Gospodarstwo rolne w Kusowie pod Bydgoszczą od połowy sierpnia paliło się pięć razy. Jest to majątek dzierżawiony od Agencji Nieruchomości Rolnych przez Spółkę Gosp-Rol, której prezesem jest miejscowy rolnik, Marcin Paprocki. Wcześniej spółką kierował jego ojciec. Gosp-Rol zajmuje się hodowlą bydła i uprawą ziemi.
W przeddzień ostatniego pożaru, który wybuchł 4 listopada, miejscowi rolnicy, zrzeszeni w grupie producenckiej „Nadwiślanka”, napisali do ANR w Bydgoszczy pismo, w którym wyrażają zaniepokojenie pożarami. Sugerują, że przyczyniły się do nich działania i zaniedbania spółki Marcina Paprockiego. Padają mocne słowa. Na końcu kilkunastu podpisanych pod dokumentem rolników przypomina, że są zainteresowani kupnem bądź dzierżawą gospodarstwa w Kusowie. Jednym z nich jest syn ekswojewody kujawsko-pomorskiej, Marcin Mes.
- Od 2000 roku składamy w agencji wszelkie pisma o dzierżawę. Pożary to jest kwestia zaniedbań i niedopilnowania. Proszę zobaczyć, jaki bałagan tam jest. Kto stawia stogi tak blisko zabudowań? - mówi Marcin Mes, prezes zarządu „Nadwiślanki”, nawiązując do jednego z pożarów. Wytyka brak ochrony.
- Oni w swoich gospodarstwach mają ochronę? - odpowiada pytaniem Marcin Paprocki. Jest poirytowany oskarżeniami rolników z sąsiedztwa, a jednocześnie rozgoryczony ich pismem. Ocenia je jednoznacznie.
- To jest świństwo. Gospodarujemy po sąsiedzku. Pozdrawiamy się przyjaznymi gestami, mijając się na drodze, a tutaj coś takiego. Z Marcinem Mesem dzieliłem się technologią siewu, innym kosiłem kukurydzę - wspomina Paprocki.
- Pismo wpłynęło. Wkrótce na nie odpowiemy. W tym momencie nie ma mowy o zrywaniu umowy z dotychczasowym dzierżawcą. Obowiązuje ona do maja 2025 roku. Żeby zerwać umowę, trzeba mieć podstawy. W tej chwili agencja tego nie planuje - poinformowała nas Agnieszka Szwesta, rzeczniczka bydgoskiego oddziału ANR.
Dochodzenie prowadzi policja z Bydgoszczy. Z nieoficjalnej opinii biegłego wiadomo, że za pożarami kryje się celowe działanie. Kogo dokładnie? Mimo użycia wariografu, nadal tego nie wiemy.