Z Mariuszem Sokołowskim, rzecznikiem prasowym Komendanta głównego policji, o wadach i zaletach szefów KWP spoza regionu rozmawia Jarosław Jakubowski.
Po raz kolejny komendantem wojewódzkim policji w Bydgoszczy została osoba spoza miasta i regionu. Insp. Wojciech Ołdyński przyznał, że w Bydgoszczy był ostatnio 22 lata temu. Naprawdę nie ma u nas policjantów zdolnych do objęcia tej funkcji?
<!** reklama>
O tym, kto zostaje komendantem wojewódzkim decyduje procedura konkursowa. Wygrywa ten kandydat, który uzyskuje najwyższą liczbę punktów. Nie ma znaczenia jego pochodzenie. Równie dobrze policjant z Bydgoszczy może startować w konkursie na komendanta w innym regionie.
Ale wśród czterech kandydatów na szefa KWP Bydgoszcz byli dwaj miejscowi policjanci: panowie Zakurzewski i Załucki. Czy komisja konkursowa nie powinna docenić tego, że są stąd i znają tutejsze realia?
<!** Image 2 alt="Image 172059" sub="Komendant Wojciech Ołdyński już w Bydgoszczy.
Fot. Tymon Markowski">
Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Komisja ocenia kandydatów na podstawie testu pisemnego i rozmowy kwalifikacyjnej. Przedstawiają w niej swoją koncepcję pracy z uwzględnieniem lokalnych uwarunkowań. Może się zdarzyć, że kandydaci uzyskują jednakową liczbę punktów i wtedy decyduje większe doświadczenie w kierowaniu dużymi jednostkami.
Z czego wynika tendencja, że kolejni komendanci wojewódzcy w Bydgoszczy pochodzą z importu? To świadoma polityka Komendy Głównej Policji czy przypadek?
Przyznaję, że kiedyś istniała koncepcja, że komendantem wojewódzkim powinna być osoba spoza danego regionu. Chodziło o uniknięcie powiązań z lokalnym establishmentem. Ale z drugiej strony istnieje pogląd, że człowiek miejscowy lepiej nadaje się na komendanta, bo jest zorientowany właśnie w lokalnych układach. Aby pogodzić te koncepcje wprowadzono procedurę konkursową.
Nowy szef przychodzący spoza regionu pierwszy okres swojej pracy spędza na poznawaniu lokalnego podwórka. Nie szkoda na to czasu?
Każdy nowy komendant przychodzi z określonym pomysłem na funkcjonowanie garnizonu. Ale przecież nie jeden komendant zajmuje się realizacją zadań. Ma swoich zastępców i cały sztab ludzi do pomocy.
Komendant Ołdyński zadeklarował, że nie będzie zmieniał ekipy w KWP. Ale w przeszłości zdarzały się „desanty” nowych ludzi, którzy przychodzili w ślad za „swoim” komendantem.
To prawda i znowu - różne są na ten temat opinie. Mówi się, że każdy szef ma prawo dobierać sobie współpracowników. Ale jednocześnie, jeśli dotychczasowa ekipa sprawdziła się, to nie ma potrzeby dokonywania zmian personalnych.
Wiele mówiło się o wprowadzeniu kadencyjności na stanowiskach kierowniczych w policji. Co Pan na to?
Być może zasadne byłoby wprowadzenie kadencyjności na poziomie Komendy Głównej Policji.