Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świadek nie umiał wytłumaczyć sądowi, skąd na jego kurtce wzięła się krew zabitego

Jarosław Jakubowski
Oskarżony Krystian A. był bardziej rozbawiony niż siedzący tyłem Tomasz T.
Oskarżony Krystian A. był bardziej rozbawiony niż siedzący tyłem Tomasz T. Dariusz Bloch
Tajemnicza odsłona procesu Krystiana A. i Tomasza T. oskarżonych o śmiertelne pobicie Jacka Ż. w Świeciu. Rozmawialiśmy ze świadkiem, na kurtce którego znaleziono krew ofiary.

Gładko zaczesany do góry mężczyzna w jasnej kurtce i spodniach stanął przed barierką dla świadków w sali rozpraw Sądu Okręgowego w Bydgoszczy. To świadek Sławomir M., znajomy zmarłego i oskarżonych.

22-letni Krystian A. i 40-letni Tomasz T. zasiedli dwa metry od niego.

Krew nie kłamie

- Czy kiedy był pan w mieszkaniu ofiary, to pokrzywdzonemu leciała krew? - zapytał sędzia Marek Kryś. - Nie. Nigdy wcześniej nie biłem się z ofiarą - odparł Sławomir M.

- To jak pan wytłumaczy fakt, że na pana kurtce były plamy krwi pokrzywdzonego? - dociekał sędzia.

- Niemożliwe - burknął świadek.

Sędzia, nie dając za wygraną, zaczął cytować opinię biegłych. Wynika z niej, że po zdarzeniu zabezpieczono buty, T-shirt i kurtkę. Na lewej pole i lewym rękawie kurtki przy pomocy specjalnego testu odkryto rozmazane plamy krwi. Stwierdzono w nich mieszaninę kodu DNA co najmniej dwóch osób, w tym pokrzywdzonego.

- Dla mnie to jest niemożliwe, żadnej krwi u niego nie widziałem. Nie kojarzę, skąd ta krew mogła się wziąć - zaprzeczał Sławomir M.

Słuchając zeznań świadka Krystian A. co pewien czas dziwnie się uśmiechał. Krótko ostrzyżony, szczupły blondyn z tatuażem łezki przy lewym oku zdążył już wszystkich przyzwyczaić do niecodziennych zachowań.

Zupełnie inaczej prezentuje się jego starszy kumpel. Tomasz T. jest wyższy, cięższy, ma ciemniejsze włosy i robi bardziej ponure wrażenie.

Już po wyjściu świadka z sali rozpraw udało nam się zamienić z nim kilka słów. Powtórzył, że nie ma pojęcia, dlaczego na jego kurtce znalazła się krew Jacka Ż.

- Jacek uderzył swoją siostrę i ojczyma. Dostał za to ode mnie z plaskacza, bo ich lubiłem. Może stąd ta krew? Nie wiem... Byłem tam najwyżej z dziesięć minut, wypiłem jedną lampkę wina i poszedłem - powiedział Sławomir M.

Oskarżeni składają wnioski

Na wczorajszej rozprawie po raz kolejny stanęła sprawa zdrowia Tomasza T. Oskarżony twierdzi, że lekarz podejrzewa u niego nowotwór. W związku z tym wnosi o uchylenie tymczasowego aresztu, żeby leczyć się w warunkach wolnościowych. Sąd nie ma jednak na razie dokumentacji, która by to potwierdzała. Wczoraj Tomasz T. zapewniał, że po ostatnich badaniach lekarz skierował go na zabieg chirurgiczny, który ma zapobiec rozwojowi choroby. Na wniosek obrońcy oskarżonego sąd zwróci się do szpitala przy Areszcie Śledczym o uzupełnienie dokumentacji medycznej.

Problemy innej natury zgłaszał wcześniej oskarżony Krystian A. - Chcę, żeby mnie przeniesiono na Fordon, bo w areszcie śledczym są złe warunki. Zarobaczone cele, nie trzymają metrażu, no i jedzenie nieświeże. Złożyłem pozew przeciwko aresztowi - stwierdził jeszcze w grudniu ubiegłego roku. Sąd nie odniósł się do tego wniosku.

Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło w nocy 8 na 9 sierpnia 2012 roku w mieszkaniu Jacka Ż. przy ul. Wojska Polskiego w Świeciu nad Wisłą.

Według prokuratury oskarżeni wraz z jeszcze jednym kolegą odwiedzili swoją przyszłą ofiarę, żeby wyjaśnić, dlaczego Jacek Ż. dzień wcześniej uderzył swoją siostrę.

Jacek Ż. został skatowany na śmierć. Oskarżeni zrzucają winę jeden na drugiego. Grozi im do 10 lat pozbawienia wolności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!