Niektórzy nie zdążyli na te koncerty „dorzeźbić” klaty, niektórym za erotyczną choreografią ich prywatny seksapil nie nadążał. Uwaga! To wcale nie wady! Artyści Opery Nova bawią w każdym wcieleniu!
Na koniec roku gwiazdy Opery Nova udowadniają, że nie trzymają się kurczowo szablonowej choreografii, że nie zawsze chodzą na koturnach sztuki wysokiej. Raz na 12 miesięcy pięknie z nich spadają, a razem z nimi spada publiczność. Z foteli. Ze śmiechu. Nie od pierwszej nuty jednak. Tradycją jest, że pierwsza połowa sylwestrowo-noworocznych wieczorów poświęcona jest operze, później wchodzimy w świat operetki, by na koniec utonąć w szlagierach polskiej, amerykańskiej piosenki, musicalu, festiwalu.
Przeczytaj też: Jaki był 2016 rok dla Bydgoszczy?
Niech żałuje ten, kto nie widział, jak operowe małżeństwo Małgorzata i Janusz Ratajczakowie bajerują publiczność hitem „Daj mi tę noc”. Bo trzeba wiedzieć, że jeden z muzycznych setów poświęcony był funkcjonowaniu w życiu miłosnym słowa „daj”. Tak to sobie założył reżyser, a w temat wprowadził widzów dość zgrabnie konferansjer wieczorów z operą, Maciej Stuhr, o którym za chwilę, bo teraz o Tadeuszu Szlenkierze. Jako nobliwy Jerzy Połomski (piosenka „Daj”), w peruce i elanowym garniturze, krój i kolor z czasów Opola ’88, był boski. Wiele by można pisać o jego talencie wokalnym, ale i o warunkach fizycznych, które w zderzeniu z dość jasnym podtekstem piosenki „YMCA” dały efekt... piorunujący.
W tym wokalnym zestawie był też odziany w skórzane wdzianko Janusz Ratajczak i przekomiczny Jakub Zarębski. Nie sposób na widok tych panów wpaść w zadumę, choć paru, co szlachetniejszych wiekiem melomanów, próbowało trzymać twarz. Polegli.
Z tegorocznego koncertu zapamiętane zostaną na pewno emocje na najwyższym diapazonie po występie perfekcyjnej wokalnie Katarzyny Nowak-Stańczyk, doskonałych: Dariny Gapycz, Doroty Sobczak, Ryszarda Smędy, Pavlo Tolstoya, Victorii Vatutiny, Marty Ustyniak, Jolanty Wagner, Krystyny Nowak, Janusza Żaka, Łukasza Załęskiego, Anny Hnatowicz i Przemysława Zubowicza (genialny w hicie Eltona Johna!). I balet był niezrównany, i orkiestra z Maciejem Figasem na czele. Realizatorzy trzymają poziom: reżyseria Sebastian Gonciarz, choreografia Iwona Runowska, scenografia i kostiumy Mariusz Napierała.
Sprawdź swoją wiedzę: Czy pamiętasz sylwestrowe przeboje z lat 80. i 90.?
A Maciej Stuhr? Wydaje się, że głęboki konferansjerski oddech złapał dopiero w drugiej połowie wieczoru. Piotr Bałtroczyk mawia, że dobry konferansjer jest jak biustonosz - z pozoru niepotrzebny, ale podtrzymuje całość. Nasz biustonosz był niedopięty. Spacerować w nim można, ale zerwać się i biec, niekoniecznie. Na szczęście show i tak poszybował wysoko!
Polub "Express" na Facebooku