- W marketach rzadko można znaleźć coś ciekawego. Najczęściej są to jakieś egzotyczne sosy, przyprawy czy napoje - mówi pani Katarzyna, która odwiedziny marketu zaczyna zawsze od kosza z przecenami.
[break]
- Mocno przecenione produkty z krótką datą to prawdziwa okazja. Czasem można trafić jogurty za 40 groszy, serki homogenizowane i „Grani” za złotówkę, a nawet dobre piwo tańsze o połowę. Jak się człowiek dobrze rozejrzy, to może zorganizować sobie posiłek naprawdę małym kosztem - uważa pan Mieczysław, dla którego poszukiwanie przecen na sklepowych półkach z żywnością to chleb powszedni.
Rabaty na chleb
Ale to właśnie tego chleba powszedniego wśród przecenionych produktów brakuje najbardziej. Tym tropem poszedł właściciel sklepiku z pieczywem w Kielcach, w którym kupić można czerstwy chleb, bułki i wyroby piekarnicze, także te, które nie do końca się piekarzom udały. Cieszy się ogromną popularnością - pieczywo w nim jest przynajmniej dwukrotnie tańsze, kupują je nie tylko osoby mniej zamożne, ale także ci, którzy cenią czerstwy chleb za jego walory zdrowotne.
- Nasze pieczywo można kupić w jednym punkcie, na targowisku na placu Piastowskim. Trafia tam chleb czerstwy, jednodniowy, oczywiście mający wszystkie walory smakowe i wartości odżywcze. Chleb, który kosztował 4 czy 5 złotych, można kupić za 1 zł 30 groszy. Wiem, że ta oferta cieszy się dużym zainteresowaniem. O szczegółach nie chciałbym mówić, ale trafia tam nasze pieczywo chociażby z nadprodukcji. Nie zarabiamy na nim, ale też nie ponosimy strat - mówi Michał Klawikowski, kierownik piekarni „Baton”.
- Kiedyś mieliśmy podobną ofertę, po godzinie 15. sprzedawaliśmy pieczywo o połowę taniej. Ta formuła się jednak nie sprawdziła - wyjaśnia Andrzej Szymański, prezes firmy „Krys-And”.
Choć prezes nie mówi tego wprost, to wywnioskować można, że klienci trochę kombinowali. Rezerwowali sobie pieczywo przed 15., a przychodzili po nie już w chwili, gdy było przecenione.
Czerstwy zjedzą ryby
- Jak ktoś ma małą piekarnię, jest w stanie to kontrolować. My, przy 150 pracownikach i 50 punktach sprzedaży, nie jesteśmy w stanie robić remanentu, sprawdzać o 15., ile chleba zostało, przestawiać cen i kas fiskalnych. Zrezygnowaliśmy przez problemy formalno-administracyjne - mówi prezes.
Co dzieje się z chlebem, którego nie udaje się sprzedać? - Za grosze oddajemy go między innymi Caritasowi. Mamy też odbiorców, którzy kupują stary chleb z przeznaczeniem na paszę czy karmę dla ryb. Niewykorzystane ciasto idzie do utylizacji - mówi Andrzej Szymański. - Nie wyobrażam sobie natomiast sytuacji, że sprzedajemy pieczywo, które nam „nie wyszło” Są zakładowe normy, jeśli produkt ich nie spełnia, nie wolno go wprowadzać na rynek.