https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Starości trzeba się nauczyć

Jacek Kiełpiński
Rozmowa z prof. KORNELIĄ KĘDZIORĄ-KORNATOWSKĄ, dziekanem Wydziału Nauk o Zdrowiu Collegium Medicum UMK i wojewódzkim konsultantem ds. geriatrii.

<!** Image 3 align=right alt="Image 211158" sub="Prof. Kornelia Kędziora-Kornatowska: - Długość naszego życia aż w 53 proc. zależy od tego, co jemy i pijemy.
[Fot. Tomasz Czachorowski]">Rozmowa z prof. KORNELIĄ KĘDZIORĄ-KORNATOWSKĄ, dziekanem Wydziału Nauk o Zdrowiu Collegium Medicum UMK i wojewódzkim konsultantem ds. geriatrii.

Pewne jest ponoć tylko jedno. Że się starzejemy...

To niby oczywiste, ale najchętniej byśmy o tym zapomnieli. A starzejemy się indywidualnie i społecznie. Próg starości demograficznej przekroczyliśmy w 1967 roku. Wówczas 12 procent społeczeństwa przekroczyło wiek podeszły, za jaki, według WHO, uznawano 60 lat. Przyczyny? Mało dzieci i postęp medycyny.

A jak jest dzisiaj?

Zgodnie z wytycznymi ONZ, za wiek podeszły uznaje się 65 lat. W 2010 roku 14 procent populacji było w tym wieku. Przyjmuje się, że w 2020 roku osób w tym wieku będzie 18,4 proc., a w 2030 aż 22,3. Nasze województwo wygląda pod tym względem przeciętnie - powyżej 65 roku życia mamy 12,6 procent mieszkańców. W Mazowieckiem jest 14,5, a w Łódzkim 15.

Polacy żyją jednak krócej od Europejczyków, szczególnie tych z tak zwanej starej Unii.

To prawda. Średnia wieku kobiet w Polsce wynosi dziś 80 lat, a mężczyzn 72. Starzejemy się podobnie jak Słowacy czy Węgrzy. Nie da się jednak ukryć, że w roku 2000 w Szwecji kobiety żyły średnio 81 lat, a mężczyźni 76. U nas wówczas średni wiek kobiet wynosił 77, a mężczyzn 68 lat.

Od czego to zależy?

Od jakości i stylu życia. O starości trzeba myśleć już w okresie rozwojowym. Wtedy szczególnie ważna jest promocja zdrowia. Każdy powinien pamiętać, że długość naszego życia aż w 53 proc. zależy od stylu, czyli głównie od tego, co jemy, pijemy i w jakich ilościach. Genetyka ma w 16 proc. wpływ na nasze zdrowie, a opieka medyczna zaledwie w 10. Reszta to uwarunkowania środowiskowe.

Czyli jednak jedzenie ma znaczenie podstawowe. A jak, Pani zdaniem, jemy?<!** reklama>

Problem zaczyna się w dzieciństwie. Chodzi o przekarmianie dzieci i podawanie im słodyczy, słodkich napojów itp. Organizm otyły od dzieciństwa czekają problemy na stare lata. Zdrowy styl życia, edukacja zdrowotna, z tym u nas, szczerze mówiąc, nie jest najlepiej.

Jak to? Obchodzimy przecież zawsze hucznie dzień bez papierosa...

Akcyjność jest nieskuteczna. Dzień bez papierosa wielu skłania wręcz do zapalenia, bo prowokuje. Edukacja zdrowotna nie powinna polegać na akcyjności, nawet gdy dany program trwa dwa lata. A potem co? Brak w Polsce zintegrowanych działań i systematycznego programu edukacyjnego. Na świecie lepiej sobie z tym radzą, więc są bardziej uświadomieni, a w konsekwencji dłużej żyją.

A u nas w tym czasie wycofano pielęgniarki ze szkół...

Nie znam oficjalnych przyczyn tego posunięcia, ale skutki są fatalne. Brakuje edukatorów zdrowia, którzy mieliby stały kontakt z poszczególnymi grupami społecznymi. To odprysk większego problemu - w Polsce ciągle kładzie się nacisk na medycynę naprawczą, mniej zajmujemy się medycyną zapobiegawczą, czyli profilaktyką i promocją zdrowia. A każdy wiek jest dobry, by zacząć kreować zdrowy styl życia. Rzucić nałogi zawsze warto. I sport też jest dla każdego. Najbardziej polecany jest spacer.

Ile to razy już o tym mówiono?

I nigdy za dużo. Chodzenie to najzdrowsza forma ruchu. Jednak żyjemy w świecie, który zatraca nawyki związane z chodzeniem. Tryb życia sprawia, że jako społeczeństwo nie lubimy chodzić. A to poważny błąd, który się zemści.

Do błędów nikt nie lubi się przyznawać...

A refleksje dotyczące stylu życia zrodzi dopiero pojawienie się problemów zdrowotnych. Problem w tym, że my nie chcemy zbytnio wiedzieć, w jakim stanie jest nasz organizm. Dowodem wszelkie akcje wykrywania nowotworów, programy profilaktyczne - z reguły brakuje chętnych. Tych tematów się unika. A im więcej na temat chorób i przyczyn ich powstawania wiemy, tym jesteśmy społeczeństwem zdrowszym i średnia wieku wzrasta.

A jaki wpływ na długowieczność ma stan psychiczny?

Bardzo poważny. Izolacja i wykluczenie, z którymi spotykamy się często w przypadku osób starszych, przyczynia się do depresji, na którą choruje ponad 20 procent seniorów. To dane oficjalne, można przyjąć, że zaniżone, bowiem brakuje całościowej oceny geriatrycznej społeczeństwa.

Krótko mówiąc, brakuje fachowców. W Bydgoszczy mamy, co prawda, trzy poradnie geriatryczne, a jedna ma powstać w Toruniu, ale to naprawdę zbyt mało. Ponadto szwankuje system ich promocji - lekarze pierwszego kontaktu zbyt rzadko wypisują skierowania do takich placówek.

Dlaczego? Nie doceniają tej formy opieki medycznej?

Przyznam, że nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Opieka zdrowotna nad osobami starszymi to odrębna, specjalistyczna działka, w której poznajemy zmiany inwolucyjne, czyli wsteczne, torujące drogę patologiom i chorobom typu nadciśnienie, cukrzyca, otępienie, nietrzymanie zwieraczy. Wymaga to pogłębionej diagnostyki, gdyż mamy do czynienia z wielochorobowością. Najczęściej wówczas występuje też wielolekowość.

To zadaniem geriatry jest spojrzenie holistyczne na takiego pacjenta, wycofanie wręcz niektórych leków, które mogą wchodzić w reakcje z innymi, przepisanymi na inne choroby. Chodzi o przerwanie często pojawiającej się kaskady niepoprawności leczenia, to znaczy błędnego koła, polegającego na leczeniu objawów wywołanych lekiem poprzez zastosowanie innego leku.

Skoro się starzejemy, to geriatrów powinno przybywać...

I przybywa, ale raczej dość wolno. W naszym regionie tylko nasza klinika ma akredytację do kształcenia geriatrów. W tej chwili 11 osób przygotowuje się do specjalizacji. Geriatrów jednak ciągle brakuje. W Polsce na milion mieszkańców mamy zaledwie 2,1 geriatry.

W Czechach jest 26, na Słowacji 30,7, a w Szwecji 75,6. Podobnie kiepską sytuację mamy, jeśli chodzi o łóżka geriatryczne w szpitalach. Na 100 tysięcy mieszkańców Polski przypada zaledwie 1,5 takiego łóżka. W Czechach 6, na Słowacji 14, a w Belgii 75... Nasz region wypada pod tym względem całkiem nieźle, w województwie mazowieckim chociażby nie ma ani jednego łóżka geriatrycznego. Są ośrodki akademickie kształcenia lekarzy bez geriatrii. Są lekarze, którzy w ogóle nie mieli geriatrii na studiach...

To może nie jest ona aż tak potrzebna?

Dziś ci lekarze są nieprzygotowani. Za to na pielęgniarstwie dużo godzin poświęca się temu tematowi. Dlatego dobrze wyedukowana pielęgniarka może na temat problemów zdrowotnych osób starszych wiedzieć więcej od niejednego lekarza. To większy problem. Obserwujemy ogólny brak przygotowania do starości. Nie mówi się nawet o tym, jak proces starzenia przebiega.

A jak przebiega?

Różnie. Mówimy o starzeniu pomyślnym. Raczej rzadkim, ale każdemu go życzę, w którym choroby występują z częstotliwością taką, jak u osób młodszych. Częstsze jest starzenie się zwyczajne, gdy walczyć trzeba z jedną albo dwiema chorobami przewlekłymi i wreszcie starzenie patologiczne, gdy wiele chorób prowadzi do niedołęstwa. Niestety, tak to wygląda coraz częściej. Do tego dochodzi niekompetentna opieka rodzin, gdyż brakuje, jak już mówiłam, edukacji do starości. W wielu wypadkach nieszkoleni nieformalni opiekunowie nie potrafią takich osób nawet prawidłowo nakarmić i napoić, nie mówiąc już o zapobieganiu odleżynom.

Czego jeszcze nie wiemy? Proszę mnie zaskoczyć.

Choćby tego, że ośrodek pragnienia u osób starszych gorzej działa i dlatego nie chce im się pić, a pić muszą tyle, ile osoby młodsze, czyli około 2 litrów wody dziennie. Dlatego o wiele łatwiej odwadniają się, a zarazem z powodu obniżonej z 60 do 45 proc. zawartości wody ustrojowej wszystkie leki rozpuszczalne osiągają wyższe stężenia i trzeba to brać pod uwagę.

Fakt, nie wiedziałem. Czyli wszyscy, i młodsi, i starsi, musimy uczyć się właściwego podejścia do starości?

Jesteśmy na to skazani. I na walkę o wymarzone starzenie pomyślne, co oznacza: spacery, pływanie, zdrowe odżywianie, porzucenie używek, polecam też zieloną herbatę, koenzym Q10 i melatoninę. Dbajmy o siebie cały czas. Bo nasz stan w przyszłości naprawdę zależy głównie od nas samych. 


Teczka osobowa

W sprawach starości doradza ministrowi

Prof. dr hab. n. med. Kornelia Kędziora-Kornatowska od 2001 roku kieruje Katedrą i Kliniką Geriatrii Collegium Medicum UMK. Była jej organizatorem.

Pełni funkcję dziekana Wydziału Nauk o Zdrowiu. Od 2004 roku jest konsultantem wojewódzkim w dziedzinie geriatrii na terenie województwa kujawsko-pomorskiego.

Jest specjalistą drugiego stopnia w zakresie chorób wewnętrznych i geriatrii. Pełni obecnie funkcję wiceprezesa Towarzystwa Internistów Polskich.

Przewodniczy Oddziałowi Kujawsko-Pomorskiego Polskiego Towarzystwa Gerontologicznego. W 2007 roku została powołana w skład zespołu ds. gerontologii przy ministrze zdrowia.

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

s
senior
Ja w ogóle nie widzę opieki osób starszych dlatego nie dopuszczam myśli, że Ja już też należę do tej grupy osób.Cieszę się swą sprawnością ale z obserwacji to widzę, że starsze osoby są masowo zatruwane tabletkami i innymi.........Nic nie pomoże jak nie będą się starsze osoby więcej ruszać i nawadniać tak zewnątrz jak i wewnętrznie poprzez picie wody niegazowanej i nie tylko ,żyć zgodnie z naturą bo lekarz tylko leczy a natura uzdrawia.
P
Piast Kołodziej
Z nogą na nodze i kolanem wypchniętym do przodu wygodnie we fotelu. O tym, że długość życia zależy od tego co jemy i pijemy, to stara prawda naszych przodków. Wystarczy jeść, a nie żreć i nie będzie się miało styczności z geriatrą przez swoje całe długie życie, jak to mi mawiała śp już Babka ze wsi, która raz w tygodniu za komuny przywoziła mi bez kartek "kulkę cielęciny" z nielegalnego uboju, narażając się generałowi od stanu wojennego, który za żółtymi firankami "Konsumów", też bez kartek zdrowo się dożywiał, na co wskazuje sędziwy jego wiek. Jeno biedna gawiedź wtedy i teraz nie miała i nadal niema co do garnka wsadzić, ba, te obecne staruchy, to nawet nie tylko, że nie mają pieniędzy na wykup lekarstw w aptece, czy "Natronu" w kolonialce, by im się na żołądku "nie odwalała" cała ta służba zdrowia dzisiejsza z całym wianuszkiem doradców. Tych doradców to ma multum i prezydent, premier, minister Vincent, którzy mu doradzają ze swego wygodnego fotela jak łupić biednych emerytów bez serca po kieszeni nawet za wywoź śmieci, których zresztą mało produkują - bo groszem nie śmierdzą - i można ich spotkać na wysypiskach jak się tam dożywiają, a tym samym je utylizują na miejscu. Płacą jednak wszyscy "po równo" bo mają jednakowe odbyty, ale żołądki już nie, co widać po skręconych emeryckich i po wydalonym z SLD "Grubego Rycha".
Co tu jest do doradzania ? Niejeden po usłyszeniu tej dzisiejszej "nowo mowy" zwłaszcza z wyrazem mu nieznanym geriatra, musi sięgać po lekarza... ale Śp. Arcta... "Słownik wyrazów obcych".
To nie trzeba zmieniać ministrów na gorszych, gdy poprzednik był lepszym. Czy to stryjek zamienił nam prof. Balickiego z SLD na obecnego skoczka z tej samej opcji.
Służba Zdrowia już była na najlepszej drodze do odzyskania swojej świetności, gdy ster objął światowej sławy specjalista Śp. Profesor Religa, ale wtedy Go wykopała... nowa pani minister od orlików kopiących piłkę, znana najbardziej z kopania "Ziemi Smoleńskiej", przez co Pana Jana Pietrzaka stara piosenka nam się nigdy nie zestarzeje "Gdy się POlepszy to się POpiepszy..."
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski