Zdecydowana większość policyjnych patroli w mieście jako broni służbowej używa niemiecko-polskich pistoletów Walther P99. Przezbrajanie wciąż trwa. To broń produkowana w Radomiu. Jest chwalona, mimo wypadku na strzelnicy w Legionowie. Parę lat temu podczas strzelania rozsypała się zaślepka iglicy, raniąc policjanta. Przeprowadzono potem przeglądy każdego egzemplarza broni w Polsce.
[break]
Nie w pistolecie jednak tkwi problem. Policjanci zaczęli się skarżyć, że zbyt rzadko strzelają. Zgodnie z decyzją komendanta głównego policji, w tym roku każdy funkcjonariusz musi obowiązkowo odbyć dwa strzelania. Podczas ćwiczeń musi oddać… 36 strzałów. To w przypadku Walthera P99 niecałe dwa i pół magazynka!
- Jakbym chciał się opierać na wytycznych KGP, to byłbym jak kaleka - mówi znajomy policjant z patrolu. - Od początku roku służbowo wystrzeliłem szesnaście razy. Całą resztę amunicji - za własne pieniądze - na strzelnicy. Nabój kosztuje mniej niż 2 złote. To nie są duże kwoty, a czasami chodzi o życie.
- Liczba obowiązkowych strzelań jest co roku ustalana przez KGP - mówi Przemysław Słomski z zespołu prasowego bydgoskiej Komendy Wojewódzkiej Policji. - Oprócz dwóch strzelań obowiązkowych, jest jeszcze trzecie, przeznaczone na samodoskonalenie się. Jego termin policjant sam ustala z przełożonym. Na przykład Komisariat Policji Śródmieście ma wyznaczone terminy dwa razy w miesiącu i każdy policjant może z niego skorzystać.
Czy policjanci płacą wtedy za amunicję, Przemysław Słomski nie potrafił powiedzieć. Zwrócił jednak uwagę na to, że od niedawna KWP dysponuje symulatorem strzelań, wyposażonym w pistolety glocki. Interaktywny system pozwala policjantowi brać udział w symulowanych zdarzeniach użycia broni wewnątrz pomieszczeń. Jak często funkcjonariusze korzystają z symulatora - też nie wiadomo.