https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Stówka dziennie na paliwo dla posła

Sławomir Bobbe
Niedawno sejmowa kancelaria opublikowała zestawienie wydatków posłów w zeszłym roku. Co kosztuje podatników najwięcej?

Niedawno sejmowa kancelaria opublikowała zestawienie wydatków posłów w zeszłym roku. Co kosztuje podatników najwięcej?

<!** Image 2 align=none alt="Image 172011" sub="Asystentka Monika Matowska jest jedyną osobą zatrudnioną na etacie w biurze poselskim Teresy Piotrowskiej">

Rocznie każdy parlamentarzysta na utrzymanie swojego biura poselskiego otrzymuje niecałe 140 tysięcy złotych. Większość naszych posłów wykorzystała ten limit niemal co do grosza. Na co przeznaczają publiczne pieniądze?

<!** reklama>

Głównie na zatrudnienie pracowników biura, jego wynajem i utrzymanie. Ale lwią część publicznych pieniędzy pochłaniają podróże posłów i ich pracowników oraz asystentów, a także rozmowy telefoniczne. Nie brakuje też wydatków na zakupy, kwiaty i ogłoszenia. Sporadycznie posłowie podróżują taksówkami, wolą jeździć własnymi autami i pobierać za to pieniądze (choć mają prawo do darmowych przejazdów pociągami i lotów samolotami na trasach krajowych).

Poseł Tomasz Latos na utrzymanie biura i jego filii wydał w zeszłym roku ponad 40 tysięcy złotych, na podróże niewiele mniej (koszty przejazdów to ponad 35 tysięcy złotych plus ponad 3 tysiące kosztów podróży pracowników). Ponad 18 tysięcy złotych to koszty rozmów telefonicznych. Anna Bańkowska najpierw zadbała o swoich ludzi, na ich pensje wydała niemal 60 tysięcy złotych. Posłanka mało rozmawia przez telefon (wydzwoniła niecałe 3 tysiące złotych), za to więcej podróżuje (ponad 31 tysięcy złotych plus niecałe 10 tysięcy złotych kosztów wyjazdów służbowych pracowników).

Wszystkich pobił poseł Eugeniusz Kłopotek, dla którego hasło inwestowania w ludzi wydaje się być na pierwszym miejscu. W 2010 w swoja kadrę wpompował ponad 88 tysięcy złotych, nie posiłkując się przy tym umową o dzieło i umową-zleceniem, tylko zatrudniając na umowę o pracę. Nic więc dziwnego, że pozostałych wydatków musiał mieć mniej, choć koszty wyjazdu w teren (ponad 30 tysięcy złotych plus 6,5 tysiąca złotych kosztów wyjazdów pracowników) nie są niskie. Rozmowy telefoniczne pochłonęły 4 tysiące złotych. Co ciekawe, poseł nie ponosi żadnych kosztów (przynajmniej z poselskiego ryczałtu) wynajmu i utrzymania biura przy Dworcowej.

Parlamentarzysta PO, Paweł Olszewski, mógł wydać w zeszłym roku więcej, bowiem rok wcześniej nie wykorzystał limitu pieniędzy, zapisał więc po stronie wydatków 146 tysięcy złotych. Najwięcej kosztowały przejazdy własnym samochodem (35 tysięcy złotych) i wynagrodzenia pracowników (niecałe 20 tysięcy umowy o pracę i 38 tysięcy umowy o dzieło i zlecenia. Koszty rozmów - 15 tysięcy złotych.

Wydatki wszystkich posłów można sprawdzić na stronie sejmowej (www.sejm.gov.pl). Znamienne, że w rubryce „koszty tłumaczeń, ekspertyz i opinii” zwykle posłowie nie wpisywali nic.

- Ekspertyzy można zlecić w biurze analiz sejmowych, są też inne źródła ich finansowania - wyjaśnia poseł Andrzej Walkowiak.

- To bardzo niepopularne, bo finansowani jesteśmy z publicznych pieniędzy, ale 11 tysięcy złotych miesięcznie na utrzymanie biura, przejazdy, zatrudnienie pracowników i wiele innych rzeczy to nie jest wiele. Wczoraj rozmawiałem z europosłem Januszem Zemkem, który opowiadał że współpracuje z nim 27 osób, a dla 800 osób mógł zorganizować wizytę studyjną w Parlamencie Europejskim. Oczywiście nie proponuję wprowadzenia takich sum w Polsce, jednak pieniądze, które dostają posłowie są na granicy braku powagi - uważa poseł Walkowiak.

- Oczywiście, że chciałoby się mieć więcej środków i zatrudnić kolejnego pracownika. Ja zatrudniam jedną osobę na etacie, z dwiema, w tym z prawnikiem, współpracuję na zasadzie zlecenia. Ale w sytuacji, w której tniemy wszystkie możliwe wydatki, gdy brakuje środków na edukację, nie możemy domagać się większej puli na poselskie biura - mówi poseł Teresa Piotrowska. - Z zewnątrz być może te pieniądze wyglądają na duże, ale w rzeczywistości jest inaczej. Większość posłów ma biura rozrzucone po regionie, ja mam je w Żninie, Nakle i Barcinie. Dojeżdżam tam samochodem. Siatka połączeń kolejowych nie jest najlepsza, połączenia lotnicze z Warszawą bywają zawodne. Posłowie korzystają więc ze swoich aut, którymi pokonują spore odległości.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski