W mieście narasta panika związana z wirusem świńskiej grypy. Choruje na nią już kilkanaście osób. Wczoraj odbył się pogrzeb zmarłego mieszkańca podjanikowskiej Kołudy.
<!** Image 2 alt="Image 165011" sub="Mieszkańcy boją się epidemii grypy, po tym jak w inowrocławskim szpitalu zmarł mężczyzna, u którego wykryto wirusa A/H1N1 Fot. Adam Zakrzewski/Andrzej Suliński">Żona 31-letniego blacharza samochodowego za dwa tygodnie ma rodzić. Tymczasem żaden z lekarzy nie przebadał jej i bliskich, czy też mają wirusa. To bulwersuje pracodawcę zmarłego mężczyzny, który - jak mówi - traktował go jak syna.
- Płód jest narażony na takie sprawy. Tymczasem nikt nie był zainteresowany, aby przebadać ludzi, którzy mieli z Krzyśkiem kontakt. Nawet ja i moi dwaj pracownicy nie wiemy, czy nie mamy wirusa - denerwuje się Wiesław Wesołowski, który bał się wczoraj podać nam rękę na powitanie, bo nie chciał kogoś zarazić.
<!** reklama>
Bliskich oburza wypowiedź głównego lekarza inowrocławskiego szpitala, który w „Zbliżeniach” TVP Bydgoszcz powiedział, że chory trafił do placówki praktycznie w ostatniej chwili i nie było szans na uratowanie go. - Mój mąż był tam trzy dni! Został na zdecydowaną prośbę, wręcz żądanie, bo czuł się naprawdę fatalnie - podkreśla żona - Cała choroba, zakończona śmiercią, trwała tydzień.
W sanepidzie mówią, że procedury nie nakazują badania osób związanych z zarażonym świńską grypą.
- Rodzina jest informowana, że w przypadku objawów grypopodobnych należy się zgłosić do lekarza pierwszego kontaktu i on podejmuje decyzję, co dalej - mówi rzeczniczka inspekcji, Agnieszka Trywiańska.
<!** Image 3 alt="Image 165011" >Na Kujawach narasta tymczasem panika związana z chorobą. Mnożą się nieprawdziwe plotki o kolejnych zgonach.
- Jeśli nie zamkną szkoły, to od poniedziałku nie puszczę dziecka na lekcje. Boję się, ponieważ mój syn opowiadał, że wiele dzieci kaszle - mówi Pani Aneta z osiedla Piastowskiego.
U czternastu mieszkańców powiatu stwierdzono obecność wirusa świńskiej grypy. W jakim stanie są chorzy, nie wiadomo.
- Nakładam embargo na informacje - mówi Janusz Wieczorek, naczelny lekarz inowrocławskiego szpitala.
Wczoraj odbył się pogrzeb mężczyzny. Choroba postępowała u niego szybko i była dokuczliwa. Trzy wizyty u lekarza w Janikowie, który zapisywał mu leki i kazał leżeć w łóżku, nie przyniosły efektu. W piątek udał się on więc z matką do inowrocławskiego szpitala. - Zrobili mu prześwietlenie płuc i powiedzieli, że może jechać do domu. Ale on upierał się, że chce zostać, bo się bardzo źle czuje, więc dopiero po naleganiach został przyjęty - mówi matka zmarłego, która rozmawiała z nim przez telefon jeszcze w niedzielę przed południem. Pół godziny później mężczyzna zmarł. Stwierdzono u niego obecność wirusa A/H1N1, a w akcie zgonu wpisano „niewydolność układu krążenia”.(JK)