https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć na polu kukurydzy

Jacek Kiełpiński, Waldemar Piórkowski
- Ania, kuzynka moje żony, zginęła na skraju tamtego pola. Ze sto metrów od naszego domu. Jej mąż Marek stał obok, gdy kula ze sztucera trafiła ją w klatkę piersiową - pokazuje Henryk Szpejewski.

- Ania, kuzynka moje żony, zginęła na skraju tamtego pola. Ze sto metrów od naszego domu. Jej mąż Marek stał obok, gdy kula ze sztucera trafiła ją w klatkę piersiową - pokazuje Henryk Szpejewski.

<!** Image 2 align=none alt="Image 159332" sub="Myśliwy prawdopodobnie pomylił kobietę ze zwierzęciem. Polował od 10 lat, jego koledzy są w szkou / Fot. thinkstock">Ten nieszczęśliwy wypadek wstrząsnął mieszkańcami niewielkiej wsi Sumowo w gminie Kikół. W czwartek, 21 października, około godziny dwudziestej, 51-letni myśliwy z koła łowieckiego nr 236 w Toruniu oddał strzał ze sztucera w stronę kobiety. Niestety, trafił celnie. Kobieta nie przeżyła. Policjanci ustalili, że sprawca był trzeźwy. Najprawdopodobniej zamierzał polować na dziki, które w tych okolicach potrafią wyrządzić spore szkody w uprawach.

<!** reklama>- Dziki tu grasują, to prawda, ale żeby człowieka z dzikiem pomylić... - Lech Witkowski, mieszkający kilometr dalej, zapewnia, że tamtego wieczora nie było zbyt ciemno. - Księżyc świecił jak cholera. Mimo dość późnej pory, było widać wszystko jak na dłoni. To jakaś nieprawdopodobna historia.

Na podwórku Henryka Szpejewskiego stoi fiat cinquecento, którym Anna i Marek K. przyjechali tu ze wsi położonej za Kikołem, blisko dziesięć kilometrów od miejsca tragedii.

- Marek powtarzał tylko, że żona zdążyła powiedzieć: „chyba mnie postrzelił” i przewróciła się na plecy. Był w kompletnym szoku. Chyba nikt nie powinien się dziwić - podkreśla Henryk Szpejewski. - Policjanci uspokajali go, by nie rzucił się na tego myśliwego. Mnie by chyba nie utrzymali... Potem samochód odstawili do nas i poprosili, by odwieźć krewnego do domu. Nie mam prawa jazdy na samochód, musiałem prosić innych sąsiadów. Myśleliśmy, że w takich przypadkach policja zajmuje się uczestnikami makabrycznego zdarzenia, przysyła jakiegoś psychologa. A tu nic z tego.

Mieszkańcy wsi zapewniają, że od lat w tych okolicach przyjęło się zbieranie pozostawionych przez kombajn niewymłóconych kolb kukurydzy, które leżąc na polu zgniją. - Każdy tu to robi i nie jest to żadna kradzież, tylko zaradność i wyraz szacunku dla płodów rolnych - przekonuje Henryk Szpejewski. - Być może Marek z Anką jadąc do nas zatrzymali się, by zebrać kilka kolb leżących koło drogi. Teraz też tam ich sporo widać.

Z Markiem S. nie udało mi się wczoraj rozmawiać. Był właśnie przesłuchiwany przez policję. Rodzina, która zebrała się w domu ofiary, odmówiła komentarzy.

W toruńskim Zarządzie Okręgowym Polskiego Związku Łowieckiego wszyscy byli wczoraj poruszeni tym, co zdarzyło się w czwartkowy wieczór w okolicach Lipna.

- To straszna tragedia. Koło, do którego należy ten myśliwy, zarejestrowane jest w Toruniu, ale dzierżwi teren właśnie w okolicach Lipna, gdzie doszło do tragedii - mówi Jerzy Hermanowski, łowczy okręgowy z Torunia. - Znam tego myśliwego osobicie. Poluje już od 10 lat. To doświadczony i zdyscyplinowany myśliwy. Nie znam szczegółów, ale możemy się tylko domyślać, że, niestety, pomylił on człowieka z jakimś zwierzęciem. Nie pamiętam, żeby wcześniej w naszym okręgu doszło do podobnej tragedii. Owszem, zdarzyły się postrzelenia. Ale najczęściej podczas polowań zbiorowych, w których bierze jednocześnie udział wiele osób. Rzadko bo rzadko, ale zdarzały się wówczas sytuacje, że jeden myśliwy postrzelił przypadkowo innego. Nie wiem, jak mogło dojść do tej tragedii. Polowanie odbyło się zgodnie z prawem.

Wypadki na polowaniu

  • W lipcu 2001 roku na Dolnym Śląsku mężczyzna postrzelił swojego kolegę. Zbyt późno zorientował się, że nie trafił w zwierzę. Jego kompan zmarł.
  • W listopadzie 2001 roku, 34-letni myśliwy z koła łowieckiego „Dąb”z Dąbrowy Białostockiej podczas polowania na dzika śmiertelnie postrzelił ze sztucera swego 12-letniego syna.
  • W sierpniu 2008 roku w świętokrzyskiem brat postrzelił brata, bo pomylił go z dzikiem. Skończyło się na uszkodzeniu miednicy.
  • Niefortunnemu myśliwemu może grozić nawet do 5 lat pozbawienia wolności.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski