Odwołanie, jeszcze w ubiegłym roku, skierował do sądu Emil P. W procesie, który zakończył się 24 października ubr., sąd uniewinnił dwóch policjantów wydziału kryminalnego bydgoskiej komendy. Chodziło zaś o zdarzenia, które rozegrały się 18 października 2012 roku u zbiegu ulicy Nowotoruńskiej i krajowej „dziesiątki” na trasie Bydgoszczy w kierunku Solca Kujawskiego.
Strzelanina na S10 pod Bydgoszczą
Policjanci dostali tamtego dnia informację o kradzieży w okolicy auta osobowego. Komunikat trafił do patroli w mieście. Gdy policjanci wypatrzyli na drodze passata podobnego do tego, którym miał poruszać się złodziej, rozpoczęli akcję, która doprowadziła ich do sądu. Auto miało złoty kolor, a rejestracja zaczynała się na „CLI...”, zatem kryminalni, którzy na trasie do Solca zastawili pułapkę, byli przekonani, że przyjdzie im zatrzymać poszukiwanego złodzieja. Takie dostali informacje z wydziału techniki operacyjnej.
Funkcjonariusze w nieoznakowanym wozie nakazali kierowcy zjechać na pobocze. Kierujący zatrzymał samochód, ale gdy policjant podszedł do auta, wcisnął gaz i zaczął uciekać. Za kierownicą siedział Emil P., zawodowy żołnierz, weteran misji w Afganistanie. Nie był złodziejem. Po prostu jechał podobnym samochodem. Później wojskowy zezna, że nie wiedział, czy ma do czynienia z policją, czy z bandytami. Twierdził też, że jeden z domniemanych policjantów odezwał się do niego obraźliwie nakazując mu wysiąść z auta.
Zobacz:
Na Szwederowie w Bydgoszczy mężczyzna groził wysadzeniem kam...
Rozpoczął się pościg. Za odjeżdżającym autem oddano kilka strzałów. Pociski trafiły w karoserię i oponę auta Emila P. Gdy auto zatrzymało się, policjanci skuli kajdankami kierowcę. Po tych wydarzeniach ukarana dyscyplinarnie została policjantka dyżurna, która odebrała telefon od Emila P. uciekającego przed policją. Na pytanie P., przez kogo jest ścigany, odpowiedziała, że to „chyba policja”.
"Gangsterka? To skandaliczne"
Zachowanie kryminalnych Krzysztofa T. i Marcina Z. mecenas Janusz Mazur, reprezentujący Emila P. w procesie z jego prywatnego oskarżenia, określił mianem „gangsterki”: - Brakowało atybutów policji, kamizelek, odznak, kogut włączono dopiero później w trakcie pościgu. Mój klient zachował się trzeźwo, przytomnie.
Mec. Malwina Jarzębska, obrońca oskarżonych mówiła wczoraj: - Słowo „gangsterka” w odniesieniu do policji było skandaliczne. W stosunku do policjantów nie wyciągnięto żadnych konsekwencji dyscyplinarnych. Wyrok zapadnie 22 marca.
Polub "Express" na Facebooku
„Info z Polski” - najważniejsze informacje ostatnich dni.