- Najbardziej mnie drażni to, że w sklepach Boże Narodzenie zaczyna się od listopada - mówi Janina Sikorska. Dawniej okres świąteczny zaczynał się w Wigilię, a kończył w święto Trzech Króli.
<!** Image 2 alt="Image 163083" sub="Janina Sikorska na tle wystawy w muzeum prezentuje świąteczne ozdoby Fot. Renata Napierkowska">Co z dawnych kujawskich tradycji przetrwało w niezmienionej formie do naszych czasów?
Łatwiej wymienić to, co nie przetrwało niż to, co pozostało. Na pewno coraz mniej jest tych zwyczajów. Weźmy chociażby choinkę, która dziś stoi w każdym domu. Przywędrowała do nas z Niemiec. A na Kujawach zamiast świątecznego drzewka ubierano uwieszoną u pułapu podłaźniczkę. Była to gałąź świerkowa, którą na różne sposoby ozdabiano, ale nie były to takie świecidełka czy bombki, jakie dziś kupujemy w sklepach. Na kujawskiej wsi w czterech kątach izby, a czasami tylko w jednym, stawiano snopy zboża, co było symbolem urodzaju i dobrych zbiorów na przyszły rok. Przetrwało natomiast podkładanie sianka pod obrusem. Z tym zresztą wiąże się wróżba. Kto wyciągnął najdłuższe źdźbło siana, temu wróżono szczęście i pomyślność w nowym roku.
Tych przesądów i wróżb związanych z Wigilią było dużo więcej.
Było ich całe mnóstwo i niektóre przetrwały do dziś. W Wigilię nie należy się kłócić, bo wróży to niezgodę w domu przez cały następny rok, nie powinno się bić dzieci, bo to także oznaczało, że będą dostawać klapsy za nieposłuszeństwo. Jest też taki przesąd, że pierwszą osobą, która zapuka do drzwi w Wigilię powinien być mężczyzna, bo to zwiastuje szczęście, ale z tym jako zagorzała feministka, nie mogę się oczywiście zgodzić. Należy natomiast zostawić łuski wigilijnej ryby i nosić w portfelu, bo to zapobiegnie wyciekaniu pieniędzy. Przyznam się, że do dziś tak robię.
<!** reklama>Czy dawniej też był zwyczaj obdarowywania bliskich prezentami? I kto je przynosił święty Mikołaj, czy gwiazdor?
W telewizji wciąż mówią o świętym Mikołaju. A tymczasem święty Mikołaj i gwiazdor to dwie różne postacie. Mikołaj przynosi drobne prezenty 6 grudnia, a w Wigilię upominkami obdarowuje wszystkich gwiazdor. Rozmawiałam kiedyś na ten temat z profesorem Bralczykiem. On nazwę gwiazdor interpretuje w ten sposób, że wzięła się od wypatrywania złotej gwiazdki, więc ten, który w wigilijny wieczór przynosi prezenty, to pan od złotej gwiazdki, czyli gwiazdor.
Skoro rozmawiamy o prezentach, to jakie dawniej przygotowywano upominki?
No na pewno nie było takiego szaleństwa, jak teraz. Uważam, że często przesadzamy z tymi upominkami. Dawniej podarunki były skromne: pierniczki, drobne słodycze. Otrzymywali je wszyscy, nie tylko dzieci. Przestrzegano też bardzo, by zachować odpowiednią hierarchię. Nie wolno było usiąść do stołu, dopóki najstarsza osoba z rodziny nie rozpoczęła modlitwy, nie pobłogosławiła pozostałych domowników. To senior rodu pierwszy łamał się opłatkiem i składał życzenia, dzieci zawsze były na końcu. Tak samo było z podarunkami, zaczynano od najstarszych. Było to bardzo dobre, bo od najmłodszych lat uczono szacunku dla ludzi starszych. Pamiętam, jak obie z siostrą cieszyłyśmy się z każdego drobiazgu.
Jak wyglądały święta w Pani domu rodzinnym?
Były piękne i bardzo wyczekiwane. Nigdy nie było tak, byśmy tylko z rodzicami zasiadali do stołu. W Wigilię zbierała się cała rodzina ze strony mamy i ojca. W rolę gwiazdora wcielał się mój wujek, który był tramwajarzem i zawsze wychodził po wieczerzy, po to jak mówił, by zobaczyć czy jeżdżą tramwaje, a w rzeczywistości przebierał się w strój i jako gwiazdor przynosił prezenty. Po wieczerzy wszyscy siadaliśmy przy stole, śpiewaliśmy i graliśmy kolędy. Obowiązkowo trzeba było iść na pasterkę. Kiedy z siostrą byłyśmy już starsze śpiewałyśmy w chórze w kościele św. Józefa, który prowadziła siostra zakonna Walburga.
Porozmawiajmy teraz o potrawach. Które z nich są typowo kujawskie?
Zacznę od tego, że karpie, bez których nie wyobrażamy sobie świąt, pojawiły się na stołach po II wojnie światowej. Wcześniej podawano potrawy z węgorza, lina, okonia, szczupaka. Były też dostępne morskie ryby, bo tylko zimą można je było bezpiecznie przetransportować na Kujawy. Na Wigilię podawano zupę rybną i drugą z suszonych śliwek. Tak było w mojej rodzinie. Dopuszczano też barszcz, ale to potrawa rodem z Mazowsza. Była też kapusta z grochem i z grzybami, makiełki czyli pszenica z miodem i makiem oraz śledzie w różnej postaci. Tych potraw powinno być dwanaście na znak dwunastu apostołów. No, i koniecznie w moim domu stawiano dwa puste nakrycia: jedno dla wędrowca, bo każdemu należało w Wigilię udzielić gościny, a drugie dla tych, którzy odeszli.
Czy zdradzi nam Pani, gdzie i jak dziś spędza święta?
Na święta wyjeżdżam do Poznania, do córki, jednak spotkamy się przy wigilijnym stole w szerszym gronie. Staramy się przygotowywać tradycyjne potrawy, chociaż kujawskie wymieszały się u nas z wielkopolskimi. Śliwki suszone przywożę zawsze z Inowrocławia, bo tylko nasze z pestką w środku nadają się na zupę. Śpiewamy kolędy, a w drugi dzień świąt musi na stole być pieczona gęś lub kaczka, bo też tak nakazuje tradycja.