Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnica zabójstwa młodej bydgoszczanki została rozwikłana po 20 latach [WIDEO]

Wojciech Mąka
Wojciech Mąka
Wobec podejrzanego o zabójstwo młodej bydgoszczanki Sławomira G. zastosowano areszt
Wobec podejrzanego o zabójstwo młodej bydgoszczanki Sławomira G. zastosowano areszt Dariusz Bloch
Po 20 latach bydgoscy policjanci rozwikłali zagadkę zabójstwa młodej kobiety w wieżowcu przy ulicy Żmudzkiej. Morderca prawdopodobnie zostawił ślady na... wtyczce od odkurzacza. Aresztowany częściowo przyznał się do winy. Stwierdził, że doszło do samookaleczenia ofiary podczas szamotaniny - mówi Jan Bednarek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy.

To była zbrodnia, która w 1994 roku wstrząsnęła miastem. Wczoraj sąd zadecydował o aresztowaniu na trzy miesiące Sławomira G. - To dawny sąsiad zamordowanej w wieżowcu przy ul. Żmudzkiej 5
[break]
- mówi Maciej Daszkiewicz z Zespołu Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.

Sławomir G. jest podejrzany o brutalne zamordowanie w 1994 roku 18-letniej wówczas Joanny Sendeckiej. - Kobiecie zadano kilkanaście ciosów nożem - mówi Maciej Daszkiewicz. Dziewczyna nie spodziewała się ataku. Rany od noża miała prawie wszędzie - na szyi, przedramionach i udzie. Wyglądało na to, że próbowała się bronić. Policjanci nie znaleźli śladów włamania do mieszkania. Musiała wpuścić do środka kogoś, kogo znała.

Sendecka była zaręczona z Marcinem D. - Była to osoba ze środowiska dziennikarskiego w mieście - mówi Marek Jeleniewski, wtedy rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji. - Podczas śledztwa był jak na widelcu. Zabezpieczono wówczas ślady genetyczne, ale z powodu ówczesnych metod nie były one dla sądu przekonujące...

Myśleli, że byli blisko sprawcy

Sendecką wszyscy lubili. Chciała występować na estradzie. Nie miała kłopotów z nawiązywaniem znajomości. Między innym dlatego jako zabójcę wytypowano wtedy masażystę z salonu odnowy na Bartodziejach, do którego chodziła. Trop był jednak błędny.

Śledczy 20 lat temu nie potrafili dokładnie odtworzyć wydarzeń, które rozegrały się w sierpniu 1994 roku w mieszkaniu Sendeckiej. Wiadomo, że o 6.30. Marcin D. wyszedł do pracy i skończył ją wieczorem, ok. godz. 18. Nie pojechał jednak na Żmudzką, ale do rodziców, mieszkających przy ul. Pomorskiej. Stamtąd kilka razu dzwonił do narzeczonej, ale nikt nie podnosił słuchawki. To samo było już pod wieżowcem przy Żmudzkiej - Marcin D. wielokrotnie naciskał na guzik domofonu, ale drzwi nikt nie otwierał. Wpuściła go dopiero sąsiadka, która go znała.

- Byliśmy prawie pewni, że to on jest zabójcą - mówi Marek Jeleniewski. - Wtedy panowało przekonanie, że jesteśmy bardzo, bardzo blisko sprawcy...
Kluczowym świadkiem okazał się listonosz. Na podstawie jego zeznań przygotowano portret pamięciowy podejrzanego. Trzy inne portrety powstały na podstawie zeznań sąsiadek, które widziały wówczas na klatce schodowej młodego, nieznanego mężczyznę. Nikogo podobnego nie udało się policji namierzyć.
Śledztwo umorzono w 1996 roku. Ustalono tyle, że motyw zabójstwa raczej nie był rabunkowy, mimo że z mieszkania zniknęła renta matki Sendeckiej (wówczas 7 mln zł), radiomagnetofon Kasprzak, płyty CD i notes z numerami telefonów.

Rozmawiałem z emerytowanym już dziś wysokim funkcjonariuszem Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji, która wtedy prowadziła śledztwo. Nie ukrywał, że w czasie zdejmowania śladów w mieszkaniu Sendeckiej popełniono wiele błędów. Część próbek, które mogłyby zostać zbadane genetycznie, uległa zniszczeniu albo nie nadawała się do badań. Teraz, jak się okazało, te, które zostały, wystarczyły, by umorzone śledztwo wznowić i przedstawić zarzut morderstwa nowemu podejrzanemu, dawnemu sąsiadowi dziewczyny.

Technika pomogła po latach

- Materiał był na tyle wiarygodny, że wobec podejrzanego Sławomira G. zastosowano areszt - mówi prokurator Adam Lis z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz Północ.

- Wykorzystano nowoczesne metody śledcze, ale o szczegółach nie mogę mówić.

Jak nieoficjalnie dowiedział się „Express”, zabójca po zdarzeniu włączył odkurzacz i posprzątał mieszkanie Sendeckiej. Teraz prawdopodobnie wykorzystano ślady DNA, które zostawił... na wtyczce od przewodu zasilającego sprzęt.

Przypomnijmy, że niedawno Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku poleciła podległym sobie jednostkom, żeby wracały do niewykrytych zabójstw, popełnionych w Bydgoszczy i w jej rejonie w latach 1984-2013. W bydgoskiej policji nie działa „Archiwum X”, czyli specjalna komórka, zajmująca się rozwiązywaniem starych, umorzonych spraw.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo