Szefowa Okręgowego Inspektoratu Pracy zemdlała przed kamerami. O mobbingu zdecyduje sąd

Niektóre inspektorki w wyniku zdarzeń w pracy musiały szukać pomocy lekarzy psychiatrów, inne chciano wyrzucić dyscyplinarnie z pracy. Poproszona o komentarz okręgowa inspektor pracy Małgorzata Porażyńska w czasie pierwszej rozmowy z dziennikarzami telewizji zemdlała.

- Druga rozmowa była nagrywana dwa tygodnie temu, trwała dwie godziny, z czego wyemitowano jakieś trzy minuty, w tym sfilmowano incydent medyczny z moim udziałem - mówi Małgorzata Porażyńska. - Sama materiału filmowego nie obejrzałam, bo nie chcę na to tracić zdrowia.

Inspektor twierdzi, że rozpętano wobec niej medialną kampanię, której celem jest jej usunięcie ze stanowiska:

- Podkreślam, że z osobami, z którymi pracuję, współpraca układa się bardzo dobrze. Kampanię prowadzą osoby, które po moim przyjściu dotknęły różne zmiany, z którymi nie mogły się pogodzić. Część z nich od 1,5 roku w ogóle przebywa na zwolnieniach lekarskich, przez co mają dużo czasu na organizowanie takich akcji.

PRZECZYTAJ:Inspekcja pełna strachu

Inspektor Porażyńska odkreśla, że choć mówi się w materiale o mobbingu, to do niedawna żaden z pracowników nie wystąpił przeciw niej na drogę sądową (stało się to dopiero w czerwcu tego roku).

- To ja sama, walcząc o dobre imię, skierowałam do prokuratury sprawy dotyczące naruszania obowiązków służbowych przez niektórych pracowników - wyjaśnia inspektor.

W programie TVN pojawia się przedstawiciel głównego inspektora pracy, który potwierdził wyniki ankiet, wypełnianych przez pracowników OIP w Bydgoszczy. Około 60 proc. z nich spotkało się ze zjawiskami, mogącymi świadczyć o mobbingu, a 17 osób spotkało się z nimi „często”. - To subiektywne odczucia pracowników. Czekam cierpliwie na wyniki spraw sądowych, każdy pracownik złoży swoje zeznania - mówi insp. Porażyńska (wypowiedzi nie były autoryzowane - przyp. red.).