Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawdzamy, jaki środek transportu wybrać, by zaoszczędzić czas

Katarzyna Słomska
Autobusem, pociągiem, samochodem, rowerem, a może pieszo? „Express” przetestował, czym najszybciej przedostać się przez miasto w godzinach szczytu.

Autobusem, pociągiem, samochodem, rowerem, a może pieszo? „Express” przetestował, czym najszybciej przedostać się przez miasto w godzinach szczytu.

<!** Image 3 align=none alt="Image 225062" sub="Jadąc rowerem, zatrzymując się na każdych światłach na miejscu byliśmy po 16 minutach. (Fot. Tomasz Czachorowski)">

Wyruszamy o tej samej godzinie - 15.00, bo to początek korków w dzień powszedni. Trasa nieprzypadkowa, z Dworca Głównego PKP do stacji kolejowej na osiedlu Leśnym, pokonamy ją pociągiem, na pieszo, samochodem, autobusem, i rowerem.

<!** reklama>

Pociąg

- Najbliższy, który zatrzymuje się na Leśnym, jest za pół godziny - słyszymy w informacji. Kupujemy bilet, za który płacimy 4 złote. W podziemnym przejściu dusi odór uryny, w pociągu pusto i smutno. Cel osiągnięty już po 5 minutach. Choć sama jazda trwa bardzo krótko, to do całkowitego czasu trzeba doliczyć oczekiwanie i kilka minut opóźnienia. Na miejscu jesteśmy o 15.38. Może

autobusem

będzie szybciej? Niestety, dworzec PKP z osiedlem Leśnym jest kiepsko skomunikowany. Możemy wybrać opcję z przesiadką albo bezpośredni autobus nr 80, z którego będzie trzeba kilkaset metrów pokonać pieszo. Wybieramy tę drugą opcję. „Osiemdziesiątka” z Dworca Głównego odjeżdża o 15.14. Podróż zajmuje nam 10 minut. - Dziś się udało przejechać bez korków, ale w piątki nie jest tak łatwo - mówi pani Józefa, mieszkanka osiedla Zawisza. - Z reguły na ul. Zaświat i dalej Powstańców Warszawy tworzy się niekrótka kolejka i podróż wtedy trwa dwa razy dłużej. Jazda kończy się na przystanku Czerkaska - Sułkowskiego. Do dworca na „Leśnym” jakieś 500 metrów, udaje się je pokonać w niecałe 5 minut. Meta o 15.29. Może jeszcze szybciej będzie

na piechotę?

Przechodzimy ulicami Zygmunta Augusta i Zaświat. Na Powstańców Warszawy robi się trochę nieprzyjemnie. Grupa zakapturzonych wyrostków, hałaśliwi, chamscy. Idą całą szerokością chodnika. Na Gdańskiej i Modrzewiowej bez przygód. Na nieszczęście zaczęło padać i to zdecydowany minus tego sposobu przemieszczania się. Docieramy na miejsce zmęczeni i przemoknięci. Bez wydawania pieniędzy na bilety, dotlenieni na mecie stajemy o 15.36.

Jednoślad

ma największe szanse dowieźć nas szybko do domu. Tyle się przecież mówi o ścieżkach... Ścieżką właśnie pokonujemy Zygmunta Augusta i Artyleryjską. Mijany emeryt zaczyna pokrzykiwać, że jazda po chodniku jest zabroniona, ale to codzienność rowerzystów. Na Gdańskiej spokojna jazda kończy się wraz z wyznaczoną drogą dla rowerzystów. Ostatni odcinek trasy pokonujemy jezdnią ulicy Modrzewiowej. Jest nieprzyjemnie, bo kierowcy, tak jak piesi, też nie lubią rowerzystów. Trąbią, zajeżdżają drogę. Zatrzymując się na każdych światłach, jadąc spokojnie, na miejscu jesteśmy już po 16 minutach.

Najszybciej na miejsce docieramy jednak

samochodem.

Chociaż jest 15.00, czyli szczyt, nie ma korków, dopiero zaczynają się tworzyć. Samochodów jest sporo, ale przejazd spowalniają tylko światła i przejścia dla pieszych. Nie łamiąc przepisów ruchu drogowego, nudno, komfortowo i niepoprawnie politycznie pod dworcem PKP na Leśnym stajemy po 10 minutach. Nawet miejsce parkingowe jest wolne.

- Wyniki mnie zaskoczyły - powiedział „Expressowi” Łukasz Niedźwiecki, zastępca prezydenta Bydgoszczy. - Ten eksperyment pokazuje, jak dużo mamy jeszcze do zrobienia w komunikacji publicznej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!