https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Super show w Operze Nova

Przepis od lat jest ten sam: klasyka przeplatana rewią. Show w Operze Nova znów skończył się sukcesem.
Przepis od lat jest ten sam: klasyka przeplatana rewią. Show w Operze Nova znów skończył się sukcesem. Dariusz Bloch
Kolejny show w Operze Nova zakończył się sukcesem. Na koniec roku gwiazdy naszej opery udowadniają, że nie trzymają się kurczowo szablonowej choreografii, że nie zawsze chodzą na koturnach sztuki wysokiej.

Niektórzy nie zdążyli na te koncerty „dorzeźbić” klaty, niektórym za erotyczną choreografią ich prywatny seksapil nie nadążał. Uwaga! To wcale nie wady! Artyści Opery Nova bawią w każdym wcieleniu!

Na koniec roku gwiazdy Opery Nova udowadniają, że nie trzymają się kurczowo szablonowej choreografii, że nie zawsze chodzą na koturnach sztuki wysokiej. Raz na 12 miesięcy pięknie z nich spadają, a razem z nimi spada publiczność. Z foteli. Ze śmiechu. Nie od pierwszej nuty jednak. Tradycją jest, że pierwsza połowa sylwestrowo-noworocznych wieczorów poświęcona jest operze, później wchodzimy w świat operetki, by na koniec utonąć w szlagierach polskiej, amerykańskiej piosenki, musicalu, festiwalu.

Przeczytaj też: Jaki był 2016 rok dla Bydgoszczy?

Niech żałuje ten, kto nie widział, jak operowe małżeństwo Małgorzata i Janusz Ratajczakowie bajerują publiczność hitem „Daj mi tę noc”. Bo trzeba wiedzieć, że jeden z muzycznych setów poświęcony był funkcjonowaniu w życiu miłosnym słowa „daj”. Tak to sobie założył reżyser, a w temat wprowadził widzów dość zgrabnie konferansjer wieczorów z operą, Maciej Stuhr, o którym za chwilę, bo teraz o Tadeuszu Szlenkierze. Jako nobliwy Jerzy Połomski (piosenka „Daj”), w peruce i elanowym garniturze, krój i kolor z czasów Opola ’88, był boski. Wiele by można pisać o jego talencie wokalnym, ale i o warunkach fizycznych, które w zderzeniu z dość jasnym podtekstem piosenki „YMCA” dały efekt... piorunujący.

W tym wokalnym zestawie był też odziany w skórzane wdzianko Janusz Ratajczak i przekomiczny Jakub Zarębski. Nie sposób na widok tych panów wpaść w zadumę, choć paru, co szlachetniejszych wiekiem melomanów, próbowało trzymać twarz. Polegli.

Z tegorocznego koncertu zapamiętane zostaną na pewno emocje na najwyższym diapazonie po występie perfekcyjnej wokalnie Katarzyny Nowak-Stańczyk, doskonałych: Dariny Gapycz, Doroty Sobczak, Ryszarda Smędy, Pavlo Tolstoya, Victorii Vatutiny, Marty Ustyniak, Jolanty Wagner, Krystyny Nowak, Janusza Żaka, Łukasza Załęskiego, Anny Hnatowicz i Przemysława Zubowicza (genialny w hicie Eltona Johna!). I balet był niezrównany, i orkiestra z Maciejem Figasem na czele. Realizatorzy trzymają poziom: reżyseria Sebastian Gonciarz, choreografia Iwona Runowska, scenografia i kostiumy Mariusz Napierała.

Sprawdź swoją wiedzę: Czy pamiętasz sylwestrowe przeboje z lat 80. i 90.?

A Maciej Stuhr? Wydaje się, że głęboki konferansjerski oddech złapał dopiero w drugiej połowie wieczoru. Piotr Bałtroczyk mawia, że dobry konferansjer jest jak biustonosz - z pozoru niepotrzebny, ale podtrzymuje całość. Nasz biustonosz był niedopięty. Spacerować w nim można, ale zerwać się i biec, niekoniecznie. Na szczęście show i tak poszybował wysoko!

Polub "Express" na Facebooku

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

J
Jan z Wielkopolski
Maciej Stuhr był porażką noworocznego spektaklu. Siorbał nosem, miał kłopoty z wysławianiem się. Jego wypowiedzi były czasami kompromitujące. Facet nie przygotował się do występu, zignorował kilkusetosobową publiczność. Poza brakiem estetyki można mówić także o wyłudzeniu w ten sposób pieniędzy (drogie bilety i niski poziom). Samo nazwisko nie wystarczy...
j
ja
M. Stuhr i wszystko jasne - DNO. Gdyby nie sławny tatuś, nadawałby się co najwyżej do wywożenia szamba
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski