https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szczerbate pokolenie?

Justyna Król
Stomatolodzy szacują, że tylko 14 procent polskich sześciolatków nie ma próchnicy. A im dzieci starsze, tym jest gorzej. Na tę chorobę cierpi 96 procent osiemnastolatków!

Stomatolodzy szacują, że tylko 14 procent polskich sześciolatków nie ma próchnicy. A im dzieci starsze, tym jest gorzej. Na tę chorobę cierpi 96 procent osiemnastolatków!

<!** Image 2 align=right alt="Image 140373" sub="Gabinet stomatologiczny w SP nr 1 w Toruniu. Nie wszyscy polscy uczniowie mogą liczyć na taką opiekę w szkole / Fot. Jacek Smarz">Polskie dzieci i młodzież są pod tym względem na jednym z ostatnich miejsc nie tylko w Europie, ale i w świecie. Takie alarmujące informacje podali kilka tygodni temu stomatolodzy na spotkaniu zorganizowanym przez rzecznika praw dziecka.

Do wyobraźni przedszkolaka

Lakowanie, fluoryzacja i regularne kontrole stomatologiczne jeszcze w wieku szkolnym mają zapobiec próchnicy. Niestety, to nie wszystko. „Szczotka, pasta, kubek, ciepła woda - tak się zaczyna wielka przygoda”. Słowa tej piosenki zna wielu Polaków. Dlaczego więc próchnica zębów nadal jest w naszym kraju chorobą społeczną? Czy tak trudno dwa razy dziennie wybrać się do łazienki i okrężnymi ruchami wyszczotkować szkliwo? To tylko sześć minut na dobę, a uśmiech jak z reklamy potrafi zdziałać cuda, nie tylko gdy chcemy zrobić wrażenie na płci przeciwnej, ale też podczas starań o pracę! Świadomość niby jest coraz większa, ale w praktyce bywa różnie.

<!** reklama>- To ważne, by rozmawiać o tym z dziećmi jak najwcześniej. Już trzylatek powinien wiedzieć, że rano i wieczorem należy umyć ząbki. Ale, niestety, nie wszyscy nasi podopieczni to robią. W efekcie próchnicę u przedszkolaków nadal się widuje - mówi Katarzyna Cilińdź, opiekunka grupy „Maleństwa” z bydgoskiego Przedszkola „Puchatek”. - W naszej placówce czterolatki po posiłkach wspólnie myją ząbki, a to na pewno wyrabia w nich dobre nawyki. Staramy się też regularnie poruszać z nimi tematykę higieny jamy ustnej, często w ramach różnych programów zdrowotnych. Zwykle na wesoło, by zaciekawić, a co najważniejsze - nie zrażać do wizyt u dentysty. Mniejsze dzieci, jeśli nie ma wyraźnej potrzeby, nie muszą jeszcze odwiedzać gabinetu stomatologicznego, ale już sześciolatki w większości mają lakowane ząbki i trzeba je na to przygotować - mówi nauczycielka przedszkolna.

W grupie raźniej

Oczywiście, najważniejsze są nawyki wyniesione z domu, ale fatalny stan uzębienia dzieci poprawiłyby pewnie też liczniejsze szkolne gabinety stomatologiczne. Szkoły, w których są dentyści, na szczęście istnieją, a rzecznik praw dziecka proponuje, by do wszystkich innych docierały tzw. dentobusy.

- Stomatolog przyjmuje u nas dwa razy w tygodniu, w poniedziałki i piątki. Każdy podopieczny ma prawo skorzystać z tych usług, jeśli zajdzie taka potrzeba - mówi Czesława Feddek, dyrektorka SP nr 62 w Bydgoszczy.

- Oczywiście nie wszyscy muszą leczyć się u nas. Część dzieci odwiedza prywatne gabinety, ale stan uzębienia sprawdzamy każdemu uczniowi. Na fluoryzację czy inne zabiegi stomatologiczne potrzebna jest zgoda rodziców - dodaje Lucyna Figler, dentystka, od siedmiu lat pracująca w szkolnym gabinecie stomatologicznym w SP nr 62.

Pierwszy taki przegląd zwykle odbywa się w towarzystwie mamy lub taty, gdyż z założenia ma być to wizyta bezstresowa.

- Bywa, że wpuszczamy dziecko z kolegą czy koleżanką. We dwoje zawsze jest raźniej i obawy mijają. Zresztą przygotowujemy dzieci na takie wizyty. Nauczyciele wdrażają programy edukujące na temat dbałości o zdrowie, także jamy ustnej. Bywa, że współpracuję z nimi i odwiedzam uczniów podczas takich lekcji, by dokładniej coś objaśnić, zademonstrować - opowiada pani stomatolog.

Baton kontra filmowa biel

Coraz więcej dzieci lubi dbać o zęby, bo jest moda na śnieżnobiały uśmiech. Cóż z tego, skoro podjadają słodycze, nie myjąc potem zębów... Częstą przyczyną próchnicy jest nadmierne spożywanie słodkości czy też jedzenie po umyciu zębów, a nie odwrotnie.

- Czasem na przerwach urządzamy pogadanki o tym, jak dbać o zęby. Zachęcam dzieci do używania po posiłkach gum bez cukru. Przypominam im, aby zmieniały szczoteczkę do zębów co trzy-cztery miesiące, bo i ta kwestia bywa zaniedbywana. W niektórych domach brak środków higienicznych tego typu. Zadaniem szkolnego stomatologa jest też wyczucie sytuacji pacjentów i wręczenie potrzebującym nowych szczoteczek czy próbek past - mówi Lycyna Figler.

Okazuje się, że usuwanie zębów u małych dzieci nie musi boleć.

- Owszem, są dzieci, które się boją dentysty, ale jest też wiele takich, które lubią mnie odwiedzać. Zwłaszcza, gdy ruszają im się mleczaki. Zauważyłam, że nasi uczniowie bardzo lubią zamrażanie dziąsełka przed wyrwaniem zęba. Radzę więc tym małym pacjentom, którzy z usunięciem mleczaka chcą poradzić sobie sami, by i w domu skorzystali z tej metody. Taki sam efekt zamrażania można uzyskać przykładając na chwilę kostkę lodu do dziąsła przy ruszającym się zębie - zdradza pani stomatolog.

Poza lakowaniem zębów, przeprowadzanym u sześciolatków, starsze dzieci, między pierwszą a szóstą klasą szkoły podstawowej, przechodzą też fluoryzację. Tym zajmuje się pielęgniarka.

- Kilkuminutowe szczotkowanie ma zapobiegać próchnicy. Każdy uczeń musi się u mnie pojawić sześć razy, w odstępach sześciotygodniowych. To zabieg niebudzący lęku, bo zupełnie bezbolesny - podkreśla Danuta Saja, pielęgniarka szkolna z SP nr 62 w Bydgoszczy.

A tam, gdzie uczeń nie może liczyć na szkolnego stomatologa czy pielęgniarkę, obowiązek zadbania o zdrowe zęby dziecka spoczywa na rodzicach...

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski