
Mimo wielu inwestycji na stoku narciarskim w Myślęcinku, potrzebne są kolejne.
- Sieć naśnieżająca jest stara, a po podniesieniu i wyprofilowaniu stoku w niektórych miejscach znajduje się kilka metrów pod ziemią. To z kolei powoduje m.in., że naprawy w przypadku awarii są utrudnione - zwraca uwagę Marcin Heymann. Dodaje również, że sprzęt naśnieżający przez kilkanaście lat uległ zmianiom technologicznym.

Zdaniem prezesa myślęcińskiego parku, w ostatnich latach można zaobserwować mniejsze zainteresowanie stokami nizinymi, takimi jak Myślęcinek, Unisław, Malta, Wierzyca i w mniejszym stopniu Kurza Góra czy Kamiena Góra. - Klienci przenoszą się na stoki w południowej części kraju - polskie góry, Słowację czy Alpy. Jest to szczególnie widoczne w okresie ferii i dni wolnych od pracy. Przyciąga możliwość dłuższego zjazdu, dłuższy okres funkcjonowania stoku, walory krajobrazowe, ale i również większa zasobność finansowa Polaków.

Myślęciński stok to nie tylko wpływy, ale również koszty. Dobowe koszty bezpośrednie, czyli pracownicy, prąd, woda, to ok. 860 zł bez naśnieżania i ok. 1,1 tys. zł z naśnieżaniem.

Prezes myślęcińskiego parku wyjaśnia, że spółka posiada pozwolenia na budowę nowej infrastruktury naśnieżającej, jednak jest to zbyt duży koszt dla LPKiW.