Zarzewie ognia pojawiło się o godz. 6.50 w zlokalizowanej na parterze pracowni tomografii komputerowej szpitala Ministerstwa Spraw Wewnętrznych przy ul. Markwarta.
- Całe pomieszczenie, wraz ze sprzętem, uległo spaleniu. W tej chwili prowadzone są tam oględziny techniczne, w celu ustalenia dokładnej przyczyny pożaru – wczoraj rano mówił naszemu reporterowi dyrektor szpitala Marek Lewandowski. Nawet w jego gabinecie, mimo że znajduje się pięć kondygnacji nad miejscem, w którym wybuchł ogień, czuć było swąd spalonego plastiku.
"ZŁOTY STETOSKOP" Ostatnie dni głosowania. Doceń ulubionego lekarza lub pielęgniarkę
Nowy system przeciwpożarowy szpitala, uruchomiony w ubiegłym roku, okazał się niezawodny (poprzedni miał 40 lat). Zadziałała czujka zainstalowana w pracowni tomograficznej. System automatycznie przekazał sygnał alarmowy do Stanowiska Kierowania Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Bydgoszczy.
W kilka minut na miejscu zjawiły się cztery zastępy z pobliskiej Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 znajdującej się przy ul. Pomorskiej. Gaszenie pożaru trwało godzinę.
- Ze względu na duże zadymienie pomieszczeń i słabą widoczność, strażacy pracowali w aparatach tlenowych. Ognia w sumie było niewiele - powiedziała nam kapitan Aleksandra Starowicz, rzeczniczka prasowa KM PSP w Bydgoszczy. - Na razie nie wiemy, czy przyczyną pożaru była wada tomografu, czy zwarcie instalacji elektrycznej - dodała.
Zobacz: Zdjęcia z akcji strażaków w szpitalu MSWiA
Dzięki błyskawicznej akcji strażaków, pożar nie zdążył się rozprzestrzenić do innych pomieszczeń. W tym samym skrzydle na poziomie parteru usytuowane są również pracownie diagnostyczne, rezonansu magnetycznego, RTG i USG.
Z powodu zadymienia ewakuowano znajdujący się na pierwszym piętrze oddział neurologii. Ośmioro pacjentów, w tym dwie osoby na wózkach, wyprowadzono na szpitalny parking.
Na parterze znajduje się przyszpitalna przychodnia. Pacjenci dopiero zaczynali się schodzić. Pierwszą falę osób przybyłych na badania diagnostyczne i do poradni zatrzymała ochrona szpitala. Poradnie ruszyły po godzinie, gdy zakończono akcję gaśniczą.
W sumie ewakuacja objęła 73 osoby, w tym 15 pracowników szpitala. Jedną z kobiet trzeba było wydobyć z wyłączonej windy, która stanęła na parterze.
Tomograf komputerowy został zniszczony całkowicie. W tej chwili nie działają też inne pracownie, chociaż znajdujący się w nich sprzęt na szczęście nie uległ zniszczeniu. Wszystkie aparaty diagnostyczne zostaną uruchomione dopiero po dokładnym sprawdzeniu instalacji elektrycznej. Jak nas poinformowano, obsługa rejestracji będzie powiadamiać pacjentów o nowych terminach badań. Na razie pacjenci szpitala wymagający badań tomografem dowożeni są do innych placówek.
- Dla nas to nic nadzwyczajnego. Nie jest to pierwsza sytuacja, gdy musimy korzystać z diagnostyki na zewnątrz. Zdarzają się bowiem awarie, prowadzone są też okresowe konserwacje urządzeń - informuje dyrekcja szpitala. Strat jeszcze nie oszacowano. Wstępnie sam remont zadymionych pomieszczeń to koszt ok. 100 tysięcy złotych. Nie wiadomo jeszcze, czy czujki przeciwpożarowe również nie będą wymagały wymiany.
- Łatwiej powiedzieć jakie są zyski . Uratowany sprzęt jest wart ponad 5 milionów - mówią w szpitalu.
INFO Z POLSKI - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju