Strażnicy miejscy powinni świecić przykładem. Jednak choć zatrzymują kierowców, sami nie stosują się do znaków. Czy to zgodne z prawem?
<!** Image 2 align=none alt="Image 177249" sub="Ulica Szubińska. Zakaz zatrzymywania się z holownikiem, a za nim czerwona skoda strażników miejskich. Taki widok wyjątkowo irytuje kierowców Fot. nadesłana">
Zgadzam się z opinią, że funkcjonariuszom należy się szacunek - mówi pan Dariusz z Górzyskowa. - Jednak muszą oni sobie na niego zasłużyć. Tymczasem coraz bardziej irytuje mnie zachowanie strażników miejskich podczas wykonywania kontroli radarowych. Często widzę, jak pojazd wyposażony w urządzenie do pomiaru prędkości, parkuje na zakazie zatrzymywania się na Szubińskiej. Mało tego - pod znakiem znajduje się tabliczka z holownikiem. Jest ona jednoznaczna z tym, że pojazd ustawiony za takim znakiem utrudnia ruch albo zagraża bezpieczeństwu innych użytkowników. Zastanawiałem się, czy nie zadzwonić po policję, ale gdy zacząłem robić zdjęcia, funkcjonariusz odjechał - relacjonuje nasz Czytelnik.
Skracają sobie drogę
Wizyty strażników miejskich w Fordonie na Terenach Nadwiślańskich również budzą emocje. - Czasami codziennie jesteśmy świadkami, jak patrol przejeżdża przez chodnik prowadzący od ulicy do bloku przy Bora-Komorowskiego 12, chociaż nie spieszy się na żadną interwencję - irytują się mieszkańcy. - Wcześniej sami prosiliśmy o interwencję funkcjonariuszy, by egzekwowali zakaz parkowania na pieszojezdniach. Jednak nie spodziewaliśmy się, że oni również będą niszczyć chodniki i zieleń. Gdy administrator ustawił kamienie na chodniku, samochód omija je, najeżdżając na trawnik. Za chwilę ADM będzie musiała dosadzać trawę i wymieniać połamane płytki. Strażnicy są na naszym osiedlu mile widziani. Jednak muszą zdawać sobie sprawę, że powinni świecić przykładem. Tymczasem nawet po zwróceniu im uwagi przez jednego z sąsiadów, sytuacja się powtarza.
Jak na te zarzuty reagują municypalni? - By w sposób skuteczny prowadzić kontrole na ulicach oznaczonych znakami ostrzegającymi o kontrolach radarowych, pojazd z fotoradarem musi być czasami ustawiony w miejscach, gdzie obowiązują zakazy zatrzymywania się - mówi Arkadiusz Bereszyński, rzecznik Straży Miejskiej w Bydgoszczy. - Przed każdą kontrolą strażnik ocenia, czy miejsce kontroli nie zagraża bezpieczeństwu ruchu. Zwróciliśmy się także do Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej, by pod znakami zatrzymywania pojawiły się tabliczki „nie dotyczy służb komunalnych”. Na pewno takie pojawiły się już na Jagiellońskiej.
Kontrola ważniejsza
Na Szubińskiej jednak ich nie było. - Nawet w takim przypadku nie możemy mówić o winie. Strażnik miejski, prowadzący kontrolę, nie jest uczestnikiem ruchu. W związku z tym zatrzymując pojazd w miejscu oznaczonym znakami zakazu parkowania nie ma mowy o lekceważeniu Kodeksu wykroczeń. Liczymy jednak, że drogowcy również na tej ulicy je zamontują. W ten sposób sytuacja byłaby czytelna.
Czy strażnicy zostali kiedykolwiek ukarani mandatem przez policję?- Tak, były takie przypadki. Pamiętam sytuację, gdy doszło do kolizji naszego pojazdu z innym samochodem. Zawinił strażnik, więc to on otrzymał mandat. Na pewno nie stoimy ponad prawem - mówi Arkadiusz Bereszyński.
Co ze strażnikami jeżdżącymi w Fordonie po chodniku? - W sobotę po południu otrzymaliśmy zgłoszenie o niebezpiecznym psie, który biegał w pobliżu placu zabaw luzem - twierdzi rzecznik municypalnych. - To uzasadniało konieczność szybkiego dojazdu, chociaż po dojechaniu na miejsce okazało się, że ten sygnał się nie potwierdził. Sygnały mieszkańców zostały też przekazane kierownikowi referatu w Fordonie, który zwróci uwagę strażnikom, by poza szczególnymi sytuacjami nie korzystali z chodników, które często stanowią najkrótszą drogę dojazdu do miejsca interwencji.
Drogowcy rozważają zamontowanie przy znakach zakazu zatrzymywania się tabliczek z napisami „nie dotyczy służb komunalnych”, ale nie są do tego przekonani. - Być może za chwilę będziemy proszeni, by tego typu tabliczki stały pod każdym znakiem - mówi rzecznik ZDMiKP Krzysztof Kosiedowski.
<!** reklama>
Opinia Macieja Daszkiewicza z Zespołu Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji:
- Jeśli ktokolwiek uważa, że strażnik łamie prawo, ma prawo oczekiwać od nas skutecznej interwencji - mówi Maciej Daszkiewicz. - Żaden funkcjonariusz bez względu na to, w jakiej formacji służy, nie może pozwalać sobie na lekceważenie przepisów. Zarówno strażnicy miejscy jak i policjanci ponoszą taką samą odpowiedzialność za wykroczenia jak przeciętny Kowalski. Jedynie osób objętych immunitetem nie możemy ukarać. Są to przede wszystkim politycy i dyplomaci. Jednak warto zaznaczyć, że podstawą przy ocenie, czy dany funkcjonariusz na służbie popełnia wykroczenie, jest ustalenie okoliczności takiego czynu. Nie ma podstaw do karania innego funkcjonariusza, jeśli ten podejmuje interwencję, na przykład prowadzi kontrolę prędkości, egzekwuje przepisy dotyczące parkowania. Jednak nawet podczas tego typu sytuacji radiowóz musi być zaparkowany w sposób nieblokujący ruchu i niezagrażający bezpieczeństwu innych użytkowników dróg. Warto też dodać, że policjanci tak samo jak inni płacą mandaty za wykroczenia na drodze. Ze zdarzeń zarejestrowanych przez fotoradary muszą tłumaczyć się nawet, gdy jechali na wezwanie lub ścigali przestępców. Dopiero po ustaleniu okoliczności zdarzenia można przygotować wniosek o odstąpienie od ukarania. Policjantom, którzy służbowymi pojazdami doprowadzą do kolizji, też wystawiane są mandaty, które regulują z własnej kieszeni.