https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Studiujący w Bydgoszczy medycynę najgorzej w kraju zdali egzamin zawodowy. Dlaczego?

- To po części nasza wina, po części studentów - uważa prof. Jacek Kubica
- To po części nasza wina, po części studentów - uważa prof. Jacek Kubica Archiwum
Rozmowa z prof. dr. hab. n. med. JACKIEM KUBICĄ, dziekanem Wydziału Lekarskiego, prorektorem elektem ds. badań naukowych UMK, kierownikiem Katedry Kardiologii i Chorób Wewnętrznych Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. Doktora Jurasza.

Lekarski Egzamin Końcowy w sesji wiosennej studenci Collegium Medicum zdali najgorzej w kraju. Kto zawinił: uczelnia czy studenci?
Po części wszyscy. Wychodząc naprzeciwko oczekiwaniom studentów, nieopatrznie zgodziliśmy się na coś, co per saldo zagrało przeciwko nam i studentom. Znacznie wydłużyliśmy sesję egzaminacyjną po szóstym roku. Chcieliśmy dogodnie rozłożyć egzaminy, by nie dopuścić do ich kumulacji. Okazało się, że przez takie rozlokowanie egzaminów, studenci nie mieli czasu, żeby przygotowywać się do Lekarskiego Egzaminu Końcowego. Poszli na ten egzamin z biegu, podczas gdy na niektórych uczelniach w kraju specjalnie zaczyna się szósty roku szybciej, by szybciej go także skończyć i wziąć się do LEK. Część uczelni zaczęła nawet organizować kursy przygotowawcze do LEK-u, część wprowadziła zasadę, że na egzaminach z poszczególnych przedmiotów jakaś pula pytań to pytania historyczne z Lekarskiego Egzaminu Końcowego.
Brzmi to bardzo sensownie.
Pytanie, co ma sens, a co nie, dotyczy jeszcze innej kwestii, mianowicie tego, czy chodzi nam o sam wynik Lekarskiego Egzaminu Końcowego czy o wiedzę, która ma z tego wynikać. Powinno nam chodzić przede wszystkim o wiedzę, a na uczelniach zaczyna się wytwarzać atmosfera wyścigu, podobnego trochę do wyścigu maturalnego. Nie przygotowujemy się do zawodu, ale do Lekarskiego Egzaminu Końcowego. Trzeba próbować znaleźć złoty środek...
Jaki będzie bydgoski plan ratunkowy?
Już w lipcu organizujemy weekendowy kurs przygotowawczy do LEK-u. Poprowadzą go młodzi lekarze, którzy niedawno go zdawali. Planujemy kilka dwudniowych sesji z przerwami na naukę. Mamy nadzieję, że już ten ruch da studentom większą pewność na egzaminie. Olsztyn pobił nas na głowę w LEK-u, ale oni przyjęli strategię przygotowywania się przez całe studia do tego egzaminu. Druga sprawa - skróciliśmy sesję, a w następnym roku chcemy stworzyć pewien wyłom od tradycji uczelni. Rok akademicki rozpoczyna się wszędzie pierwszego października. Studenci szóstego roku kierunku lekarskiego zaczną go u nas dwa tygodnie wcześniej. Pracujemy nad tą zmianą. Wydaje się ona prosta do przeprowadzenia, ale jest cała masa trudności administracyjno-kadrowo-systemowych, z którymi musimy sobie poradzić. Już teraz wiem, nam to wyjdzie. Chcielibyśmy też, żeby dwa ostatnie tygodnie zajęć w sesji były wyłącznie zajęciami wykładowymi, bez zajęć klinicznych.
Collegium Medicum jest jedną z najmłodszych uczelni medycznych w kraju. Trudno walczyć o studenta, o pozycję?
Patrząc na profil młodych ludzi, którzy w ostatnich latach do nas aplikowali i byli przyjmowani, to trzeba stwierdzić, że pod względem wyników matur cechowały ich nieco gorsze wyniki niż w większości innych uczelni medycznych. Może się nam to nie podobać, ale nie byliśmy miastem najchętniej wybieranym. Byliśmy drugim albo trzecim wyborem. Mimo to plasowaliśmy się dotąd wyżej niż wiele starszych uczelni, które wcześniej były uczelniami pierwszego wyboru. Stale walczymy o to, by być miejscem atrakcyjnym dla studentów. Jednak nie tylko uczelnia ma znaczenie przy dokonywaniu wyborów, ale także miasto, kadra, nazwiska. Ważna jest także nasza postawa. Nie zgadzam się, że nie możemy przekonać do siebie kogoś, kto się waha między Bydgoszczą a Gdańskiem. Jeśli z góry ustawimy się na drugim planie, to nigdy z tego drugiego planu nie zejdziemy. W wielu dziedzinach my, mała uczelnia, o relatywnie małym potencjale kadrowym - wystarczy policzyć, ilu w naszym województwie jest profesorów medycyny - mamy czym się pochwalić. Nasza siłą jest także to, że jesteśmy częścią dużego uniwersytetu. Istniejemy w świadomości Polski, na zewnątrz, jako część UMK.
Bez tego nie bylibyśmy zauważalni, doceniani?
Spośród polskich uczelni medycznych może trzy są zauważalne. Nie mamy siłą rzeczy szans na samodzielne zaistnienie w tej trójce. Zaczynaliśmy jednak znacznie później niż wszystkie inne samodzielnie funkcjonujące uczelnie medyczne. Ponadto w ostatnich latach borykaliśmy się z bardzo poważnymi problemami finansowymi. Na dwa lata zmuszeni byliśmy zwiększyć grupy studentów (z 6 do 8 osób, co ma znaczenie przy łóżku pacjenta), wprowadziliśmy obiektywne kryteria oceny pracowników i jednoznaczne kryteria awansu zawodowego - to bardzo ważne, żeby w ogóle móc przedłużyć zatrudnienie. My nie jesteśmy zatrudnieni na zawsze. Obliguje nas czas i działalność naukowa. Wprowadziliśmy jednolite kryteria habilitacyjne i wsparcie finansowania poważnych publikacji, by odciążyć autorów publikacji. Zmieniła się struktura zatrudnienia na wydziałach. O 13 procent wzrosła liczba samodzielnych pracowników, a o 30 procent zmalała liczba wykładowców i starszych wykładowców, czyli tych, którzy nie są zobowiązani do pracy naukowej, a zajmują się wyłącznie dydaktyką. Z miejsca przyspieszyliśmy, zwiększyła się dynamika naukowa.
Wróćmy do mocnych stron.
Publikacje naukowe, punkty za te publikacje. One nas pokazują na świecie, szczególnie publikacje z Listy filadelfijskiej. Prym w nich wiedzie nasza katedra kardiologii i chorób wewnętrznych. Przywiązuję do tego ogromną wagę. Nasza klinika przyciągnęła wybitnych studentów. Chciałbym, żeby inne jednostki Collegium Medicum również mogły szczycić się tak wybitnymi studentami. W kółku kardiologicznym jest studentka V roku, Michalina Kołodziejczak. Wymogiem minimalnym do uzyskania habilitacji jest wykazanie samodzielnego dorobku naukowego, który jest oceniany przy użyciu specjalnej punktacji - tzw. punkty IF - Impact Factor. W tej chwili konieczne jest uzyskanie 10 punktów IF. Michalina ma w tej chwili 87 IF. Opublikowała wybitne artykuły. Zdobyła III miejsce na anglojęzycznej olimpiadzie dla studentów zajmujących się nauką. Chcemy być atrakcyjnym miejscem dla takich młodych ludzi. Czekamy na ludzi, którzy nie tylko chcą skończyć studia, ale marzą o czymś więcej, chcą być najlepsi.

Komentarze 21

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

f
ferr
ha ha, a później dziwnym trafem ci studenci z Ukrainy którzy "ledwo zdali maturę" jakoś lepiej zdają egzaminy w czasie sesji od tych ze wspaniałą 100% maturą:)
S
Studentka CM
Zdecydowałam się studiować na CM NIE DLATEGO że nie dostałam się na inną uczelnię, a z wielu innych osobistych powodów. Jest mi niezmiernie miło przeczytać, że właściwie to ponoszę winę za niesatysfakcjonujące wyniki LEPU ponieważ miałam takie słabe wyniki matur i nie należy się po mnie spodziewać niczego dobrego. Tymczasem na zajęciach czuję się właściwie jak intruz, bo asystenci są najszczęśliwsi kiedy mogą odesłać mnie do bufetu na kawę kilkakrotnie w ciągu zajęć. Dziekan mojej własnej uczelni właśnie napluł mi w twarz. Bardzo serdecznie dziękuję.
l
lol
bydgoszcz i potencjał. hahaha :D padłem
j
jarosław
Panie Kubica. Dopóki bydgoska medycyna będzie w strukturach UMK dopóty ogromny bydgoski potencjał nie będzie wykorzystywany.
R
Real
Na medycynę idą dzieci lekarzy czy mądry czy DEBIL ale będzie lekarzem tylko jakim ? . Takim któremu zależy na pacjecie jak psu na piatej nodze lub zajacowi na dzwonku na FIUCIE.
j
jarosław
Społeczeństwa jak i poszczególne osoby budują swoje podmiotowości w wyniku wojowania przede wszystkim myślą, a więc osiągnięciami w nauce, technice, itp. W rezultacie tych walk utrwaliła się hierarchia myślenia, (związana np w ilością cytatów w pracach naukowych) w której centrum mamy na Zachodzie, natomiast im dalej na Wschód Europy, tym możemy mówić bardziej o peryferiach. W rezultacie osoba pisząca pracę naukową w Polsce, powoła się znacznie chętniej nawet na głupca z Zachodu niż na kogoś znacznie mądrzejszego ze Wschodu. Dzięki temu jest przecież lepiej rozpoznawalna, tak jakby była częścią tej kultury, do której należy autor, na którego się powołuje. Rezygnuje również z budowania autonomii własnego myślenia, co z czasem prowadzi do zmian inwolucyjnych, a więc do trwałych ubytków w zdolności do kształtowania własnej podmiotowości osoby cytującej. Nie podejmie ona ryzyka walki o własną podmiotowość, co skutkuje tym, że realizuje się czarny scenariusz nieodpowiedzialności ze własne życie. Pisał o tym L. Nowak w "strukturze myśli prowincjonalnej...". Wiedział o tym również wielki miłośnik Torunia Całbecki, proponując zamianę nazwy lotniska na Port Lotniczy Toruń Bydgoszcz. Skoro Toruń jest bardziej rozpoznawalny... Z resztą podobnie dziecko jest silne siłą swoich rodziców. Rozpoznawalność CM jako części UMK jest przede wszystkim słabością uczelni medycznej, również słabością niektórych osób tam pracujących do "zawojowania" o autonomię. Przecież rada CM opowiedziała się za Uniwersytetem Medycznym. Rezygnując w walki o podmiotowość Bydgoszcz traci kolejne możliwości. W ekonomii mówimy o niewykorzystanych możliwościach. A możliwości jest coraz mniej. Zawężają się one proporcjonalnie do traconej podmiotowości, a więc możliwości decydowania o sobie.
k
kandydat
A absolwenci z polskich liceów , którzy mieli po 150 kilka punktów z matury rozszerzonej z biologii i chemii się nie dostali , bo to było za mało
j
jarosław
To kolejny znak, że należy odłączyć się od UMK. Tylko Uniwersytet medyczny w Bydgoszczy! Dość już niszczenie dorobku bydgoskiego przez Torunian.
S
Studmed
W celu poprawy jakości kształcenia masowo przyjęto polskich studentów z Ukrainy, którzy na studia w Polsce się nie dostali. To osoby, które ledwo zdały maturę i tylko manewrem przenosin mogły dostać się na studia medyczne w Polsce. Upchano ich do już i tak przepełnionych grup. Na tej uczelni studiuje się w domu, w szpitalu jest się problemem dla prowadzących. Wszechobecny mobbing i pojedyncze osoby z powołaniem do nauczania.
t
to, ćmo
Dlaczego ? Dlatego !!! czyli Warum ?... Darum !!!
Złej baletnicy, koszula przeszkadza w tańcu a curóniom i synalkom w 2- gim, 3- cim... POkolemiu chłopców ze WSI, wydłużenie sesji !
d
dr wszech nauk
a wystarczylo 1.zdanie bo to jest Bydzia gdzie inteligentny jest tylko system na ukicach/ITD/
n
naleśnik
Przestań sączyć jadem. UMK nie wnosi żadnej wartości dodanej. Tylko rujnuje dorobek bydgoskich medyków. Obecna sytuacja CM jest tego najlepszym przykładem - najgorsza uczelnia medyczna, najgorsze wyniki egzaminów, afery mobbingowe. Tylko utworzenie UM w Bydgoszczy przywróci równowagę i medycyna znowu odżyje.
n
naleśnik
Problem polega na tym, że UMK wcale nie jest utożsamiany jako uczelnia kształcąca w zakresie nauk medycznych i to odpycha potencjalnych studentów. Zatem nie jest prawdą, aby UMK poprawiał pozycję CM w Bydgoszczy. Obecna sytuacja jest tego najlepszym przykładem. Collegium Mobbingum jest obecnie najgorszą uczelnią medyczną w kraju z najgorszymi wynikami i z aferami mobingowymi. Dalszy komentarz dot. UMK jest zbędny. Jest to niespotykane, aby miasto, które posiada tak świetną kadrę medyczną z bardzo dobrymi szpitalami w Polsce (CO oraz X WSK) nie miało porządnej uczelni medycznej. Ale najwyraźniej, ważniejsze jest dobro uczelni z prowincjonalnego Torunia.
K
Kruk
A jak UMK kradł nam Akademie Medyczną wraz z całym dorobkiem, infrastrukturą i zniweczył trud i starania lekarskiego środowiska medycznego, to jakoś nikt nie apelował o spokój dla dobra rozwoju tejże Akademii. Bydgoszczy należy się uczelnia medyczna, nie dlatego, że chce tak Bruski ale dlatego że obecne Collegium Medicum powinno do Bydgoszczy wrócić, bo zostało zagarnięte,niczym Krym przez Rosję.
s
sda
A po co ma wspierać nie swoją uczelnię? A jeżeli uczelnia potrzebuje wsparcia od miasta to chyba sama w osobie rektora powinna się zwrócić o takie wsparcie. Biret rektorski Tretynowi by nie spadł.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski