Powstała w trybie ekspresowym. Niewielu dawało szansę prezesowi ProNatury Konradowi Mikołajskiemu na wybudowanie elektrociepłowni w terminie dwóch lat, ale on, wraz z zespołem, dał radę i należą się za to najwyższe słowa uznania. Udowodnił, że jest znakomitym menadżerem i sprawnym organizatorem. Czapki z głów. Co my, bydgoszczanie będziemy mieli z ekoelektrociepłowni? Bardzo dużo i na przestrzeni lat każdy z nas odczuje plusy. Śmieci nie będą, jak do tej pory, wywożone na wysypiska, tylko do instalacji, gdzie - po spaleniu - zamienią się w energię elektryczną i ciepło dla naszych domów. Stajemy się krajowym liderem w dziedzinie ekologii oraz ochrony środowiska. Nasza ekoelektrociepłownia jest jedną z pierwszych tego typu instalacji w Polsce. Zasilana jest najbardziej powszechnym, najtańszym i zarazem najbardziej uciążliwym do zagospodarowania surowcem … odpadami komunalnymi. W tej dziedzinie Bydgoszcz dogoniła właśnie świat. W Polsce powstaje już pięć kolejnych takich instalacji. Ale nasza jest pierwsza. Na każdych targach, konferencjach i spotkaniach branżowych do przedstawicieli ProNatury ustawia się szpaler rąk z gratulacjami. Ta inwestycja jest też już więc skuteczną formą promocji miasta. Ma ona także wymiar międzynarodowy. Otóż przez ponad dwa lata budowy przewinęły się w Bydgoszczy setki Włochów, pracowników konsorcjum, które zbudowało instalację. Żyli w naszymi mieście, jedli w naszych restauracjach, bawili się w klubach, chodzili na mecze i zaopatrywali się w naszych sklepach. Wyjadą, ale już jako ambasadorzy Bydgoszczy. Cieszmy się tym sukcesem, bądźmy dumni, że potrafimy stworzyć coś wyjątkowego jako pierwsi, że dla wielu jesteśmy wzorem. Nie bez znaczenia jest również wymiar ekologiczny, przecież kiedyś nie będzie tutaj nas, a miasto zostanie. Kolejne pokolenia nie będą zasypane śmieciami i należy się z tego cieszyć. Przykład wielu europejskich krajów pokazuje, że to wcale nie jest takie oczywiste.
