Bo klub, który w trzy lata nie wyszkoli trzech zawodników, nie będzie mógł zakontraktować obcokrajowca. A Atlas do niedawna miał tylko jednego wychowanka... Teraz ma już dwóch i w perspektywie ostatni tegoroczny egzamin na swoim torze, do którego przystąpi jego dwóch kolejnych adeptów.
Tymczasem nikt z Wrocławia nie rozmawiał z działaczami RKM na temat Czerwińskiego.
- Jedenastu chłopców pobrało dokumenty, by rodzice podpisali deklaracje ich przynależności do naszego klubu. Papierów nie odniósł tylko Czerwiński. Dlatego oprócz wpisów do dziennika zajęć nie mamy żadnych dowodów, że u nas jeździł. Czuję się nabity w butelkę, dlatego nadam sprawie bieg w PZM. Chłopak może zostać zawieszony - mówi w „Słowie Polskim Gazecie Wrocławskiej” Aleksander Szołtysek, prezes RKM.
