<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/czarnowska_ewa.jpg" >Trwa festiwal inauguracji roku akademickiego - wczoraj obchodził go Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy, dziś świętuje Uniwersytet Kazimierza Wielkiego, dwie największe publiczne szkoły wyższe w naszym mieście. Zbiega się to z rozpowszechnieniem informacji o przygotowywaniu rewolucyjnych zmian w uczeniu polskich studentów.
Począwszy od przyszłego sezonu, akcent ma być przesunięty z tego, w ilu przedmiotowych zajęciach studenci uczestniczyli i ile przeznaczyli na to godzin, na to, jakie wynieśli ze studiów umiejętności. Kilka dni temu przygotowywałam dla „Expressu” raport, próbujący odpowiedzieć na pytanie, jakie korzyści z nauki - w kontekście przyszłości zawodowej - mają aktualnie studiujący. Poprosiłam o ocenę swojej sytuacji osoby praktykujące w „Expressie”. Moi rozmówcy, jakby wsłuchując się w intencje Ministerstwa Nauki, zwracali uwagę na niedostateczną liczbę zajęć praktycznych. A przecież mają tę przewagę, że studiują w dużym mieście, gdzie do prowadzenia warsztatów dziennikarskich zatrudnia się czynnych zawodowo redaktorów. Jestem jednym z nich, więc mogę się pokusić o refleksje z drugiej strony katedry. Ministerstwo chce, by studenci uczestniczyli w zajęciach, na których w praktyczny sposób wykorzystują wiedzę ogólną. Więc, przykładowo, kiedy spotykamy się po to, by doskonalić pisanie reportażu czy sylwetki, przyjmujemy, że słuchacz tego typu studiów biegle zna język ojczysty i (poznawszy teorię określonego gatunku dziennikarskiego), pod okiem doświadczonego reportera tylko ćwiczy warszat.
<!** reklama>Dzięki temu ci dorośli ludzie kończący uniwersytet, legitymują się nie tylko wiedzą ogólną i zawodową, ale i praktycznie udoskonalonymi umiejętnościami. Z mojej praktyki wynika jednak, że przez cały semestr trzeba się często zmagać z nieudolnością językową, lukami w wiadomościach, a co gorsza, czasami też demonstracyjnie lekceważącym stosunkiem do studiowanego przedmiotu. I cóż? Ministerialne zmiany temu zaradzą? Trwa przebudowywanie podstaw programowych w oświacie. Kto zagwarantuje, że absolwent „przeprogramowanego” gimnazjum i liceum będzie miał też dobrze poukładane w głowie?