W Sejmie na szybkiej ścieżce legislacyjnej jest ustawa podwyższająca opłatę paliwową - o 20-25 groszy na litrze. Niby niewiele, ale jak łatwo policzyć, posiadacz samochodu, który przejeżdża średnio tysiąc kilometrów miesięcznie będzie musiał w budżecie domowym w skali roku znaleźć dodatkowo ok. 240 zł rocznie (przy założeniu, że auto spala średnio 8 litrów paliwa na 100 km).
Albo opłata za autostradę, albo dopłata do paliwa
Nie wdając się w politykę, bo nią się tu nie zajmujemy, to nietypowa decyzja rządzących. Dodatkowe pieniądze mają pójść na budowę i konserwację już istniejących autostrad i dróg szybkiego ruchu. Taka argumentacja byłaby jednak do przyjęcia gdyby w Polsce takie drogi były bezpłatne. Na świecie bowiem obowiązuje jeden z dwóch modeli obciążania kierowców za możliwość jazdy autostradami i drogami ekspresowymi. Pierwszy - to opłaty za przejazd (pobierane na bieżąco albo np. za pośrednictwem opłat za winiety). Drugi - przejazdy są bezpłatne, ale np. pobiera się opłatę przy zakupie paliwa.
Polska już teraz jest ewenementem, bo kierowcy ponoszą i opłatę paliwową (nawet jeśli w ciągu roku nie wjeżdżają nawet na krótko na płatne drogi ekspresowe czy autostrady. A ponadto jeśli już chcą skorzystać z płacą drogi, płacą po raz drugi za to.
Prawo zbójeckie
Na tym nie koniec. Pieniądze z opłaty paliwowej pobieranej do tej pory "od zawsze" miały iść na remonty, budowę i modernizację dróg, Idą owszem, ale tylko w niewielkim procencie. Nie jest tajemnicą, że w głównej masie są swoistym zaskórniakiem ministra finansów do łatania różnych dziur budżetowych... W gruncie rzeczy rzez ostatnie lata zgromadzono kosmiczne pieniądze z opłat, ale...
Nie jest też tajemnicą, że polskie autostrady i drogi ekspresowe zostały w 70-80 proc. zbudowane za pieniądze, które w istocie były darem innych krajów Unii Europejskiej; już choćby z tego tytułu przejazd ekspresówkami i autostradami powinien być bezpłatny...
A jaka jest jakość tych dróg, za które trzeba płacić bajońskie sumy nawet gdy są w nieustannych remontach, zwężeniach, objazdach?
No cóż, żyjemy w demokratycznym państwie. Demokratycznie wybrany rząd ma prawo taksować obywateli jak chce - dali mu oni do tego legitymację.
Nie ma więc alternatywy - trzeba zrobić rewizję w domowym budżecie i znaleźć te dodatkowe pieniądze...
OBEJRZYJ WIDEO:
Budżet prawie bez deficytu, ale jak sobie poradzi z niższym wiekiem emerytalnym