Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak jak i dziś, 80 lat temu rowerzyści w Bydgoszczy wszystkim przeszkadzali i byli przepędzani

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Na chodnikach nie, za to na ścieżkach rowerowych można poszaleć... o ile nie chodzą po niej.. piesi.
Na chodnikach nie, za to na ścieżkach rowerowych można poszaleć... o ile nie chodzą po niej.. piesi. Ze zbiorów Muzeum Okręgowego
Niewielu dziś rowerzystów porusza się prawidłowo po jezdni, gdy brak obok ścieżki rowerowej. Większość śmiga po chodnikach, lawirując między pieszymi.

Do końca ubiegłego stulecia przepisy były jasne i precyzyjne, rodem z PRL. Potem, w ramach demokratyzacji, pozwolono rowerzystom poruszać się po chodnikach. Od czterech lat nowe przepisy generalnie tego zabraniają, jednak niewiele osób poruszających się na jednośladach przestrzega zasad. Praktycznie nie niepokojeni przez policję, jeżdżąc chodnikami, często wchodzą w konflikty z pieszymi.
[break]
Z drugiej jednak strony, trzeba wziąć pod uwagę, że podobnie są traktowani przez kierowców pojazdów rowerzyści, poruszający się prawidłowo po jezdni. I tu, i tam stanowią coś w rodzaju zawalidrogi. Sytuację może rozwiązać tylko intensywna rozbudowa sieci ścieżek rowerowych, ale w wielu miejscach, zwłaszcza w centrach miast, jest to niewykonalne. Trzeba liczyć na obustronną dobrą wolę i zrozumienie. Z tym jednak nie jest u nas najlepiej. Nie tylko dziś...

Rower z tabliczką

Podobnie jak i teraz w międzywojennej Bydgoszczy, kiedy upowszechniły się rowery i stały się w miarę dostępne dla szerszej grupy społeczeństwa, poruszający się jednośladami wchodzili nieustannie w konflikt z pieszymi. Nie było wówczas zresztą jednoznacznych przepisów drogowych odnoszących się do rowerów poza koniecznością rejestrowania w urzędzie faktu posiadania roweru i przytwierdzania do ramy tabliczki z numerem rejestracyjnym tak samo, jak działo się to w przypadku samochodów.

Jak się szacuje, Bydgoszcz była i w międzywojniu, i w PRL-u, najbardziej „urowerowionym” miastem w Polsce za sprawą największych w kraju zakładów produkujących jednoślady: do wojny Tornowa, po wojnie Rometu.

Dwie decyzje sądu

Do redakcji ukazujących się w czasach II RP w naszym mieście dzienników regularnie przychodziły listy od czytelników, pełne oburzenia na sytuacje, jakie miały miejsce z udziałem osób poruszających się na rowerach.

Punktem zapalnym okazała się sprawa wypadku na ul. Gdańskiej, gdzie samochód jesienią 1933 roku potrącił śmiertelnie rowerzystę Jana G. Podczas procesu, który odbył się przed Sądem Okręgowym w Bydgoszczy, kierowcę fiata uniewinniono, gdyż zeznania świadków obciążały rowerzystę, jako człowieka, który znany był w Bydgoszczy z racji „szpanowania” bicyklem, pochodzącym z miejscowej wytwórni Wilhelma Tornowa i poruszania się po ul. Gdańskiej od krawężnika do krawężnika, żeby pokazać, „kto tu w mieście rządzi”.

Rodzina zabitego odwołała się do wyższej instancji, a Sąd Apelacyjny w Poznaniu skazał kierowcę samochodu na pół roku bezwzględnej odsiadki. Wieść o tym poirytowała wielu bydgoszczan, natomiast rowerzyści w mieście poczęli poczynać sobie śmielej.

„Dziennik Bydgoski” 2 sierpnia 1934 r. pod tytułem „Rowerzyści plagą Bydgoszczy!” opublikował list czytelnika: „Czekałem na tramwaj przy ul. Promenada. W krótkim czasie przewinęło się przede mną 22 rowerzystów. Z tych 13 nie miało na rowerze tabliczki z numerem rejestracyjnym. Bez dzwonka przejechało 6, a 7 pędziło chodnikiem zamiast jezdnią z przerażającą szybkością. Zjawisko podobne zauważyć można w całem mieści i o każdej porze”.

„Bezczelnie dzwonią!”

„Kurier Bydgoski”, 1934: „Donoszą nam czytelnicy, że coraz więcej na chodnikach w Bydgoszczy pojawia się rowerzystów, którzy jadąc chodnikami, dzwonią bezczelnie na pieszych, aby ci ustąpili im z drogi. To niesłychane zjawisko wymaga szerszego zainteresowania policji, albowiem rozbestwieni bezkarnością szalejący posiadacze nie tylko nowych rowerów, ale i starych gruchotów stanowią poważne zagrożenie dla życia i zdrowia mieszkańców”.

Plaga ludzkości

Jeszcze raz „Dziennik Bydgoski”, 1934: „Plaga rowerzystów w Bydgoszczy. Policja poznańska urządziła obławę na jeżdżących nieprzepisowo rowerzystów i jednym dniu przytrzymała 172 osobników, którzy jeździli chodnikiem bez numeru rejestracyjnego, bez dzwonka albo bez latarki. Jakżeż by coś podobnego przydało się i u nas w Bydgoszczy, gdzie jeżdżenie chodnikiem stało się utrapieniem i plagą ludzkości. Naturalnie nie dzieje się to na placu Teatralnym, ale wystarczy wyjść paręset kroków poza centrum miasta, aby na chodniku zostać potrąconym lub rozjechanym przez rowerzystę. Taki bandyta pędzi chodnikiem na oślep, i jest jeszcze na tyle bezczelny, że dzwoni na przechodniów, żeby ustępowali mu drogi!”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!