- Pracuję w małym sklepie przy Curie-Skłodowskiej - żaliła się nasza Czytelniczka. - Obroty gwałtownie spadły, kiedy spółdzielnia „Zjednoczeni” zdecydowała się zamknąć dojazd na przyblokowy parking szlabanem. Klienci nie chcą u nas kupować, bo nie mają gdzie zatrzymać swojego auta. Boję się, że lada dzień właściciel sklepu zamknie interes, a ja zostanę bez pracy.
Zgody nie było
Zdaniem Czytelniczki, klienci „jej” sklepiku przenoszą się teraz do innych placówek, tam, gdzie mogą zaparkować samochód. Były w tej sprawie prowadzone rozmowy m.in. z radą osiedla, by znaleźć jakieś sensowne rozwiązanie, ale spółdzielnia nie wyraziła zgody na proponowane przez handlowców otwarcie szlabanów na czas otwarcia sklepów.
- Rzeczywiście byliśmy zmuszeni na naszym osiedlu zamknąć parkingi - wyjaśnił nam prezes zarządu SM „Zjednoczeni” Jarosław Skopek- ponieważ od dłuższego czasu lokatorzy skarżyli się, że nie mają gdzie stawiać swoich aut z braku miejsca, który w ciągu dnia spowodowany był tym, że parkowali na naszym terenie pracownicy różnych pobliskich firm, a także ekipy prowadzące różne budowy, których w okolicach jest sporo.
Poszło o koszty
Zdaniem prezesa Skopka, taka sytuacja została wymuszona na spółdzielni, która podjęła się w ten sposób ochrony praw swoich członków. Rozmowy z handlowcami spełzły na niczym, bo otwieranie bramek na czas godzin pracy okolicznych sklepów nie rozwiązałoby poprzedniej sytuacji. Spółdzielnia proponowała zamontowanie urządzenia, które umożliwiałoby bezpłatny wjazd na parking na pół godziny, ale druga strona odmówiła poniesienia kosztów, więc sprawa upadła.
- Przy Curie-Skłodowskiej 66 A znajduje się duży otwarty parking - dodaje prezes Skopek. - To tylko paręset metrów do przejścia dla potencjalnych klientów sklepików...
Handel w Bydgoszczy na archiwalnych zdjęciach [galeria]
