Pracujemy dużo i długo, więc w pracy musimy się również posilać. Bary oferujące lunch zdobywają w Bydgoszczy coraz większą popularność. <!** Image 2 align=none alt="Image 154620" sub="Dania w bistro „Thu Lam” przygotowują prawdziwi Wietnamczycy - szef kuchni Tuan i jego pomocnik Vinh. Fot. Dariusz Bloch">
W trakcie ciężkiej pracy nadchodzi chwila, kiedy głodu dłużej nie daje się oszukać. Wtedy trzeba rozejrzeć się za lunchem. W Bydgoszczy jak grzyby po deszczu powstają nowe lokale, oferujące takie szybkie dania. „Express Bydgoski” postanowił stworzyć subiektywny przewodnik po knajpkach, w których można posilić się w czasie pracy.
Tanio małe co nieco
Naszą wędrówkę zaczynamy od ścisłego centrum. „Oranżeria Cafe” przy ulicy Jana Kazimierza zachęca wystrojem przypominającym śródziemnomorskie knajpki. - Na lunch w sam raz będą gołąbki i sałatka z grillowanym kurczakiem polanym oliwą, do tego dodatki w postaci ziemniaków, ryżu albo kaszy kuskus. Właśnie to danie najczęściej wybierają nasi klienci - mówi kucharka z „Oranżerii”. Za taki lunch zapłacimy 15 zł, a jeśli zażyczymy sobie również zupę, cena wzrośnie do 19 złotych.
Nowy interesujący lokal znajdziemy przy Gdańskiej 28. „Chili”, bo tak się nazywa, oferuje bogaty wybór naleśników, ale także lasagne czy zupę grzybową. Ceny są przystępne, a obsługa miła. „Chili” potrafili docenić smakosze ze strony internetowej gastronauci.pl.
Branża biznesowa
Jeśli mamy przy sobię nieco więcej gotówki, możemy wybrać się do restauracji jednego z bydgoskich hoteli. „City Hotel” przy ulicy 3 Maja kusi restauracją „3V6”. - Nie mamy typowo lunchowych dań, ale o tej porze dnia klienci najchętniej wybierają z karty coś z zakąsek, sałatek i zup. Latem dużym wzięciem cieszą się chłodniki. Ceny wynoszą od 30-40 złotych w górę. Gości mamy na ogół z branży biznesowej. Często przy jedzeniu odbywają robocze spotkania. Od października planujemy uruchomić ofertę lunchową dla rodzin z dziećmi - mówi Izabela Klinger, kierowniczka gastronomii w „City Hotelu”.
Tradycyjnie, po polsku
Amatorzy przaśnego polskiego jadła trafią z pewnością do pierogarni „Pod Aniołami” przy ulicy Pomorskiej 50. Największym i niesłabnącym wzięciem cieszą się tam pierogi bratowej - z farszem wieprzowym lub wołowym, podawane ze skwarkami, cebulką i surówką. Za małą porcję zapłacimy 8,90 zł, za dużą - 11 zł. Jest coś dla jaroszy: pierogi z łososiem (8,90 zł - mała porcja, 11,50 zł - porcja duża). Kuchnia stara się łączyć różne tradycje kulinarne. - Proponujemy pierogi z owocami morza za 16 złotych - mała porcja i 21 złotych - duża. Doskonałym napojem do tego, gaszącym pragnienie w czasie upałów, jest kwas chlebowy - poleca Magdalena Kowalska, kucharka pierogarni „Pod Aniołami”.
Kuchnia orientalna
Do wyboru mamy w mieście coraz więcej ofert kulinarnych. Możemy posilić się włoska pizzą prosto z pieca, tureckim kebabem albo skoczyć na coś pysznego z kuchni azjatyckiej. Takie właśnie specjały serwuje otwarte przed miesiącem bistro „Thu Lam” przy ulicy Dworcowej 100. Przy dźwiękach wietnamskich piosenek i patrząc na bajecznie kolorowe ryby w akwarium możemy tu spałaszować na przykład zestaw tygodnia: kurczak z warzywami, dwie kuleczki w kokosie, ryż, surówka, do tego coca-cola, fanta lub sprite. Wszystko to za jedyne 10 złotych. Porcja jest tak duża, że pod koniec jest to już nie jedzenie, ale obżarstwo. - Przychodzą do nas pracownicy pobliskich firm, radcowie prawni, notariusze. Jedzą na miejscu albo zamawiają - mówi Karolina Nguyen Cahn, która wraz z mężem Wietnamczykiem Sonem prowadzi bistro. Nazwane na cześć ich córki Wiktorii Thu Lam.
Każdy pracownik ma prawo do przerwy w dniu pracy. - Jeśli dobowy czas pracy wynosi co najmniej 6 godzin, przerwa wliczona w czas pracy może wynieść co najmniej 15 minut. Pracownik ma też prawo do 60-minutowej przerwy na spożycie posiłku lub załatwienie spraw osobistych, niewliczonej w czas pracy - mówi Katarzyna Pietraszak, rzeczniczka prasowa okręgowego inspektora pracy w Bydgoszczy.
