Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

SOS dla szpitali i pacjentów

Grażyna Ostropolska
To już nie są pomruki niezadowolonych, ale zmasowany protest.

<!** Image 2 align=none alt="Image 216904" sub="Na badanie za pomocą rezonansu magnetycznego czeka się w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym im. Rydygiera w Toruniu 52 dni, a kolejka obejmuje 600 pacjentów. Aparat na zdjęciu to nowy nabytek Zakładu Radiologii i Diagnostki Obrazowej w bydgoskim szpitalu im. Jurasza - ma skrócić czas diagnozy rezonansowej i zwiększyć jej trafność.
[Fot. Tomasz Czachorowski]">

To już nie są pomruki niezadowolonych, ale zmasowany protest.

Pacjenci i pracownicy największych szpitali w naszym województwie zwarli szeregi i zalewają tysiącami skarg prezydenta RP, ministra zdrowia, rzecznika praw pacjenta oraz centralę NFZ.

<!** reklama>

„Wyrażam zdecydowany sprzeciw i składam skargę na Narodowy Fundusz Zdrowia, reprezentowany przez Kujawsko-Pomorski Oddział Wojewódzki w Bydgoszczy, który łamie prawa gwarantowane mi przez Konstytucję RP oraz Ustawę o prawach pacjenta poprzez ustalanie zza biurka limitów, zagrażających naszemu zdrowiu i życiu (...)” - tak zaczyna się pismo, które rozgoryczeni pacjenci grudziądzkiego szpitala ślą do Krystyny Kozłowskiej, rzecznika praw pacjenta.

- Nie może być tak, że NFZ oskarża zarządzających szpitalami o tzw. niegospodarność, dyrektorzy obwiniają ordynatorów za brak tzw. dyscypliny punktowej, zaś pacjenci winią lekarzy o bezduszność i złą wolę, bo robi się z tego błędne koło - mówi pan Andrzej, który zaangażował się w protestacyjną akcję. - Jako płatnik składek zdrowotnych mam prawo oczekiwać od NFZ zapłaty za udzielone mi świadczenia, bo nie może być tak, by o moim życiu i zdrowiu decydowały jakieś limity ustalane przez urzędnika.

Regionalny Szpital Specjalistyczny w Grudziądzu, nowoczesna placówka, zarządzana przez sprawnego menedżera Marka Nowaka, ma dziś poważne kłopoty, bo od czterech lat Fundusz nie płaci jej za świadczenia wykonane ponad limit.

- K-P NFZ jest nam winien za nadwykonania ok. 100 mln zł. Trudno w to uwierzyć, ale mamy też problemy z odzyskaniem pieniędzy za porody, udary i zawały, choć są to tzw. procedury nielimitowane - mówi Małgorzata Kufel, zastępca dyrektora grudziądzkiego szpitala i pyta - Czy mamy powiedzieć pacjentce:

„Przenosimy pani poród na przyszły rok”,

bo przekroczyliśmy dyscyplinę punktową i NFZ nam nie zapłaci?

Wicedyrektorkę oburza hipokryzja zarządzających funduszem: - Jeśli na nasz oddział ratunkowy trafi pacjent w ciężkim stanie, to musi być hospitalizowany, bo gdybyśmy go nie przyjęli, mamy na karku prokuratora i wyrzuty sumienia, ale gdy go przyjmujemy, urzędnik z NFZ karze nas za to, że przekroczyliśmy limit - mówi Małgorzata Kufel. Za paradoks uważa fakt, że szpital może przyjmować bez limitu pacjentów w nagłych przypadkach. - Taki pacjent nie został wcześniej zdiagnozowany, bo być może powodem były długie kolejki do specjalistów, więc jego leczenie staje się dużo droższe - wyjaśnia. O niezapłacone nadwykonania z czterech ostatnich lat szpital walczy z funduszem w sądzie. Takie procesy ciągną się latami, ich wielkimi kosztami obciążani są podatnicy. - Ostatnio usłyszałam w sądzie, że stany nowotworowe to nie jest pilna sprawa i... załamałam ręce, bo po co są te wszystkie społeczne akcje i programy walki z rakiem? - pyta wicedyrektorka.

Negocjacje z funduszem, zwłaszcza te ostre, też nie wychodzą grudziądzkiej lecznicy na dobre, bo... - Gdy zaczęliśmy się dobijać o pieniądze za świadczenia na oddziale ratunkowym, to K-P NFZ zaczął nam przysyłać kontrolę za kontrolą - mówi Małgorzata Kufel i przypomina, że taka zmasowana inspekcja również drenuje kasę funduszu.

Zadłużony grudziądzki szpital stanął przed alternatywą: zwalniać ludzi lub obniżyć im pensje. - Zdecydowaliśmy się na ten drugi wariant, czyli cięcie wszystkich zarobków, od 5 do 15 proc., mając świadomość, że nasi pracownicy mają na utrzymaniu rodziny i utrata pracy byłaby dla nich tragedią - słyszymy.

„Niedopuszczalne jest obarczanie nas moralną i finansową odpowiedzialnością za kondycję szpitala, wynikającą z zaległości płacowych NFZ, za naszą uczciwie wykonaną pracę oraz kierowanie się kodeksem deontologicznym wobec chorych” - to fragment pisma, jakie rozgoryczeni obniżką pensji pracownicy szpitala wysłali do Tomasza Pieczki, dyrektora K-P NFZ oraz Agnieszki Pachciarz, szefowej funduszu. Wyjaśnienia NFZ, który twierdzi, że szpital zadłużył się, bo przeinwestował, łożąc, m.in., na kardiochirurgię i pediatrię, pracownicy kwitują tak: - Dostosowujemy się do europejskich standardów, a mieszkańcy Grudziądza mają prawo do godziwych warunków leczenia.

Znacznie dalej poszedł w oszczędnościach Szpital Uniwersytecki nr 1 im. Jurasza w Bydgoszczy, któremu K-P NFZ jest winien 32 mln zł.

Wycina się wybitnych profesorów

i specjalistów, których chętnie zatrudniają inne szpitale. - Taka polityka kadrowa jest karygodna, zważywszy, że UMK w Toruniu, do którego należy szpital, winno zależeć na zatrzymaniu naukowców i specjalistów, którzy wprowadzą absolwentów Collegium Medicum do zawodu i przekażą im swoją wiedzę - oburzają się lekarze. Żaden z nich nie wystąpi z nazwiska, bo... - Tu się lekarzy wyrzuca bez pardonu, tłumacząc to względami ekonomicznymi lub reorganizacją, ale taka polityka ma krótkie nogi, bo zarówno szpital, jak i CM UMK tracą prestiż i zaufanie - tłumaczą medycy.

Nie dziwi, że na tym tle pojawia się spiskowa teoria. - Zadłużony po uszy szpital zaciągnął 100 mln zł kredytu pod zastaw budynków, więc może jego właściciel, UMK, liczy się z tym, że bydgoska lecznica padnie i funkcję uniwersyteckiego szpitala przejmie Wojewódzki Szpital Zespolony w Toruniu, a bydgoskie Collegium Medicum trafi do grodu Kopernika - mówią propagatorzy tej teorii i przywołują kontrowersyjne posunięcia kadrowe w bydgoskiej lecznicy. - W regionie brakuje ortopedów, neurochirurgów, anestezjologów, a szpital Jurasza się ich pozbywa. I to tych najlepszych - twierdzą. Nie bez racji. Dowodzi tego przykład cenionych ortopedów: Krzysztofa Olszewskiego i Romualda Wolańskiego, których kierownik Kliniki Ortopedii i Traumatologii Narządu Ruchu, Edward Szymkowiak, wytypował do zwolnienia, bo uznał, że „najbardziej doświadczonym ortopedom i doskonałym fachowcom w dziedzinie urazowej najłatwiej będzie znaleźć inną pracę”.

To cytat z jego zeznań w sądzie pracy, który zasądził Olszewskiemu i Wolańskiemu odszkodowania za bezpodstawne zwolnienia, niemające nic wspólnego z ekonomią.

- Osłabiono też neurochiurgię, zwalniając szefa tej kliniki, prof. Wojciecha Beutha - pada kolejny przykład. Profesor znalazł pracę we Włocławku, a po wygraniu z uniwersytecką lecznicą procesu o przywrócenie do pracy przyjmuje we wtorki w poradni szpitala im. Jurasza. - To żenujące, by tak potraktować wybitnego lekarza i dobrego człowieka - boleją koledzy profesora i na tym sprawa się kończy, bo...

- W Juraszu nie liczy się człowiek, jego zasługi i doświadczenie, tylko koszty. To bardziej przypomina fabrykę śrubek niż uniwersytecką lecznicę, która ma wychowywać młodych lekarzy w duchu przysięgo Hipokratesa, a nie uczyć ich cynizmu i wyrachowania - słyszymy.

Ostatnio środowisko lekarskie oburzył sposób zwolnienia wybitnego radiologa. - Doktor Makuch wypowiedziano umowę na korytarzu. Poniżające - oceniają jej współpracownicy.

Ostre cięcia finansowe w Klinice Medycyny Ratunkowej spowodowały, że wszyscy jej pracownicy złożyli wypowiedzenia. Szpital ogłosił konkurs na nabór nowej załogi, jutro będą znane jego wyniki. - Chcą zatrudnić „świeżynki” tam, gdzie liczy się doświadczenie i szybka diagnoza. Przecież to chore! - komentują medycy.

- Od sierpnia w szpitalnym oddziale ratunkowym pojawią się lekarze z odpowiednim doświadczeniem, bo do tego obligują nas przepisy, więc pacjenci nie mają się czego obawiać - uspokaja Marta Laska, rzeczniczka szpitala im. Jurasza.

Rosną kolejki w Toruniu

Ponad rok czeka się na przyjęcie na okulistykę w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym im. Rydygiera w Toruniu. W szpitalu dziecięcym, który trzy lata temu połączył się z wojewódzkim, też nie jest lepiej. W kolejce na laryngologię - 850 dzieci, a termin oczekiwania to 340 dni. Jeszcze gorzej jest na ortopedii, gdzie dziecko czeka na zabieg 475 dni. - To karygodne. Przecież płacimy składki! - denerwują się rodzice i ślą skargi do rzecznika praw pacjenta.

Toruński szpital tłumaczy rosnące kolejki limitami, zapisanymi w umowach z NFZ. - Za lata 2006-2010 (pomijając rok 2008) fundusz jest nam winien 17 mln zł, za 2011 r. - 10 mln zł, a za 2012 r. - ponad 8 mln zł za nadwykonania - informuje Ewa Darewska-Kurasz. Tłumaczy, że sprawy sądowe szpitala z NFZ o zapłatę toczą się latami, bo jest problem ze znalezieniem biegłych, którzy ocenią, czy świadczenia, których dotyczy spór, można uznać za ratujące życie.

Tu jednak nie ma finansowych cięć ani zwolnień wykwalifikowanej kadry. - Inwestujemy w pracowników, bo chcemy mieć kadrę, świadczącą profesjonalne usługi dla regionu - informuje wicedyrektor szpitala Marcin Robaczewski.

Połączenie tej placówki ze szpitalem dziecięcym i zakaźnym, wojewódzkim centrum stomatologii i ośrodkiem zdrowia psychicznego oraz stacją pogotowia ratunkowego dało wymierne oszczędności. - Mamy wspólną diagnostykę i transport sanitarny, nie musimy też podpisywać umów na usługi medyczne z zewnętrznymi placówkami - słyszymy w szpitalu im. Rydygiera. Problem w tym, że koszty utrzymania rosną, a w I półroczu tego roku toruńska lecznica ma już nadwykonania rzędu 9 mln zł i obawy, że NFZ tych pieniędzy nie zwróci.


Opinia

Stanisław Prywiński,

prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Bydgoszczy

Samorząd lekarski uważa, że wadliwy system świadczeń zdrowotnych wymaga zmian w oparciu o opinie fachowców i pacjentów, a zwalnianie lekarzy specjalistów i wybitnych profesorów w ramach tzw. oszczędności to droga donikąd, bo bez nauki nie ma rozwoju medycyny i nowoczesnego leczenia. Kłopoty finansowe szpitali też nie wzięły się znikąd, bo trzeba pamiętać, że były one niedoinwestowane, a zakup nowoczesnego sprzętu i szkolenia obsługi są kosztowne, zaś rozmaite gry polityczne powodują, że nie realizujemy należycie narodowego programu zdrowia. Aby nie zadłużać szpitali, trzeba zwiększyć składkę zdrowotną albo rozwijać system dodatkowego ubezpieczenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera