Solec Kujawski zmniejsza dotacje na kluby. Co dalej z Unią?!

Władze soleckiej Unii mocno poruszyła decyzja miasta o obcięciu o połowę środków na sport w Solcu w 2016 roku (z 500 tys. do 250 tys. zł). W efekcie oznacza to, że mniejszą kwotę otrzyma też Unia. A na utrzymaniu jest zespół seniorów (lider na półmetku IV ligi) i grupy młodzieżowe. W związki z zaistniałą sytuacją zarząd klubu zwołał specjalną konferencję.

- Tu i ówdzie pojawiają się głosy, które mniemam, wynikają z niewiedzy na temat klubu, więc pewne sprawy chciałbym wyjaśnić - powiedział jego prezes Dariusz Nytko na środowym spotkaniu, w którym udział brali też trenerzy, zawodnicy, sponsorzy oraz członkowie Komisji Sportu Rady Miejskiej Solca Kujawskiego.

Władze Unii poinformowały, że w ub. roku wydały 525 tysięcy złotych, z czego dotacja miasta wyniosła 244 tys zł. Dzięki staraniom działaczy pozyskano więc 281 tys. (niecałe 20 procent tej kwoty wpłacił tytularny sponsor, firma Drobex). Jednocześnie, dzięki prywatnym środkom, udało się wyjść z długów. Wyłącznie dzięki sponsorom (tylko takie osoby zasiadają w zarządzie) wypłacane są też obecne wynagrodzenia dla pierwszego zespołu.

Do czerwca będą walczyć

- Środki z miasta w 80 procentach idą na młodzież, więc to nie jest tak, że ktoś sobie te pieniądze zabiera do kieszeni. Bo już słyszałem głosy, że jestem nieudacznikiem i pasożytem - zaznaczył Nytko.

Władze Unii starają się dbać nie tylko o pierwszy zespół. Wysyłają młodzież na turnieje. Juniorzy starsi zrobili spore postępy i po jesieni są na 2. miejscu w tabeli. Dobrą rundę mają też za sobą młodzicy. Grupa orlików zwiększyła się dwukrotnie. Najbardziej wyróżniający się zawodnicy młodego pokolenia - Wojciech Domański, Tomasz Widomski i Rafał Jędrzejewski - zostali wytypowani do gry w drużynie seniorów i już rozpoczęli z nimi zajęcia. Klub podpisał także umowy z dwoma nowymi graczami na grę w IV lidze - Mateuszem Parzyszkiem (Elana Toruń) i bramkarzem Szymonem Kmiecikiem (Pogoń Mogilno).

- Do czerwca na pewno będziemy walczyć i z rozgrywek się nie wycofamy. W klubie nie będzie też długów. Ale co dalej, bo środków na dalszą działalność zabraknie. Mamy zburzyć ten klub? - pytał prezes Unii.

Wiceprezes Andrzej Siemianowski tłumaczył, że unici mają podpisane z zawodnikami kontrakty, muszą też wywiązać się z innych umów. - Nie jesteśmy klubem, który organizuje jednodniowe imprezy. Uczestniczymy w rozgrywkach przez rok i ostatnio sądziliśmy, że wychodzimy w końcu na prostą. Ale znowu stawia się nas w złej sytuacji - mówił.

Apelują o pomoc

Dariusz Nytko dziwi się też, dlaczego klub musi płacić za korzystanie z obiektów i dlaczego do rundy wiosennej musi przygotowywać się w Bydgoszczy, skoro kiedyś to inne drużyny, jak Legia i Polonia Warszawa, jeździły do Solca na obozy.

- Wciąż jesteśmy bezdomni. Nie posiadamy adresu klubowego, siedziby, jednego biurka, czy boiska - wyliczał prezes.

I dodał: - Z drugiej strony miasto się rozwija, jest piękniejsze. Dlaczego więc nie dbamy o rozwój naszych dzieci?

Mnożyły się również kolejne pytania: gdzie młodzież będzie trenować, kiedy Unii nie będzie? W jakich klubach, czy tylko za prywatne pieniądze?

- Nie wszyscy są z bogatych domów, a my, co warto zaznaczyć, nie bierzemy od rodziców żadnych składek. Apeluję więc o pomoc, i o to, by sportu nie niszczyć - powiedział szef Unii.

Biorący udział w dyskusji członkowie Komisji Sportu przyznali, że oni nie mają wpływu na środki przyznane na sport z budżetu miasta .