https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sztuka przegrywania wyborów

Małgorzata Oberlan
Bo rywal bił poniżej pasa, bo miejsce na liście było za niskie, bo ordynacja wyborcza jest do bani... Przegrani w wyborach samorządowych pakują manatki. Najciężej na sercu tym, którzy rządzili przez całe lata.

 

Bo rywal bił poniżej pasa, bo miejsce na liście było za niskie, bo ordynacja wyborcza jest do bani... Przegrani w wyborach samorządowych pakują manatki. Najciężej na sercu tym, którzy rządzili przez całe lata.

<!** Image 2 align=none alt="Image 161493" sub="Jednym radość, innym gorycz porażki. Takiej konfiguracji samorządowej już nie zobaczymy. Bogdan Koszuta (pierwszy z prawej) opuszcza fotel burmistrza Wąbrzeźna. Za to Ryszard Bober (w środku) kolejną kadencję spędzi w sejmiku wojewódzkim, a Zbigniew Markiewicz w Radzie Miasta Wąbrzeźna. / Fot. Renata Ciesielska">Wtorek, 23 listopada. Dodzwonienie się do Urzędu Gminy w Radominie graniczy z cudem. - Och, linia nam ciągle się grzeje - mówi młody kobiecy głos, gdy wreszcie udaje mi się połączyć. Pani sekretarz nie podejdzie, bo też rozmawia przez telefon. W tle różne głosy i atmosfera podniecenia. - Wójt? A który? Starego już tu pani pewnie nie zastanie. Wczoraj wziął urlop. Ale nowy będzie może nawet jutro. Pani próbuje.

 

<!** reklama>Wygląda na to, że Mieczysławowi Kończalskiemu biurko posprzątają podwładne. Rządził gminą przez dwadzieścia lat. Teraz poległ. Dostał 679 głosów, a jego kontrkandydat Piotr Wolski 1231. Rachunek jest prosty: 36 do 64 proc.

Fotele dobrze wysiedziane

Hasło wytrych w takiej sytuacji brzmi: „Takie są zasady demokracji, które szanuję”. Można jeszcze dodać: „Gratuluję zwycięzcom”. Nic takiego nie powie mi dziś Stanisław Butyński, opuszczający fotel burmistrza Nowego nad Wisłą po dwóch dekadach rządzenia. - Pan burmistrz ma urlop - krótko wyjaśnia sekretarka.

<!** Image 3 align=right alt="Image 161493" sub="Do widzenia - mówi Bogdan Lewan-
dowski (SdPL), były poseł i radny wo-jewódzki. Nie dostał się do sejmiku. / Fot. Jacek Smarz">Można się tylko domyślać, że trawi porażkę. Wyborcy pokazali mu czerwoną kartkę. Zagłosowało na niego zaledwie 327 osób (8,4 proc.). To ewenement w skali regionu. Jego gabinet lada dzień zajmie Czesław Woliński, prezes miejskiej spółki komunalnej. Zgarnął ponad dwa tysiące głosów (53,7 proc.) i może świętować. Czym tak okrutnie podpadł mieszkańcom przepięknie położonego miasteczka pan burmistrz? Lokalni dziennikarze mówią, że - najkrócej rzecz ujmując - niczym. To znaczy niewielerobieniem na rzecz miasta. - Gmina biedna, mało inwestycji, zmian. To się ludziom nie podobało - ocenia jeden z nich.

Dużo zrobił za to, nie tylko we własnej ocenie, Roman Misiaszek dla gminy Unisław. Bo przecież to i wodociągi, i oczyszczalnia ścieków, nowa szkoła, hala sportowa czynna od rana do wieczora... Ale władzę po pięciu kadencjach musi oddać. I to komu! 31-latkowi z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Jakubowi Danielewiczowi zaufało 1799 mieszkańców (67 proc.), a wójtowi 868 (32,6 proc.). Misiaszek mówi, że goryczy nie odczuwa, tylko ogromne zmęczenie po kampanii, która tak naprawdę trwała rok. Ale to rozgoryczenie czuć.

Nie poszedłem do sądu...

- Mój rywal prowadził kampanię brutalną i pełną paszkwili. Można powiedzieć, że pewna grupa ludzi w gminie poszła na całość. Przeciwko mnie. W pewnym momencie rzucano nawet hasła o tym, że wójt (czyli ja) odpowiedzialny jest za zamknięcie cukrowni! - na samo wspomnienie Misiaszkowi podnosi się ciśnienie. - Miałem telefony od przychylnych, żeby z takimi paszkiwlami iść do sądu. Ale machnąłem ręką.

<!** Image 4 align=left alt="Image 161493" sub="Powody do rozgoryczenia ma też Waldemar Achramowicz (SLD), były marszałek. Jego też w sejmiku nie będzie. / Fot. Jacek Smarz">Ciśnienie wójtowi opada i nieoczekiwanie wyznaje, że... od początku wiedział o swojej przegranej. To dlaczego startował? Czując się zobowiązanym wobec wyborców. Zanim odpocznie (długo to zaniedbywał) pojedzie jeszcze do Torunia, by w Urzędzie Marszałkowskim podpisać umowy na unijne dofinansowanie kolejnych inwestycji. - Co z tymi umowami mój następca zrobi, nie wiem. Ale pieniądze zabezpieczyłem - kończy.

Z fotelami burmistrzów rozstają się w regionie Bogdan Koszuta z Wąbrzeźna i Bogdan Sadowski z Izbicy Kujawskiej. Pierwszy rządził miastem (z przerwą) szesnaście lat. Zebrał 2313 głosów (40, 6 proc.) i ustąpić musi pola Leszkowi Kawskiemu (3125 głosów, 54,2 proc. poparcia). Przykro, bo Koszuta czuje się człowiekiem stąd, a Kawski to napływowy. Były wójt Płużnicy i odstawiony od piersi regionalnych władz PO były radny sejmiku nie żałował jednak pieniędzy i czasu na kampanię.

Włodarz Izbicy przegrał natomiast z działaczem PSL. Na burmistrza zagłosowało 38, 9 proc. wyborców, a na Marka Śledzińskiego 53 z haczykiem. - Praca to moje hobby - mówił niedawno na łamach regionalnej gazety Bogdan Sadowski. Chwilowo będzie żył bez niego.

<!** Image 5 align=right alt="Image 161493" sub="Ewie Staroście nie pomogła
jedynka na liście. Przegrała bój
o mandat radnej Bydgoszczy. / Fot. Tadeusz Pawłowski">Jedynka szczęścia nie daje

Rozstanie z mandatem radnego też może boleć. - Dzwoni pani, żeby mnie pognębić w porażce? - pyta we wtorkowe popołudnie Bogdan Lewandowski (SdPl) z Torunia, kiedyś poseł, a przez ostatnie cztery lata rajca sejmiku województwa. Głupieję. Może żartuje? Jednak nie.

- Nie rozpieszczała mnie pani w swoich tekstach. Miała pani innych ulubieńców - dodaje. (Nie przypominam sobie żadnego krytycznego tekstu o Bogdanie Lewandowskim.) Po wylaniu żalu przechodzimy do konkretów.

KWW Lewica nie przekroczył nawet progu wyborczego i ani Lewandowski, ani nikt inny z jego kompanów w sejmiku nie zasiądzie. Przyczyny porażki? Po pierwsze, KWW Lewica miał skromne środki na kampanię. Po drugie, porażka jest, ale nie do końca, bo o ludziach z komitetu jeszcze usłyszymy. O wyborach parlamentarnych torunianin dziś nawet słyszeć nie chce. Wraca do zajęcia zarzuconego na czas kampanii, czyli do pisania książki.

W Bydgoszczy porażkę przetrawia całkiem spora gromadka radnych miejskich. Wyborczą klapę zaliczył Zbigniew Frączek, który przed wyborami opuścił PO na rzecz komitetu Miasto dla Pokoleń prezydenta Konstantego Dombrowicza. Startując z drugiej pozycji zdobył niewiele ponad setkę głosów. Pluć sobie w brodę może też Ewa Starosta, wiceprzewodnicząca Rady Miasta Bydgoszczy minionej kadencji. Również wystartowała z listy Dombrowicza, ale z jeszcze wyższej pozycji. Jedynka jej nie pomogła. Przegoniła ją telewizyjna dziennikarka Barbara Kozber.

<!** Image 6 align=left alt="Image 161493" sub="Maciej Eckardt wyborczą porażkę trawi kulturalnie - nad książką Wojciecha Manna. Przynajmniej tak wynika z blogu. / Fot. Jacek Smarz">Striptiz szkodzi, stringi nie

Pół Polski śledziło polityczne losy innego bydgoszczanina - Piotra Trzaski. Sławę (złą) zdobył za sprawą jednego z tabloidów, który na pierwszej stronie opublikował tekst „Tak się bawi Platforma”, bogato ilustrowany fotkami skąpo odzianych lub rozebranych pań. Striptizerki nie skąpiły zainteresowania solenizantowi Trzasce, na imprezie nie brakowało wina i ciekawych gości. Ot, choćby posła Pawła Olszewskiego (PO).

Radny nie zaprzeczał. - Znajomi zrobili mi taki prezent. Dostałem na urodziny, m.in., jazdę czołgiem, no i striptiz. Nie uciekłem do toalety odmawiać zdrowasiek, poczekałem, aż się szał skończy. Próbowałem robić dobrą minę do złej gry - tłumaczył na łamach trzydziestolatek, prywatnie prezes spółki giełdowej. Do Rady Miasta Bydgoszczy jednak nie wróci, choć PO dała mu drugą pozycję na liście w okręgu numer 2 (Błonie, Szwederewo, Górzyskowo). 1042 głosy na drugą kadencję nie wystarczyły.

<!** Image 7 align=none alt="Image 161493" sub="Piotr Trzaska, były już radny miejski Bydgoszczy, przegrał bój
o kolejną kadencję. Tuż przed wyborami jeden z tabloidów na pierwszej stronie opublikował relację
z jego imprezy urodzinowej, ilustrowaną fotkami striptizerek. Trzydziestoletni prezes spółki giełdowej może teraz w pełni poświęcić się biznesowi. / Fot. Miłosz Sałaciński">Nie zaszkodziły za to stringi na hełmie Maciejowi Zegarskiemu. Szef bydgoskiego sztabu PO koronkowe majtki założył podczas pobytu w Afganistanie. Wschodząca gwiazda bydgoskiej polityki radnym została jeszcze na studiach. Karierę zaczynał u boku Wodzisława Gizińskiego, gdy ten był wicemarszałkiem województwa. Później przeszedł pod skrzydła Radosława Sikorskiego. Stąd ten Afganistan. A majtki? - Ktoś je zabrał do śmigłowca. Może żołnierz? Może oficer BOR? Było nas kilku (...) Śmieszne miny, odreagowujemy stres. Ktoś mi podał te majtki. A ja, idiota, zakładam je na hełm. Wszyscy się śmiejemy, taki sztubacki żart, wtedy wydawał się niewinny. Zaraz po powrocie do kraju umieściłem zdjęcie na swoim profilu na Facebooku - wyjaśniał rajca na łamach ogólnopolskiej gazety.

<!** Image 8 align=right alt="Image 161499" sub="Młodych Wenderlichów z PiS w bydgoskiej radzie już nie ma.
Jacek (z lewej) zrzekł się mandatu po aferze w związku z inwigilo-waniem polityków PO. Jego kuzyn Jarosław poległ 21 listopada. / Fot. Tadeusz Pawłowski">Mimo powszechnego oburzenia, PO dała mu pierwsze miejsce na liście w okręgu nr 3. Zebrał 2054 głosów i dostał przepustkę na drugą kadencję. Niestety, dla niektórych to właśnie jest porażka. Dla Bydgoszczy.

Boli, ale czasu brak na załamkę

Mężnie przegrany bój znosi Jarosław Wenderlich (PiS), młody prawnik, który starał się o drugą kadencję w bydgoskiej radzie. Związany z posłem Tomaszem Latosem swój los musiał oddać w ręce pełnomocnika Kosmy Złotowskiego, kandydata PiS na fotel prezydenta Bydgoszczy. - To on układał listy. Umieszczono mnie na trzeciej pozycji, ku zdziwieniu wielu osób. „Jarek, ty dopiero z trójki?” - pytali. Cóż mogłem odpowiedzieć? - zawiesza głos Wenderlich. - Tak, mam trochę żalu za to miejsce.

1031 głosów na mandat nie wystarczyło. - Nie mam czasu na załamkę. Robię aplikację radcowską, a tak właściwie to ją zaniedbałem przez kampanię właśnie. Przede mną godziny nadrabiania zaległości i egzaminy - mówi Wenderlich. - Nie przestanę jednak działać społecznie i pomagać ludziom chociażby w przygotowywaniu pism do sądów. Radnym się bywa, a przyzwoitym człowiekiem się jest albo nie.

<!** Image 9 align=left alt="Image 161499" sub="Czerwoną kartkę wręczyli swojemu wieloletniemu burmistrzowi mieszkańcy Nowego nad Wisłą. Stanisława Butyńskiego poparło tylko 327 wyborców. / Fot. www.gminanowe.pl">Porażkę zaliczyli właśnie włocławianie, których łączą bliskie kontakty ze stanowiskiem wiceprezydenta miasta. Arkadiusz Horonziak to wiceprezydent Andrzeja Pałuckiego. Nawet jednak jeśli ten 5 grudnia pokona w drugiej turze Łukasza Zbonikowskiego, Horonziak powrotu do ratusza raczej nie ma. Panowie zdążyli się skonfliktować. Mandatu do rady wiceprezydent też nie zdobył, więc grozi mu polityczny niebyt.

Zastępcą prezydenta Włocławka, tyle że Władysława Skrzypka, była Dorota Dzięgielewska. I ona przegrała bój o mandat. Identycznie jak Józef Mazierski, również mający w życiorysie pracę na stanowisku wiceprezydenta. Czyżby ta funkcja we Włocławku naznaczona była jakimś fatum?

* * *

4 listopada - Maciej Eckardt pisze na swoim blogu o polityce. 6 listopada również. 8 listopada - jak wyżej. O polityce też 15 i 16 listopada. Przez kilka dni nie pisze wcale. 23 listopada powraca. - „Rock Mann, czyli jak nie zostałem saksofonistą” przeczytałem w jeden wieczór - zaczyna recenzję najnowszej książki Wojciecha Manna. I to się nazywa kulturalne przeżywanie porażki.

Maciej Eckardt, odwołany wicemarszałek województwa, chciał zostać radnym Bydgoszczy. Nie pomogła jedynka u Konstantego Dombrowicza. Głosowały na niego 443 osoby, a cała lista w okręgu piątym wypadła cienko.

Warto wiedzieć

Były marszałek zjechał na boczny tor

Były marszałek województwa kujawsko-pomorskiego Waldemar Achramowicz to jeden z największych przegranych tych wyborów samorządowych. Starał się (po raz kolejny) o mandat radnego sejmiku województwa, ale poległ. Startował, jak zawsze, z listy Sojuszu Lewicy Demokratycznej. W okręgu numer 4 (Toruń, powiaty toruński i chełmiński) był liderem listy. Zebrał blisko osiem tysięcy głosów. Niestety, sama lista SLD w okręgu punktowała słabo, w przeciwieństwie do Platformy Obywatelskiej.

Obecny marszałek Piotr Całbecki zdobył rekordowy wynik - ponad 40 tysięcy głosów i pociągnął za sobą trzech innych działaczy Platformy Obywatelskiej. Piąty mandat z okręgu należał się liderowi listy PiS.

W ten sposób Waldemar Achramowicz trafia na boczny tor polityczny. Jego siostra, posłanka Grażyna Ciemniak (SLD), wraca natomiast do aktywności w Sejmie. Ubiegała się o fotel prezydenta Bydgoszczy, ale poparło ją tylko 5,8 proc. wyborców.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski