Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spełniona w każdej roli

Renata Napierkowska

Instruktorka teatralna, twórczyni Inowrocławskiego Teatru Otwartego, pomysłodawczyni Ogólnopolskiego Festiwalu Teatralnego Arlekinada, radna sejmiku, ale przede wszystkim nauczyciel języka ojczystego.<!** Image 2 align=none alt="Image 221687" sub="Fot. Renata Napierkowska">

Za swoją działalność Elżbieta Piniewska otrzymała zaszczytne wyróżnienie.

Jest Pani drugą osobą spośród grona pedagogicznego I LO im. Jana Kasprowicza, która otrzymała tytuł Honorowego Profesora Oświaty...

Tak, dwa lata temu tytuł ten otrzymał dyrektor naszej szkoły Rafał Łaszkiewicz. Żeby można było ubiegać się o tytuł Honorowego Profesora Oświaty, trzeba spełnić pewne kryteria. Jednym z warunków jest 20-letni staż pracy i musi upłyną minimum 10 lat od momentu uzyskania tytułu nauczyciela dyplomowanego. Spełniłam ten wymóg w ubiegłym roku. Tytuł przyznaje kapituła powołana przez ministra edukacji, w skład której wchodzą profesorowie uniwersyteccy, więc jest to bardzo obiektywne i wymagające grono. W Warszawie Piniewskiej jeszcze nie znają, więc tym bardziej to wyróżnienie sobie cenię.

Co, Pani zdaniem, miało największy wpływ na to, że przyznano Pani profesorski tytuł?

Każdy nauczyciel, który ubiega się o to wyróżnienie, musi przedstawić swój dorobek naukowy i wychowawczy. U mnie były trzy takie filary: olimpiada - byłam opiekunem naukowym 8 laureatów i 24 finalistów olimpiady literatury języka polskiego, 2 laureatów konkursu na najlepszą pracę maturalną w kraju, zorganizowanego przez Ministerstwo Edukacji Narodowej, 10 finalistów ogólnopolskiego konkursu wiedzy o filmie oraz laureata Nagrody Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego; drugi - to sukcesy teatralne o zasięgu ogólnopolskim i trzeci to oczywiście Arlekinada oraz animowanie życia kulturalnego miasta i projekty artystyczne. Mogę się pochwalić tym, że moi dawni uczniowie studiują aktorstwo, doktoryzują się na Uniwersytecie Warszawskim, jak na przykład Ewelina Godlewska. Istotne jest również to, że miałam wpływ na wybory życiowe tych młodych ludzi. Małgorzata Koch początkowo miała kształcić się w kierunku muzycznym, ale wybrała teatrologię. Dawid Kozłowski zajmuje się projektami artystycznymi w Krakowie, Krystian Bochat dostał się do łódzkiej filmówki, a Filip Jasik studiuje w krakowskiej szkole teatralnej. Do tej pory utrzymuję kontakty z wieloma swoimi wychowankami.

Nauczanie w szkole to niejedyna Pani działalność, bo prowadzi Pani teatr i jest radną sejmiku wojewódzkiego. Która z tych sfer życia jest Pani najbliższa?

Przede wszystkim czuję się nauczycielem. Radnym się bywa. Uczenie i wychowywanie młodzieży to mój zawód, który na dodatek sprawia mi ogromną radość. Nie wyobrażam sobie, bym miała nie mieć klasy wychowawczej. W swoją działalność teatralną włączam uczniów, ale te zajęcia odbywają się popołudniami, po zakończeniu szkolnej nauki. Moim obowiązkiem jest przygotować uczniów do matury. Jestem również instruktorem teatralnym i teatr odgrywa w moim życiu istotną rolę. Tytuł instruktora poparty jest zresztą licznymi szkoleniami i warsztatami, a bez uczestniczenia jako widz w spektaklach, nie wyobrażam sobie życia. Przynajmniej raz w roku jestem w Teatrze Starym w Krakowie, kilka razy w teatrach warszawskich. W poniedziałek w Teatrze Polskim w Bydgoszczy wraz z aktorami Inowrocławskiego Teatru Otwartego siedzieliśmy na widowni na Festiwalu Prapremier, gdzie obejrzeliśmy spektakl „Morrison/Śmiercisyn” autorstwa Artura Pałygi, w reżyserii Pawła Passiniego w wykonaniu Teatru Lalki i aktora z Opola. Nie umiałabym żyć bez teatru.

Jak taka artystyczna dusza trafiła więc do, przyzna Pani, bardzo prozaicznej polityki?

Cztery lata temu zgodziłam się kandydować do sejmiku z listy PO. Przyznam, że podejmowałam tę decyzję z dużym niepokojem, czy uda mi się połączyć te wszystkie rzeczy. Obawiałam się, że wpłynie to na jakość mojej pracy. Na szczęście udało się to pogodzić, bo miałam w ciągu tych trzech lat dwóch finalistów olimpiad, odnosiliśmy z moim teatrem sukcesy na szczeblu ogólnopolskim, choć już nie biorę w szkole nadgodzin. To są zupełnie odrębne sprawy, ale w sejmiku również staram się dobrze pracować. Jestem wiceprzewodniczącą komisji kultury i członkiem komisji edukacji, a więc zajmuję się sprawami, które dobrze znam.

Co jest dla Pani priorytetem w pracy samorządowej?

Moja rola to dbanie o interesy Inowrocławia. Województwo to nie tylko Bydgoszcz i Toruń, przecież Inowrocław jest też ważnym ośrodkiem. Ostatnio dużym sukcesem okazało się to, że będziemy mieć WORD-u, udało się przywrócić zdawanie egzaminów na prawo jazdy. Jest konstruowana wstępna lista kontraktu terytorialnego do negocjacji z rządem, wspólna dla całego województwa. Chodzi o to, by inwestycje inowrocławskie, na przykład związane z uzdrowiskiem, na niej się znalazły. Kolejny cel to przebudowa „piętnastki” na drogę szybkiego ruchu. Jestem jedyną radną sejmiku z Inowrocławia, więc muszę o te sprawy zadbać.<!** reklama>

A jak wygląda Pani współpraca z radnymi z innych partii naszego okręgu? Czy wspólne zadania łączą was czy dzielą?

Wzorcowo układa mi się współpraca z bydgoską radną Elżbietą Krzyżanowską. Tu nie ma znaczenia opcja polityczna. Wspólnie z kolegami z naszego okręgu zorganizowaliśmy trzy spotkania w ramach kujawsko-pałuckiego zgromadzenia samorządowców. Pierwsze w Gniewkowie odbyło się z inicjatywy Adama Banaszaka, drugie w Piotrkowie przygotował Krystian Łuczak, a ja trzecie, które odbyło się w Inowrocławiu. Mamy czasami różne poglądy na to, jak się okręg powinien rozwijać, co jest naturalne w polityce, ale są rzeczy istotne, jak chociażby przebudowa „piętnastki”, w których zazwyczaj jesteśmy zgodni.

Czy skoro Pani tak się odnalazła w samorządzie, nie zamierza pójść dalej i wystartować w wyborach do Sejmu? Tym bardziej że miała Pani bardzo wysoki wynik w wyborach...

Na pewno z polityką będę związana nadal. Przede wszystkim z tego powodu, że mogę mieć wpływ na pewne decyzje, wspierać różne inicjatywy i to daje mi satysfakcję. Te cztery lata były dla mnie testem, czy dam radę. Nie zamierzam iść wyżej, chociaż po wyborach trzy lata temu niektórzy rzeczywiście twierdzili, że uzyskałam wynik poselski. Jestem kompletnie zadowolona ze swojego obecnego życia i czuję się spełniona, więc to mi wystarcza.

A jak mąż, który od lat obraca się w inowrocławskim samorządzie, przyjmuje to, że Pani tak wszechstronnie się udziela?

Z mężem mamy podobne poglądy polityczne. W naszym domu polityka czy sprawy samorządowe rzadko goszczą. Oboje odrębnie pracujemy na swoje nazwiska i staramy się nie przynosić problemów, ani nie rozmawiać w domu o pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!