Janikowo nie może otrząsnąć się po tragedii. 33-letni Dawid
zamordował ojca w blokowym mieszkaniu. Miał powiedzieć, że kiedyś ojciec
uderzył jego, to teraz on oddał. Zrewanżował się jednak tak okrutnie, że
mężczyzna przez kilka dni walczył w szpitalu, aż wreszcie zmarł.
<!** Image 2 align=middle alt="Image 214370" >Liczący sobie 61 lat mężczyzna mieszkał na drugim krańcu
województwa. Od czasu do czasu odwiedzał jednak Janikowo, w którym mieszkało
jego dwóch synów. Do tragedii doszło w bloku na osiedlu mieszkaniowym.
Nie wiadomo jeszcze, co było bezpośrednią przyczyną. - O
motywach nie można jeszcze mówić – odpowiada na nasze pytanie prokurator
Sławomir Głuszek.
Udało się nam jednak dowiedzieć, że narzędziem, którym
najprawdopodobniej posłużył się 33-letni Dawid K. był metalowy element zestawu
kulturystycznego. Wątpliwe, aby uderzył tylko raz, bowiem twarz skatowanego
była zmasakrowana.
<!** Image 3 align=middle alt="Image 214370" >Ludzie, którzy znali aresztowanego 33-latka oceniają, że
nauczył się żyć na koszt bliskich. - To był zwykły pasożyt. Nie chciał
pracować, żył za pieniądze, które mu dawała rodzina. Od babci wychodził z
wielkimi torbami jedzenia – mówi jeden z mieszkańców.
Dodatkowego dramatyzmu tej tragedii dodaje fakt, że do
zbrodni doszło w Dzień Dziecka. Możliwe więc, że ojciec przejechał 100
kilometrów, aby odwiedzić swoje dzieci. Jak się okazuje, była to jego ostatnia
podróż w życiu.
Dawid K. najpierw skatował ojca, a później szybko wyniósł
się z mieszkania. Ciężko ranny pan Bernard żył jeszcze. Podobno doczołgał się
do drzwi sąsiadów, a ci wezwali policję.
<!** reklama>Mężczyznę przewieziono do szpitala w Inowrocławiu, a
następnie do Bydgoszczy. Rokowania były kiepskie. Po kilku dniach ciężko pobity
zmarł.
- Wiem, że jego nie ma i nic już nie pomoże, ale chciałabym,
żeby się doczekał sprawiedliwości. On na taką śmierć nie zasłużył – mówiła w
telewizyjnym programie wieloletnia partnerka życiowa zmarłego, pani Danuta,
która wyjawiła, że oboje planowali się pobrać tej zimy.
Od tragedii minęły 3 tygodnie, a my piszemy o tym dopiero
teraz, bowiem policja o wydarzeniach w Janikowie media nie informowała.
- Jeśli jest prowadzone śledztwo i prokuratura wyrazi zgodę,
to o tym powiadamiamy – mówi aspirant Izabella Drobniecka z policji precyzując,
że prokuratura nie wyraziła zgody na informowanie o tym, co stało się w Janikowie.
- Żadnego takiego zakazu sobie nie przypominam – mówi z kolei wiceszef
inowrocławskiej prokuratury, Sławomir Głuszek.
Na razie Dawidowi K. postawiono zarzut spowodowania
ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Możliwe jednak, że zmieni się to na zarzut
zabójstwa. 33-latek w chwili zatrzymania był pod wpływem alkoholu.