Komputerowe wizualizacje planowanych budowli z reguły wyglądają lepiej niż późniejsze rzeczywiste dokonania. I nic w tym dziwnego. Towary w reklamach też wyglądają lepiej niż te, które znajdujemy w sklepach. Wizualizacje i reklamy mają wspólne cele: informować, lecz także (a może przede wszystkim) zachęcać do wybrania tej właśnie oferty i zapłacenia za nią. Z tego też powodu nie mogą zawierać kłamstwa. Tylko gdzie przebiega granica pomiędzy prawdą i fałszem?
Nie zawsze łatwo ją wskazać. Ten sam obiekt na zdjęciach wypada mniej lub bardziej efektownie w zależności od oświetlenia, położenia obiektywu względem obiektu, skadrowania i wielu jeszcze czynników, o których doskonale wiedzą ludzie zajmujący się fotografią reklamową. A już grafik komputerowy ma do dyspozycji taki arsenał środków, że z wielu nawet nie ma okazji skorzystać. Moim zdaniem, nie są to oszukańcze chwyty - przynajmniej jeśli nie zakłamują ważnych, istotnych cech pokazywanej rzeczy. Podziwiajmy zatem wizualizacje, ale ocenę ich merytorycznej wartości zostawmy ekspertom.
