Przy drzwiach zamkniętych toczy się proces Rafała N. z
Bydgoszczy, byłego kasjera kantoru przy ul. Gdańskiej. Prokuratura
zarzuca mu przywłaszczenie pieniędzy swego pracodawcy.
<!** Image 2 align=none alt="Image 178419" sub="Rok temu za sprawą najbardziej medialnego detektywa Polski, Krzysztofa Rutkowskiego, sprawa Rafała N. trafiła na czołówki gazet i żółte paski programów informacyjnych. Dziś jego proces jest utajniony.
Fot.: Dariusz Bloch">
Oskarżony odpowiada z wolnej stopy. Na korytarzu Sądu Rejonowego wysoki 37-latek rozmawia z dwoma mężczyznami, świadkami wezwanymi na rozprawę. Na widok fotoreportera odwraca się, a po chwili oddala się ze swoim obrońcą, mec. Konradem Kulpą, choć jeszcze rok temu był w centrum uwagi mediów.
Rafał N. zaginął 6 września 2010 roku. Tego samego dnia właściciel popularnego kantoru wymiany walut koło hotelu „Pod Orłem” zgłosił policji kradzież 160 tys. złotych. Dzień później zaginięcie Rafała N. zgłosiła jego konkubina, Karina K. Wraz z partnerem zniknął również jej samochód.
Kobieta zaangażowała w sprawę detektywa Krzysztofa Rutkowskiego. Ten na konferencji prasowej zwołanej w hotelu „Pod Orłem” ogłosił swoją hipotezę: Rafał N. narobił sobie dużych długów i wierzyciele uprowadzili go, aby wymóc na rodzinie kasjera zwrot pieniędzy. Podczas konferencji Karina K. łamiącym się od płaczu głosem prosiła: - Rafał, wróć do domu...
<!** reklama>
Mężczyzna nie wrócił dobrowolnie. Tydzień po zaginięciu Rutkowski znalazł go w zakopiańskim pensjonacie „Regina”. Przed budynkiem stał zaparkowany samochód Kariny K. Rutkowski nakręcił film z zatrzymania kasjera, na którym Rafał N. przyznaje, że uprawiał lichwę - przyjmował od zaufanych klientów pieniądze, które wymieniał po kursie korzystniejszym od oficjalnego. Mężczyzna zaprzeczył jednak, że ukradł pieniądze z kantoru. - Pożyczyłem tylko 4 tysiące złotych od siostry. Żywiłem się mlekiem... - wyznał.
Wkrótce potem został aresztowany. Obecnie odpowiada już z wolnej stopy. Niestety, nie mogliśmy dowiedzieć się, jakie stanowisko zajął oskarżony przed sądem. Po wejściu do sali rozpraw reporter uzyskał zgodę na rejestrowanie procesu, ale jednemu z uczestników postępowania przypomniało się, że sprawa toczy się przy drzwiach zamkniętych.
- Zdecydował o tym interes poszkodowanych, który mógłby ucierpieć, gdyby rozprawa była jawna. Wniosek o utajnienie złożyła strona poszkodowana - wyjaśniła sędzia Anna Piziewicz-Kuczyńska, wypraszając dziennikarza z sali rozpraw.
Rafałowi N. grozi od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Burzliwa historia Rafała N.
Proces bydgoskiego kasjera rozpoczął się w grudniu 2010 roku.
Pierwszym krokiem oskarżonego był wniosek o dobrowolne poddanie się karze.
Nie zgodził się na to oskarżyciel posiłkowy. Następny termin rozprawy - 11 października